Maurizio de Giovanni Miejsce każdego z nas Przełożył Maciej A. Brzozowski Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2021 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Walka klas w upalny czas… Upał jako taki wpływa spowalniająco i osłabiająco na funkcje intelektu czytelniczego. Od czasu do czasu możemy się przekonać o tym na własnej skórze. Owszem – są osobniki, które i powyżej trzydziestu stopni funkcjonują bez zakłóceń, ale norma to pewna taka słabość fizyczna i mentalna, przytępienie funkcji poznawczych i analitycznych, że o zdolności do błyskotliwych syntez już nie wspomnę. Prosta dyrektywa umysłu dla ciała – napij się wody i połóż się w cieniu – zastępuje w trybie nagłym, wręcz wypiera inne formy aktywności, którymi nasz umysł tak się szczyci. Samo czytanie zda się bolesnym doświadczeniem, a percepcja sensu obserwowanego oczyma tekstu lotnością zaczyna przypominać żółwia na autostradzie (zanim go coś nie rozjedzie…). Tak – to nieledwie tortura. Ale gdy upał jako dojmujący składnik scenografii fabuły pojawia się też w tekście, wrażenie niestosowności wzmaga się i ochotę do lektury zupełnie odebrać może. Tak – dlatego zapewne tego lata większym powodzeniem cieszyć się będzie „Na zawsze w lodach” Owena Beattie i Johna Geigera – mrożąca historia arktycznej wyprawy Johna Franklina, zaginionej w trakcie poszukiwania północnego przejścia…
Maurizio de Giovanni Krew z mojej krwi. Wiosna komisarza Ricciardiego Przełożył Maciej A. Brzozowski Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2019 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 3/5 Neapolitańskie zmory… Wszechmogący to nie handlarz, w soboty nie płaci stare neapolitańskie przysłowie Patentowany ponurak, mizantrop, samotny służbista-perfekcjonista, regulaminowa nemezis funkcjonariuszy neapolitańskiej kwestury policji królewskiej, nielubiany powszechnie wśród współtowarzyszy służby – a dotyczyło to na równi podwładnych i przełożonych (z nielicznymi wyjątkami…) – komisarz Luigi Alfredo Ricciardi, baron di Malomonte, wiosny nie lubił. Podobnie jak trzech pozostałych pór roku, miasta i mieszkających w nim ludzi. Niczego nie lubił – no, może wyjąwszy pewną anonimową (ale to się niebawem zmieni…) panienkę z naprzeciwka, którą namiętnie (i ponuro…) podglądał przez okno wieczorami. Być może jeszcze swoją pracę lubił, ale nie okazywał tego na tyle entuzjastycznie, by ktokolwiek fakt ów zauważył. Lubił też sfogliatelle – neapolitańskie desery z kruchego ciasta typu francuskiego (jak w naszych napoleonkach) nadziane słodkim twarożkiem ricotta i… pszeniczną kaszką manną, ale od czasu zniknięcia prawdziwej kawy z rynku (jakieś sankcje Ligi Narodów, czy coś w tym rodzaju…), zastąpionej obrzydliwym zbożowym surrogato z cykorią, i do sfogliatelle jakoś stracił serce. Bo bez łyka espresso doppio to już nie to samo… Komisarz Ricciardi był tolerowany mimo…
Maurizio de Giovanni Łzy pajaca. Zima komisarza Ricciardiego Przełożył Maciej A. Brzozowski Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Warszawa 2018 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Mord z miłości Żyli-byli sobie na przełomie wieków dziewiętnastego i dwudziestego dwaj panowie – włoscy kompozytorowie (akurat w tym kraju i w tym czasie to nic nadzwyczajnego: zdolnych, pierwszorzędnych artystów tej branży mieli na tuziny…) Pietro Mascagni i Ruggero Leoncavallo. Czasy łatwe nie były – konkurencja duża, więc panowie za sobą nie przepadali… Ten pierwszy w 1890 roku pokazał w Rzymie swą operę (krótką, jednoaktową, circa 70 minut muzyki – co nie jest bez znaczenia dla dalszego ciągu tej historii) „Cavalleria rusticana”, czyli „Rycerskość wieśniacza”. (Zdradzony mąż zabija kochanka żony – oczywiście na Sycylii…). Publiczność oszalała z zachwytu, a repertuar wielkich teatrów potencjalnie znacząco się wzbogacił. Maestro Leoncavallo poruszony sukcesem konkurenta, napisał szybko również niezbyt długą (za to dwuaktową) operę „Pagliacci” czyli „Pajace” (też mord z zazdrości, ale w Kalabrii, w środowisku wędrownych komediantów…) – z fantastyczną arią „Vesti la giubba”, znaną też jako „Ridi, Pagliaccio” („Śmiej się, pajacu”), którą wszyscy wielcy tenorzy po dziś dzień popisują się na scenach i estradach operowych świata. Dyrektorzy zaś i antreprenerzy szybko zauważyli, że obie opery – same w…