Maurizio de Giovanni Święto Zmarłych. Jesień komisarza Ricciardiego Przełożył Maciej A. Brzozowski Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2022 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 4/5 Duch duchowi ducha duchem nie wydmucha… Ukryć się nie da: „Święto Zmarłych. Jesień komisarza Ricciardiego” to najsmutniejsza, najbardziej tragiczna i metafizycznie pokręcona, odjechana część czworoksięgu de Giovanniego. Czwarta z czterech pór roku komisarza Ricciardiego z boskiego Neapolu jest najbardziej metafizyczną glątwą całego cyklu i w ogóle na rynku thrillerów kryminalnych obecnego sezonu miłościwie nam panującego… Czemu? Bo w branży, w której się pojawia i poniekąd za arcydzieło chce uchodzić (czyli w branży poważnej kryminalnej powieści policyjnej ze zbrodnią na wstępie i solennym rozliczeniem win na zakończenie), to dzieło akurat wymyka się wszelkim kryteriom. Innymi słowy: nie pasuje. Nie pasuje ani do definicji, ani do typowego wzorca, ani nawet do schizmatycznych odstępstw od normy. Jest i n n a w sensie najzupełniej ścisłym. Inność ta zasadza się na osobliwości samego komisarza Ricciardiego – i to we wszystkich częściach tetralogii. Ma on-ci bowiem nader istotną skazę ( a może zaletę?) transcendentalno-metafizyczną. Jest mianowicie w stałym kontakcie z zaświatami, a konkretnie: z duchami ofiar przestępstw i innych wydarzeń nagłych, które to duchy informują go wyraźnie o swych ostatnich słowach i…
Donna Leon Pierwiastki śladowe Przełożył Marek Fedyszak Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 2/5 A woda sobie płynie jak gdyby nigdy nic… Upał w Wenecji to katorga… Wprawdzie takiego ponadczterdziestostopniowego nad kanałami nie doświadczyłem, ale trzydziestostopniowe plus i owszem. Latem we Włoszech takie temperatury to skądinąd norma, ale nad laguną, gdzie mikroklimat ma specyficzne, osobliwe właściwości biometeorologiczne, ta norma staje się torturą… Po pierwsze – smród… Upały i susze obniżają poziom wody; a gdy wody jest mniej, poziom stężenia w niej ścieków rośnie. Gdy wody jest mniej, odsłaniają się zakamarki linii brzegowej, wypełnione mułem, osadami i trwałym amalgamatem produktów trawienia tudzież komunalnych śmieci – intensywny, drażniący zapach jest cechą immanentną tego procesu hydrogeologicznego. Gdy wody jest mniej, niektóre kanały tracą swe właściwości trakcyjne, przeto umiarkowanie sprawna w normalnych warunkach flota pływających śmieciarek nie wszędzie dociera – hałdy odpadów na rivach rosną i z dnia na dzień dają o obie znać coraz intensywniej. Co tu ukrywać – w czas letnich upałów stary menel po nocy złej tak nie śmierdzi, jak potrafi cuchnąć wysychająca Serenissima… A poza tym – no cóż: słówko canale (kanał znaczy) nie bez powodu blisko plasuje się słownikowo inżynierskiego pojęcia kanalizacji – struktury (jak…
Leopold Chauveau Cudowne kuracje doktora Popotama Przełożyła Maria Raczkiewicz-Śledziewska Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Czy to bajka czy nie bajka? Z klasyczną literaturą dziecięcą jako odbiorca rozstałem się nader wcześnie, czyli niemal równo z momentem, gdy sam posiadłem umiejętność czytania – a stało się to na rok przed rozpoczęciem edukacji szkolnej w zacnej łódzkiej podstawówce nr 83 imienia Stanisława Jachowicza – dziewiętnastowiecznego pedagoga i skądinąd wierszoklety, autora licznych i wielce popularnych bajek i umoralniających opowiastek dla dzieci specjalnie pisanych. Tata z mamą, skonstatowawszy