Dziennik inwazji
autobiografia , diarystyka , esej polityczny , zapiski / 1 września 2023

Andriej Kurkow  Dziennik inwazji Przełożył Krzysztof Obłucki Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Nie wiem, co z sobą zrobić, więc piszę Wojna to osobliwy czas dla literatury. Żadnej tam próby – porzućmy te górnolotne slogany, banalne frazesy… Literatura ani sama nie próbuje wojny, ani się próbie wojny nie poddaje. Więc nie o sprawdzian tu chodzi – ani o weryfikację cech charakteru, ani o odporność na ciosy czy po prostu o prawdomówność lub szczerość. Jeśli zatem nie czas próby – to co? W zasadzie – jeśli porównać układ zależności literatury od wojny do operacyjnego systemu w każdym komputerze – to wojna jest siłą wyższą, wektorem niezależnym – ale wymuszającym na literaturze czynność nazywaną w żargonie IT zmianą ustawień. Niektóre, bardziej zaawansowane systemy operacyjne mają już zawczasu wbudowane warianty programów „na czas wojny”; wystarczy je tylko uruchomić. Inne – uboższe i bardziej oszczędne – trzeba będzie przeprogramować lub zgoła napisać od nowa, by sprostać wymaganiom nowej wojennej rzeczywistości. Ludzie uprawiający literaturę w większości swej jakoś zareagują na wojnę. Ale są takie „jednostki literackie”, które w ogóle nie odpowiedzą na potrzebę wprowadzenia trybu wojennego. Są bowiem przeświadczone (i utrwalone w tym przekonaniu), że żadna zmiana zewnętrzna, nawet tak…

Dziennik hipopotama
diarystyka / 7 września 2020

Krzysztof Varga Dziennik hipopotama Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2020 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Wszystko na sprzedaż Hipopotam nilowy (Hippopotamus amphibius L.) – duży (dojrzałe samce osiągają wagę do trzech ton…) roślinożerny ziemnowodny ssak zamieszkujący doliny rzek i jezior w Afryce Subsaharyjskiej; najbliżej spokrewniony nie ze świniowatymi, jak niegdyś uważano – ale z… morskimi waleniami: wielorybami, delfinami… Naturalnych wrogów w przyrodzie praktycznie nie ma; do drastycznego spadku populacji przyczynia się kłusownicza aktywność gatunku homo… (tyle zapamiętałem bez zaglądania do encyklopedii…) Gdy w zapowiedziach Iskier mignął mi tytuł „Dziennik hipopotama”, ciepełko takie swoiste poczułem wokół serca i wiedziałem, że muszę to przeczytać. Natychmiast, nie licząc się z kosztami. Bo jestem hipopotamem; domownicy i bliscy przyjaciele tak do mnie mówią (zdrobniale oczywiście Hipek) od czasu ekscesów pływackich dobre pół wieku temu na plaży w Warnie, gdzie mój nienaganny klasyk skwitowany został przez najbliższą mi wtedy i teraz osobę jako styl „na hipopotama”… I to mogło polegać na prawdzie – nie spieram się. Ale od tamtej pory nic, co hipopotamie, nie jest mi obce. A do tego jeszcze nazwisko autora… Krzysztof Varga. Tego pół-Węgrzyna trzymam wysoko w prywatnej hierarchii pisarzy polskich doby doczesnej, którym ufam, którym wierzę, których lubię, a opinie i poglądy ich…

Świąteczny dyżur
diarystyka , rozrywka, satyra , styl życia / 7 listopada 2019

Adam Kay Świąteczny dyżur Przełożyła Katarzyna Dudzik Wydawnictwo Insignis, Kraków 2019 Rekomendacja: 4/7Ocena okładki: 4/5 Święty Mikołaj w parze z Ponurym Żniwiarzem… Jeśli ktoś jeszcze nie czytał mądrej, zabawnej i pouczającej książki Adama Kaya „Będzie bolało”, winien to zaniedbanie nadrobić czym prędzej. Gdyby jednak pojawiły się trudności realizacyjne, w tak zwanym międzyczasie można zaryzykować krótkie (dwie – trzy godzinki na lekturę wystarczą, z przerwą na herbatę…) spotkanie ze „Świątecznym dyżurem” – drugą książką Kaya, wydaną kilka tygodni temu, ponownie eksploatującą jego w sumie niedługi (siedem zaledwie lat!), ale owocny i niezwykle intensywny życiowy epizod w służbie dla medycyny, ściślej: publicznej służby zdrowia w Wielkiej Brytanii, w zawodzie ginekologa-położnika. Adam Kay porzucił medycynę, bo poczuł się wypalony, niepewny swych decyzji; zwątpił też w swe umiejętności rozmowy z pacjentami… Słowem: zaczął boleśnie odczuwać wszystkie skumulowane niedogodności długotrwałego… i pierwszorzędnego, pełnoobjawowego stresu bojowego – jak weteran ze starganymi nerwami po kilku turach na linii ognia w jakiejś pustynnej, uporczywej wojnie z dysponującymi imponującymi nadwyżkami amunicji partyzantami… Adam Kay jest dziś aktorem, komikiem estradowym w trudnej sztuce stand-upu, pisarzem, scenarzystą telewizyjnym, autorem tekstów piosenek (czasem ich wykonawcą), bywalcem (obficie nagradzanym) festiwalu Fringe w Edynburgu. No i… zdrajcą, odszczepieńcem, czarną owcą w medycznej rodzinie Kayów…

