Lato z Rimbaudem

Sylvain Tesson  Lato z Rimbaudem Przełożyła Agata Kozak Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Podeszwy z wiatru Szczęśliwa Francja… Gdy rodzi się tam poeta (a owi rodzą się tamże licznie nad wyraz), to chociaż raz może być geniusz, co wszystko powie i napisze na nowo – nie za, nie przeciw, nie obok, nie zamiast – ale od początku, na surowym korzeniu, jak gdyby nigdy nic, nie bacząc na historię oraz imponderabilia. 20 października 1854 roku urodził się właśnie ktoś taki – w Charleville (po połączeniu się z sąsiednim miasteczkiem, dziś znane jako Charleville-Mézières) w Ardenach, nad Mozą akurat. Ale mógł gdziekolwiek; a samo Charleville nie ma tu żadnego znaczenia wobec aktu narodzin poety. Arthur Rimbaud… Tak wielki, że od czasów Franciszka Villona nie ma go z kim porównać – chyba że z Charlesem Baudelaire’em. W innych ważnych językowych „hemisferach” – anglosaskiej, niemieckiej, luzytańskiej, hiszpańskiej, rosyjskiej, arabskiej czy chińskiej – próżno szukać kogoś podobnego (chociaż nie zniechęcam – szukajcie, może znajdziecie). Może w anglosaskiej Yeats i Eliot, może w rosyjskiej „Jebłokowa” – gdyby udało się w jedno skleić Jesienina, Błoka i Achmatową… Rzecz nie w tym jednak, by Rimbauda sklasyfikować i posadowić na należnym mu miejscu…

Duch śniegów

Sylvain Tesson Duch śniegów Przełożyła Anna Michalska Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Irbis – miłosne zaklęcie francuskiego włóczykija… Pantera śnieżna (Panthera uncia), zwana też irbisem (słowo pochodzi zapewne z któregoś z języków turkijskich albo jednego z licznych dialektów tybetańskich; zważywszy na zbitkę -rb- stawiałbym raczej na pochodzenie turkijskie…) jest drapieżnikiem z rodu kotowatych, skrajnie zagrożonym wyginięciem. Tam, gdzie jest panter macierzysta kraina, czyli w Tybecie i górach otaczających ten płaskowyż, żyje ich nie więcej niż pięć tysięcy; w ogrodach zoologicznych nie więcej niż 200 – 300 osobników. To znaczy, że jeszcze jedno, góra dwa pokolenia człowiecze i nikt już nie zobaczy irbisa na wolności, w jego naturalnym biotopie. Za szkodnika uważają go hodowcy jaków, a wyznawcy tzw. medycyny chińskiej za cenne źródło surowców leczniczych. A zatem los śnieżnej pantery wydaje się być przesądzony… Więc skoro tak, to trzeba tam pojechać, by zobaczyć panterę w jej ojczystych śniegach. Sylvainowi Tessonowi takiego zaproszenia dwa razy powtarzać nie trzeba. Choć ostatnio, po upadku z fasady pewnego budynku w Grenoble, jego skłonności do awanturniczych wypraw z powodów medyczno-fizjologicznych wyraźnie zmalały, No cóż, jak ktoś miał takie osobliwe hobby – mógł się spodziewać. Trzeba bowiem wiedzieć, że poza pasją…

Lato z Homerem
esej literacki / 1 grudnia 2019

Sylvain Tesson Lato z Homerem Przełożyła Anna Michalska Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2019 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Szukajmy słońca, wiatru i morskiej fali, zanim zrobi się za późno, za ciemno… Nietypowy jest ten podróżnik, reporter i eseista francuski Sylvain Tesson… 47-letni geograf i obieżyświat znany był dotąd z niekonwencjonalnych pomysłów eksploracyjnych (w czasach, gdy wszystko niemal już odkryto, trzeba mieć ekstremalny pomysł, by zainteresować sponsorów, czytelników, telewidzów i wydawców). A to objechał rowerem świat dookoła, a to przetrawersował wzdłuż Himalaje (bagatelka: 5 tysięcy kilometrów od Bhutanu do Tadżykistanu), a to odtworzył trasę pieszej ucieczki pewnego Polaka z łagru koło Jakucka aż do Kalkuty w Indiach (i wyszło mu, że pan Rawicz musiał trochę podkoloryzować swą epopeję…), a to mieszkał samotnie pół roku w chatce nad brzegiem Bajkału, a to na motocyklu urał pojechał trasą rejterady Wielkiej Armii cesarza Francuzów z Moskwy przez Berezynę do Paryża. Hobby ma ten wagabunda też dość oryginalne: intensywnie wspinał się na… wieże i fasady francuskich gotyckich katedr; kilkanaście zdążył zaliczyć… Tesson jest bystrym obserwatorem, umiejętnie się kamuflującym, powstrzymującym się od pochopnych wniosków, szczerym i dociekliwym. I przy okazji z wielkim talentem, bez nadętego egocentryzmu przenoszącym swe obserwacje i przemyślenia na papier. Gdy zabrakło…

Berezyna
esej historyczny , reportaż / 4 listopada 2017

Sylvain Tesson Berezyna Przekład: Jacek Giszczak Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2017 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Odwrót z Moskwy czyli gwardia się nie poddaje… Pierwsza myśl po lekturze zdrożną i przewrotną, a nawet lekko zdradziecką mi się wydała. Nie rekomendować Tessona nikomu. Mieć przyjemność z czytania tylko dla siebie. Ale odrzuciłem myśl niegodną, egoistyczną i wredną… Zresztą – w końcu i tak ktoś na niego trafi i zrobi mu reklamę. Zasłużoną. Nawet niechcący… Więc niech to będę ja. A poza wszystkim jest kilka poważnych powodów, dla których Sylvain Tesson zasługuje na uwagę. Po pierwsze nazwisko wskazuje, że jest Francuzem, A ja ich lubię zasadniczo. Oczywiście nie wszystkich, nie zawsze i nie wszędzie. Ba, czasami skłaniam się entuzjastycznie do poglądu, że w niektórych miejscach i momentach piękna Francja (i nie tylko ona…) byłaby o niebo lepsza bez Francuzów. W zasadzie jednak cenię sobie kartezjańską logikę, pascalowską dociekliwość w dochodzeniu do prawdy, monteskiuszowską doktrynę równowagi, takoż i francuskie poczucie humoru, sarkazm i sceptycyzm. Tudzież kuchnię i wino… Po drugie Tesson jest podróżnikiem, co w epoce odkrytego świata wydaje się zajęciem pozbawionym sensu poznawczego; ale on to robi, by mieć frajdę. Rzuca wyzwania, sprawdza historię jak pokerzysta, tropi mity i cienie na…