iż swobodnie oddaję się samodzielnej lekturze, z ulgą wyzbyli się obyczaju wieczornego czytania na głosy – co więcej; na mnie zrzucili obowiązek czytania młodszemu bratu; ówże na szczęście moje, zdopingowany osiągnięciem „starszego”, wprędce doszlusował sam do grona czytających, uwalniając mój lekturowy potencjał dla moich własnych potrzeb. Nudząc się zatem w szkole ponownym zgłębianiem dawno odkrytych tajników elementarza Falskiego, wetowałem sobie czas stracony buszowaniem w domowej bibliotece, skompletowanej w swym podstawowym zrębie czas jakiś temu, przed wojną (ma się rozumieć – drugą światową) i jeszcze wcześniej. Księgozbiór ten zalecał się niemałą kolekcją encyklopedii różnej jakości i proweniencji, słowników, leksykonów, dykcjonarzy tudzież praktycznych poradników rolniczych i rzemieślniczych. W bibliotece oczywiście królował mój ukochany…
Javier Cercas Terra Alta Przełożył Adam Elbanowski Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Warszawa 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Kryminał zagrany znaczonymi kartami Do tego aktu twórczego dojść musiało… W Hiszpanii, gdzie literatura jest ważną częścią magicznego imaginarium zbiorowej wyobraźni, losy pisarskich karier bywają stygmatyzowane i przesądzone – jakby wyselekcjonowane z naznaczeniem do ściśle zdefiniowanych przeznaczeń… Javier Cercas ma piętno „rozliczeniowca” (właściwie ochoczo odznaczył się nim sam), więc raczej nie spodziewajcie się po nim plażowego romansu. Autor fenomenalnych „Żołnierzy spod Salaminy” – autotematycznej opowieści rewidującej powoli petryfikujący się obraz społecznego odbioru hiszpańskiej wojny domowej – założył (ze wszech miar słusznie!), iż jego rodakom – po latach milczenia Prawdy, po latach i tak skąpo udzielanej przez zwycięski reżim „jedynie słusznej” interpretacji Historii – należy się inne wejrzenie w tok tamtych spraw, tok ludzkich losów. Należy się im uczciwa literatura… W miarę swych własnych możliwości kreacyjnych i potencjału intelektualnego Cercas takowej dostarcza. Zresztą przeczytajcie „Oszusta” i „Władcę cieni” – znów tropicielską historię, w pewnym sensie też autotematyczną. Nawet „Anatomia chwili” – aczkolwiek formalnie to dokument rekonstruujący nieudany, ale ważny w historii Hiszpanii profrankistowski zamach stanu podpułkownika Guardia Civil Antonia Tejero Moliny z 23 lutego 1981 roku – też w istocie rozlicza się…
Title: Adopcja Series: Commissario Brunetti Author: Donna Leon Genre: kryminał Publisher: Wydawnictwo Literackie Release Date: 22 06 2022 Format: 125 x 175 mm Pages: 340 Donna Leon Adopcja Przełożył Marek Fedyszak Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Życie i śmierć znów w Wenecji… Prawo rodzinne republiki włoskiej, podobnie zresztą jak nasz kodeks rodzinny i opiekuńczy z 1964 roku, wielokrotnie nowelizowany i ujednolicany – wymaga, by w przypadku adopcji dokonywanej przez osobę pozostającą w związku małżeńskim (jeśli nie jest to przysposobienie wspólne, czyli dokonywane jednocześnie przez małżonków, w trybie jednej czynności prawnej), koniecznym elementem samego aktu przysposobienia była uprzednia zgoda drugiego małżonka, pod rygorem nieważności samej adopcji. Zasada ta dotyczy zarówno nieletnich, jak i pełnoletnich – prawo włoskie bowiem przewiduje możliwość przysposobienia osoby dorosłej. Polskie prawo tak dalece liberalne nie jest – u nas przysposobionym może być tylko osoba małoletnia (i tylko dla jej dobra – art. 114 § 1 wspomnianego kodeksu). A to oznacza, że Donna Leon nie mogłaby napisać swej „Adopcji” na naszym gruncie; intryga byłaby bezprzedmiotowa… Ale w Wenecji? To oczywista oczywistość, choć pełna wątpliwości natury moralnej. Adoptio jest instytucją prawną, funkcjonującą w prawie rzymskim od zawsze (a to w związku z szczególnym…
