Chodź ze mną

Łukasz Orbitowski  Chodź ze mną Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Obcy w Gdyni tumult czyni… Kajakiem na Bornholm? To głupi pomysł i chyba tylko jedna z tzw. miejskich legend. Nie wiem, czy w całych dziejach PRL była choć jedna fortunna próba takiego rejsu… Ale motorówką do Szwecji? To już się mogło udać – i zapewne kilka razy się udało śmiałym i zdesperowanym żeglarzom (na dobitkę pozbawionym wyobraźni). Tyle że wiedza o podobnych wyczynach zbójecko-nawigacyjnych raczej nie jest dostępna, a śladów w archiwach próżno szukać; ówczesne władze czuwające nad bezpieczeństwem państwa i jego obywateli nie były skłonne do ujawniania swych „wpadek”. A i służby „po przeciwnej stronie” też zachowywały podziwu godną dyskrecję – w myśl zasady przećwiczonej i sformułowanej lapidarnie przez czynowników w służbie carskiej Ochrany – tisze jediesz, dalsze budiesz… Ale dla zdolnego, gremialnie rekomendowanego przez krytykę prozaika to żadna przeszkoda – zwłaszcza gdy pobrał zaliczkę z kasy miasta, obiecując w zamian promocję co się zowie i „lokowanie produktu” w najbliższej swej książce. Więc wystarczy tylko uruchomić resursy wyobraźni, przepracować kilka zasłyszanych morskich opowieści, przysiąść fałdów i sypnąć z klawiatury te czterysta z okładem stron – żeby nie wyglądało na zbyte, tylko poważnie i odpowiedzialnie….

Kult
proza polska / 18 marca 2020

Łukasz Orbitowski KultWydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2019 Rekomendacja: 4/7Ocena okładki: 3/5 Jacy jesteśmy, czyli spiritus flat ubi vult… W tradycyjnej polskiej religii ludowej (z poważnymi obawami i zastrzeżeniami można by ją było nazwać katolicyzmem) znane są na ogół dwa sposoby objawień, czyli manifestowania prób nawiązania komunikacji (niekoniecznie werbalnej) istoty wyższej z populacją wiernych wyznawców. Pierwszy z nich to tzw. demonstracja, drugi zaś to wniknięcie… Demonstracja z kolei dzieli się na tzw. przedstawienie ikoniczne oraz mobilny akt metafizyczny. Przedstawienie ikoniczne to klasyka. Oto bystrzejszy od innych obserwator dostrzega w zwyczajnym elemencie scenografii sąsiedzkiego habitatu – na dachu, na szybie okiennej, pniu drzewa itp. – ikoniczne przedstawienie postaci objętej kultem; na ogół są to Jezus Chrystus lub Matka Boska – dwie figury powszechnie rozpoznawalne i znane (w sensie graficznego odwzorowania…). Jeżeli odkrywca odpowiednio sugestywnie opisze swe omamy wzrokowe, grono wpółwidzących powiększy się szybko… Drugi ze sposobów demonstracji – akt ruchomy – najczęściej ma postać hydrauliczną: łzy spływające po portrecie, krople krwi sączące się z posągu… Klasycznym aktem tego typu jest coroczne upłynnianie się zawartości ampułki z krwią świętego Januarego z Benewentu – patrona Neapolu. Demonstracje – aczkolwiek spektakularne i sugestywne – mają ograniczone możliwości komunikowania istotnych treści; można je interpretować jako napomnienia,…

Rzeczy utracone. Notatki człowieka posttowarzyskiego
eseistyka kulturalna , felietonistyka / 12 czerwca 2017

Łukasz Orbitowski  Rzeczy utracone. Notatki człowieka posttowarzyskiego Wydawnictwo Zwierciadło, Warszawa 2017 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Auto-da-fé nieczułego wrażliwca Epitet: nieczuły wrażliwiec, aczkolwiek ma wszelkie atrybuty regularnego oksymoronu, nie jest gierką leksykalną, błyskotliwym paradoksem… To po prostu możliwie wierny zapis statusu emocjonalnego autora Orbitowskiego, definicja kompleksji etycznej rzeczonego. Ewentualnie mógłby być: wrażliwy barbarzyńca… Jeśli słówko „przewrażliwiony” wyda się wam zbyt daleko idące. Ale tak to już jest z Orbitowskim. Słuchacz, kolekcjoner i znawca heavy metalu. Twardziel, w którym o lepsze walczą autokreacje „mena” w stylu i typie Hłaski, Brychta, Wojaczka, Stachury, Maleńczuka, Iredyńskiego albo i Himilsbacha zgoła. A zarazem w tej samej cielesnej powłoce: subtelny marzyciel, wypełniony po dekiel błyskotliwymi metaforami, lirycznymi obrazami, mądrymi aforyzmami, inteligentnymi paradoksami i wrażliwymi konstatacjami… No brylant, no istny cud! (Pamiętacie, z czego to?) Jedno drugiemu nie przeszkadza, nawet jedno z drugim nie iskrzy. Uzupełniają się. Choć bywa, że i nawzajem redukują się. Ale nie u Orbitowskiego. On wygląda na takiego, co bezapelacyjnie, bez negocjacji sypnie w tytę z piąchy, z glacy, z glana… A jednocześnie z potrzebującym podzieli się ostatnią, wypieszczoną frazą liryczną, myślą strzelistą, egzystencjalnym łkaniem, melancholijnym skowytem bólu istnienia… Taki jest. „Rzeczy utracone” to typowa dla współczesnej produkcji literackiej składanka. Kto aktualnie…