Pamiętnik księgarza
diarystyka , memuary / 9 lipca 2019

Shaun Bythell Pamiętnik księgarza Przełożyła Dorota Malina Wydawnictwo Insignis, Kraków 2019 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Mądrość kurzu… Obcowanie z książkami w sensie ścisłym (to znaczy ze stosami zadrukowanego papieru w twardych lub miękkich okładkach) jest upodobaniem – a właściwie stylem życia – dość ekstremalnym, choć ciągle jeszcze nadspodziewanie rozpowszechnionym. Ba, globalne dane przemysłu wydawniczego wskazują nieśmiało na pewien rosnący trend popularności książek drukowanych na papierze (w odróżnieniu od zastoju, a nawet spadku sprzedaży zarówno elektronicznych nośników – w rodzaju kindle’a na przykład – jak i samych książek w postaci elektronicznych plików do ściągnięcia z sieci…). Wbrew ponurym przepowiedniom „postępowców” cywilizacja druku na papierze jeszcze czas jakiś potrwa, a Johannes Gensfleisch zum Gutenberg z Moguncji – genialny wynalazca tej technologii – nie musi się w grobie przewracać z rozpaczy… Oznacza to, że – po pierwsze: nadal będą rżnąć lasy na papier, po drugie: kontynuować będziemy zachęcanie… kurzu do niepowstrzymanego gromadzenia i mnożenia się, udzielając rzeczonemu wygodnego schronienia. Znana mi bardzo blisko, osobiście, intymnie, emocjonalnie i odpowiednio długo znawczyni problemu kurzu i wszelkich możliwych (w tym wielu wielce ekstrawaganckich) technologii jego usuwania twierdzi nawet, że kurz stanowi połowę sumarycznej wagi domowych i publicznych bibliotek. Mojej własnej (jakieś 4,5 tysiąca tomów!) nie…

Trzeci dziennik. 7 maja 2017 – 15 lipca 2018
diarystyka / 19 maja 2019

Jerzy Pilch Trzeci dziennik. 7 maja 2017 – 15 lipca 2018 Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Starość nie radość? Zanim oddacie się lekturze (zaręczam, że z satysfakcją…), popatrzcie na okładkę. Zdjęcie to nowy Pilch. Jakby definitywnie pogodzony z istnieniem kobiet, a nawet oddający się w ich ręce – zarazem metaforycznie i dosłownie. Dosłownie, bo ta wypielęgnowana dłoń kobieca zaraz się zaciśnie na szyi pisarza, a może nawet czerwone, wypiłowane i użytecznie uformowane pazurki wbiją się krwawo w słabiznę pisarskiej grdyki. Taki gest, gdyby pisarz dokonał go dłonią własną, sygnalizowałby potrzebę zastanowienia się, rozważenia nasuwających się znienacka wątpliwości natury poważnej, egzystencjalnej zgoła. Ale dokonany rączką płci odmiennej – cóż znaczyć może? Do tej pory pisarz Pilch klasyfikowany był raczej jako zdecydowany zwolennik istnienia różnicy płci, jako uporczywy badacz tej różnicy oraz beneficjent odkrytych przy okazji tychże badań – wszechstronnych i pogłębionych, na ile się udało – korzyści natury emocjonalnej. Materialnej nie – Pilch zawsze był, jako prawowierny luteranin, niezależny ekonomicznie i na kobietach w tej mierze polegać nie musiał. Przeciwnie raczej bywało… Zatem sygnalizowana przez okładkowe zdjęcie „Trzeciego dziennika” figura retoryczna (mowa ciała to też retoryka…) albo nowego Pilcha przemianę symbolizuje, albo – kamuflażem jest, wyzwaniem… Czytajcie,…