Eric Vuillard Porządek dnia Przełożyła Katarzyna Marczewska Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 2/5 Gwóźdź wbity w mózg Rok 2017 to musiał być dziwny rok. Przynajmniej we Francji. Posucha zapanowała na niwach literatury i wyjałowiła miejscową prozę ogniem piekielnym. Do tego stopnia, że prześwietne jury sławetnej i tradycjami wielkimi obciążonej nagrody Goncourtów w dość osobliwy sposób skorzystało ze swego unikatowego przywileju kreowania wielkości (co najmniej jednorocznej…) w obrębie literatury francuskiej i laur za najlepszy w roku utwór fikcyjny napisany prozą (taka sobie skądinąd, ale wymowna definicja powieści) przyznało Ericowi Vuillardowi za „Porządek dnia”. Plus 10 euro, bo tyle zostało z kapitału zakładowego, oraz obiad uroczysty z jurorami i zarządem stowarzyszenia (wedle francuskiego sznytu – Akademii…) imienia braci Goncourtów, za który to obiad laureat na szczęście nie musi płacić… „Goncourtyzacja” tekstu zawiera zatem w sobie sugestię, że to ma być powieść. Francuski tekst regulaminu nie pozostawia wątpliwości: „un ouvrage d’imagination en prose”… Dzieło wyobraźni napisane prozą. „Porządek dnia” niewątpliwie napisany jest prozą. I to rzetelną, prawdziwą prozą – nie żadną molierowską krotochwilą z panem Jourdain… A co z postulatem fikcji, produktu wyobraźni? No cóż – w tym miejscu można podjąć dyskusję, która prędko się nie skończy. Co jest bowiem…
Alicia Gimenez-Bartlett Żadnych trupów Przełożyła Maria Mróz Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Życiorys intymny policjantki przez nią samą własnoręcznie i skrycie spisany Koncept fabularny nad wyraz osobliwy… A w każdym razie niezwykle rzadko stosowany przez autorów powieści kryminalnych (w innych gatunkach prozy odnaleźć można podobne zabiegi, ale na pewno nie z taką wyrazistością zaaplikowane). Cóż się bowiem takiego stało? Oto autorka powieści kryminalnych wykreowała postać głównej bohaterki swych opowiedzianych intryg – stworzyła figurę kompetentnej policjantki, z detektywistycznymi sukcesami, twardej, nieustępliwej – ale do tego kobiecej nad wyraz, standardowo empatycznej i miłej. Innymi słowy: kreacja, jakich wiele w literaturze kryminalnej. W zasadzie bowiem twórcy płci obojga w tym gatunku, jeśli już wpada im do głów koncept seryjnego bohatera lub bohaterki, poruszają się w obrębie dwóch w gruncie rzeczy przeciwstawnych nurtów narracyjnych. W pierwszym z nich zza zabiegów urabiania literackiego tworzywa wyłania się osobnik (płci dowolnej) inteligentny (do granic geniuszu z fenomenalnym IQ), przenikliwy, bystry, sympatyczny i miły, choć bywa czasem obarczony jakimś niewielkim natręctwem, malutką idiosynkrazją czy wadą psychofizyczną w nieznacznym stopniu. Na tyle, by nie zaburzyć wizerunku supergwiazdy profesji śledczej. W drugim nurcie pozytywnie nakręcony/nakręcona supermen/supermenka znika – w zamian pojawia się postać ponura,…
Annie Ernaux Lata Przełożyli Magdalena Budzińska i Krzysztof Jarosz Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Konspekt babci, czyli jak być perfekcyjnym dziadersem… Non, rien de rienNon, je ne regrette rien (…) początek piosenki Dumonta/Vaucaire’a,zapamiętanej dzięki nieśmiertelnemu wykonaniu Edith Piaf Staranność… Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl po lekturze „Lat”. A drugie słowo to „kontekst” – definiowane jako potrzeba rozumienia czasu, wyczucie lokalizacyjnych koordynatów geograficznych i emocjonalnych oraz znajomość lokalnych (w gruncie rzeczy etnograficznych) osobliwości plemion, klimatów, pejzaży i dekoracji – sztucznych, ale „jak prawdziwe”. Trzecie słowo po tej lekturze to „powściągliwość” – przechodząca w oszczędność, graniczącą ze skąpstwem, a nawet ascezą. I to jest powściągliwość nie intelektualna, ani emocjonalna – lecz w dziedzinie słów i związków frazeologicznych. Tam, gdzie Standardowy Pisarz Polski roztoczyłby pawi ogon swego bogatego skądinąd wokabularza i obfitości metafor (ma się ten styl, co nie?), Annie Ernaux zachowuje podziwu godną skromność i wstrzemięźliwość wzorowej przeoryszy klauzurowego zgromadzenia mniszek, kultywujących cnotę (i śluby) milczenia. No i czwarte słowo – „surówka”… Tak – mam na myśli półprodukt procesu hutniczego, w postaci byle jak odlanych „gąsek” czy sztabek wytopionego żelaza do dalszego przerobu. Bez dbałości o formę na razie, bo na wszystko jeszcze przyjdzie czas… Tę…
Emmanuel Carrère Joga Przełożyła Magdalena Kamińska-Maurugeon Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Wdech/wydech, wdech/wydech… Joga – w sensie holistycznie pojmowanego intelektualno-fizykalnego stylu życia – nie jest dla każdego. Praktykowanie jogi jako pewnego specyficznego sposobu pojmowania świata, w połączeniu z nieustannym ćwiczeniem wszystkich anatomicznych elementów, z których składa się człowiek (łącznie z lingamem i yoni…), dyscyplinowaniem i umartwianiem – w celu osiągnięcia równowagi ciała i umysłu (po co?) – jest zajęciem odpowiednim wyłącznie dla zdeklarowanych narcyzów, egoistów i socjopatów, z całym spektrum nerwicy natręctw, tudzież nieuleczalnych perfekcjonistów. Czego francuski pisarz Emmanuel Carrère niniejszym niezbicie dowiódł. Niezbicie, chociaż zapewne niechcący… Opowiadają ze zgrozą – ale zapewne zaprawioną nutką może podziwu, może dekadenckiego ambiwalentnego cynizmu – o grupce Europejczyków (podobno w większości niemieckojęzycznych Szwajcarów, co już samo z siebie sporo tłumaczy…) praktykujących joginistyczną medytację na wyższym poziomie sublimacji (ergo: odpowiednio wycenioną w walucie wymienialnej) w pewnej szkole ajurwedy na Cejlonie. Akurat w czasie bożonarodzeniowych urlopów. Akurat w 2004 roku. Akurat gdy 26 grudnia zatrzęsło się pod dnem oceanu, w okolicy Sumatry. Te parę tysięcy kilometrów do Sri Lanki woda pokonała bez przeszkód; fala wdarła się na dwa kilometry od brzegu. Ale tak się złożyło, że hotelik ajurwedyków ocalał; woda podpłynęła…
Hervé Le Tellier Anomalia Przełożyła Beata Geppert Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2021 Rekomendacja: 6/7 Ocena okładki: 4/5 Anatomia czasoprzestrzeni literatury Po co nam literatura? Dlaczego jedni ją piszą, a drudzy czytają? Czy pisanie i czytanie to akty tożsame – ale takie jak przód i tył, awers i rewers, awangarda i ariergarda, jak odbicie w lustrze? Czy może jednak nie – pisanie to akt twórczy, a nawet, głębiej idąc – stwórczy, a czytanie to tylko obróbka ad usum meum? Czy pisanie i czytanie to zabawa, czy może praca: zawodowa tudzież zarobkowa? A może nie jest to alternatywa albo – albo, lecz jedno i drugie zarazem? Czy dzisiejszy stan uprawiania i konsumowania literatury jest tylko pochodną działalności usługowej dla ludności, polegającej na opowiadaniu historii (z czasem nawet odpłatnym, w formie garnka piwa i kęsa jeleniego udźca…) przy wieczornym ognisku, by czas prędzej zleciał, a myśli nie krążyły tylko wokół tego, co czai się za plecami? Czy też może to wysublimowana formuła świadomości, istnienia i ekspresji umysłu, niezależna od wymagań socjalizacji, czyli życia w grupie? I wreszcie dylemat last but not least – czy piszący literaturę i czytający literaturę to jeden zbiór, pod względem emocjonalnym, intelektualnym i psychicznym nieomal tożsamy, aczkolwiek bez powszechnej wymienności…
Antonio Scurati M. Mąż opatrznościowy Przełożyła Alina Pawłowska-Zampino Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Życie codzienne Benita Mussoliniego, jego partii Czarnych Koszul oraz reszty innych Włochów w pierwszych latach faszystowskiej ery Pierwszy tom szczegółowej, okazałej prozatorskiej biografii Benita Mussoliniego („Syn stulecia”) był dziełem doskonałym, wzbudzającym niekłamane zainteresowanie i szacunek dla autora – za talent i bezmiar dokumentacyjnej roboty „zainwestowanej” przez profesora Scuratiego. No i za odwagę – Scurati przełamał bowiem dorozumiane tylko, ale potężne tabu włoskiej historiografii – swoistą zmowę-umowę: o Mussolinim nie piszemy, bo to wstyd; wszyscy (z bardzo nielicznymi wyjątkami!) byliśmy w to faszystowskie gówno umoczeni. Lepiej zapomnieć. A każdy, kto zabrałby się za epokę Duce, mógł być posądzony o bezintencjonalną apologetykę co najmniej… Tylko nieliczni historycy i publicyści o bardzo lewicowej, antyfaszystowskiej proweniencji mieli swoistą „licencję na zabijanie”, ale nawet oni rzadko korzystali. Ciszej nad tą trumną… Trudno to sobie wyobrazić, ale drugi tom dzieła Scuratiego jest jeszcze lepszy od pierwszego. Dostatecznie mocnych komplementów już brakuje w moim wokabularzu. Autor – il professore Scurati jest Włochem ze wszystkimi tego konsekwencjami, więc nieokiełznane gadulstwo powinno być ozdobą katalogu jego cnót twórczych. I jest. Ale heroizm, z jakim stara się je powściągnąć, godzien jest najwyższego…
António Lobo Antunes Zadupia Przełożył Wojciech Charchalis Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Barowe zwierzenia czyli czyściec po luzytańsku Raz w roku około października portugalskie środowiska literackie (a osobliwie wydawcy i krytycy) ożywia nadzieja Nobla dla portugalskiego autora – a kandydatem tym (drugim współcześnie – po sukcesie José Saramago) od lat co najmniej kilkunastu jest António Lobo Antunes oczywiście. No niech tam… Niech nie tracą nadziei, chociaż powodu nie widzę. Ale mogę się mylić – jako żem sam maluczkim amatorem jest – bez pretensji do eksperckiego znawstwa, a spiritus flat ubi vult – czego prześwietny literacki komitet noblowski po wielokroć złożył dowody – mniej lub bardziej bulwersujące… Rzecz nie w tym, czy Antunes „ma papiery” na tę nagrodę – daleko ważniejsze jest, co ma do powiedzenia. A ma sporo… Przede wszystkim sporo osobistych, niekonwencjonalnych doświadczeń życiowych – w tym wojennych – i talent wystarczający, by je z powodzeniem przekształcić w prozę. Poza tym jest lekarzem – ze specjalizacji psychiatrą, z wojennego przymusu – chirurgiem pola walki (ale o przebiegu służby kompletnie niepodobnym do tego, co znamy choćby z brutalnie dosadnego, prześmiewczo zwariowanego filmu „M,A.S.H.” Roberta Altmana z 1970 roku, z Donaldem Sutherlandem i Elliottem Gouldem)….
Title: Ognie. Miłość i inne katastrofy Series: – Author: Sigridur Hagalin Björnsdóttir Genre: powieść Publisher: Wydawnictwo Literackie, Kraków Release Date: 29. 09. 2021 Pages: 358 Sigridur Hagalin Björnsdóttir Ognie Przełożył Jacek Godek Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Love story na potokach lawy i hałdach popiołu Wulkanologia stosowana, czyli praktyczna – przedsiębrana w terenie – to jeden z trzech najbardziej niebezpiecznych zawodów świata. Pytacie o pozostałe dwa? Służę: kierowca wyścigowy i degustator wina… Owszem – są wulkanolodzy-teoretycy, komputerowi zabiurkowcy, których jedyną chorobą zawodową bywa zwyrodnienie mięśni pośladków. Ale profesjonalnemu badaczowi wulkanów nie sprzedałbym polisy na życie nawet za dziesięciokrotną składkę, gdybym był agentem ubezpieczeniowym… Na szczęście nie jestem. Lecz z drugiej strony nie znam żadnego zawodowego badacza wulkanów. A geologów w najszerszym sensie – może od jednego do dwóch. Pracującego wulkanu na żywo nigdy nie widziałem. Te wielkie, uśpione też jakoś omijałem z daleka – może parę razy przy różnych okazjach zamajaczyły mi na horyzoncie. Na kilka wymarłych od milionów lat krajowych (i nie tylko) górek tego pokroju wspiąłem się bez specjalnych trudności, ale i bez specjalnie wulkanicznych konotacji. Powieść Malcolma Lowry’ego „Pod wulkanem” przyswoiłem dawno i kilkukrotnie – więc uwierzcie mi – to żadną miarą nie…
Guillaume Musso Zabawa w chowanego Przełożyła Joanna Prądzyńska Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2021 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 2/5 Życie pisarza na szwank kto naraża… Czy młody stosunkowo autor osiemnastu powieści popularnych (w sensie ścisłym, gdy idzie o nakłady i przekłady – oraz w sensie ogólniejszym, gdyż z całą pewnością należą do literatury z gatunku pop) – spisanych w nader nowoczesnym stylu narracji kryminało-obyczajówek z elementami fantastyki, tudzież przede wszystkim modnych – zarazem może być dupkiem? Jakby tu powiedzieć? Nie powinien, ale może, niestety… A wszystko dlatego, że postanowił zgłębić tajemnice pisarstwa – a w tym zdobyć świętego Graala całej literatury – nie tylko popularnej, czyli posiąść istotę duchowej (i innej takoż) koniunkcji pisarza z jego bohaterem. Musso zakłada, Musso przeczuwa, że długotrwałe akty spirytualnego obcowania twórcy z tworzywem inicjują coś w rodzaju znanego z dociekań cybernetycznych i innych dotyczących teorii działania systemów – na przykład inteligencji (nie tylko sztucznej) – sprzężenia zwrotnego. Zjawisko to, znane obecnie pod krótszą i lepiej brzmiącą z angielska nazwą feedback, pojawia się w procesie twórczym wtedy, gdy produkt końcowy (znaczy bohater) osiąga taką gęstość (psychiczną przede wszystkim), że sam zaczyna „nadawać” sygnały zwrotne w kierunku początkowym procesu twórczego, jakby inicjując czy wybierając, preferując określone, konkretne sposoby…
Natascha Lusenti Wszystkie barwy marzeń Przełożyła Monika Woźniak Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Kamienica złamanych serc To jest fenomenalna lektura… A ta kamienica stoi gdzieś w Mediolanie (ale nie wiem tego na pewno; w każdym razie w mieście z tramwajami, więc może być też Turyn albo na przykład Bolonia) i ma srebrzystozielone framugi okien. I pięć pięter. Więc gdy taką zobaczycie… Ale w celu ostatecznej identyfikacji trzeba jeszcze zerknąć na tablicę ogłoszeń przy schodach. Czemu? Bo to jedyna w mieście tablica z inseratami wspólnoty mieszkaniowej, dotknięta rąbkiem peplosu którejś z apollińskich Muz. Która z nich zajmuje się felietonem-przypowiastką filozoficzną? Ten gatunek literatury chyba mieści się w kompetencjach Kalliope… Ingerencja Muzy (przyjmijmy, że to istotnie była wspomniana Kalliope) w materię zawartości tablicy ogłoszeń w kamienicy ze srebrzystozielonymi framugami miała miejsce dlatego, że Lisa, przyjaciółka Emilii, wyjechała na rok do Teksasu, ale mieszkanie, które wynajmowała w rzeczonej kamienicy ze srebrzystozielonymi framugami, miała już opłacone na rok z góry, z mocną opcją prolongaty umowy. Więc po co miałoby stać puste? Z kolei Emilia, przyjaciółka Lisy, zaliczyła mały życiowy sztorm, straciła posadę w firmie badań rynku i zerwała się z kotwicy spokojnej egzystencji; fala wyrzuciła ją – bezrobotną i bez…