Będzie bolało. Sekretny dziennik młodego lekarza
diarystyka / 30 lipca 2018

Adam Kay Będzie bolało. Sekretny dziennik młodego lekarza Przełożyła Katarzyna Dudzik Wydawnictwo Insignis, Kraków 2018 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 2/5 Będąc młodom lekarkom przyszedł raz do mię pacjęt… Będzie bolało? Ale będzie śmiesznie… I strasznie. I dramatycznie, wręcz tragicznie. I także melancholijnie. Jak w rzeczywistości – między zwątpieniem i bezsilnością a samopoczuciem zgoła boskim, mocą stwarzania… Tak to bywa u lekarzy – stałe balansowanie na krawędzi między życiem a… życiem, życiem a śmiercią. Dowcipem i dramatem. Autor „Będzie bolało” jest komikiem estradowym, stand-uperem, stałym nieomal rezydentem Festiwalu Fringe w Edynburgu, kabareciarzem, piosenkarzem i aktorem musicalowym, autorem tekstów dialogów i scenariuszy kilkunastu sitcomów oraz seriali kryminalnych dla BBC, gwiazdą (tudzież autorem) radiowych i telewizyjnych programów rozrywkowych. Jest też lekarzem (sześć lat studiów w londyńskim Imperial College School of Medicine, sześć lat praktyki w szpitalach brytyjskiej publicznej służby zdrowia w dziedzinie ginekologii i położnictwa), choć dwa lata temu Naczelna Izba Lekarska skreśliła go z listy dopuszczonych do praktykowania tego zawodu w Zjednoczonym Królestwie. Adam Kay jest synem lekarzy (w rodzinie jest ich zresztą więcej – i nie wybaczyli mu dezercji…), Żydem (z polskimi korzeniami; rodowe nazwisko: Strykowski…) i gejem. Rozstał się z praktykowaniem medycyny w poczuciu wypalenia zawodowego i utraty pewności swych…

Kronika dobrej zmiany

Roman Giertych Kronika dobrej zmiany Wydawnictwo Eco Redonum, Warszawa 2017 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Przerośnięty (lekko) Koszałek Opałek – kronikarz doskonały… Lubię mecenasa Romana. Liberał-ci z niego doskonały, by nie rzec: wzorowy, modelowy wręcz. I dowód na słuszność teorii ewolucji. A jego ojciec, profesor dendrologii, kreacjonista i polityk Maciej Giertych, teorii ewolucji (tej klasycznej,w ujęciu lamarckowsko-darwinowskim, jak i wszelkim jej nowszym modyfikacjom i mutacjom) zaprzecza. Po prostu. A przecież w domu ma dowód… Mecenas Roman Giertych zaczynał bowiem swą karierę publiczną w 1989 roku jako Młody Wszechpolak, a gdy dorósł, działał w partyjkach endeckich, by w 2001 roku założyć Ligę Polskich Rodzin – partię, która w 2005 roku utworzyła koalicję rządową z Prawem i Sprawiedliwością braci Kaczyńskich i Samoobroną Leppera. W tej sytuacji przewodniczący LPR Roman Giertych został wicepremierem i ministrem edukacji – nader ortodoksyjnym, kontrowersyjnym, konserwatywnym acz niekonwencjonalnym, Koalicja potrwała ledwie dwa lata… Jarosław Kaczyński usiłował zjeść „przystawki”, ale obie się nie dały i mieliśmy przyspieszone wybory… W tych wyborach LPR znalazła się pod progiem wyborczym, a Giertych powoli wycofał się z uprawiania polityki, założył togę z zielonymi wypustkami, założył kancelarię adwokacką, ma urozmaiconą i wielce zapewne zyskowną praktykę, ciekawych klientów (często konkurentów z przeciwnej strony w czasach,…

Dziennik 2003 – 2004
diarystyka / 30 listopada 2017

Krystyna Janda Dziennik 2003 – 2004 Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2017 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Drogowskaz, który uciekał… W zasadzie mógłbym powtórzyć wszystko to, co napisałem w tym blogu o pierwszym tomie „Dziennika” (2000 – 2002) Krystyny Jandy – dokładnie 30 kwietnia, czyli jakieś siedem miesięcy temu. Słowo w słowo, bowiem nadal – czyli w drugim tomie – wszystko się zgadza. To wciąż bardzo przyjemna, pożyteczna (w sensie ogólnorozwojowym…) lektura jest. Tyleż do śmiechu, co i do płaczu. Do pomyślenia… O życiu oczywiście. W tymże sensie Janda jest ważna – tak mniemam – dla tysięcy kobiet i mężczyzn, czytelników jej bloga na bieżąco (nie po latach, jak na przykład ja, nie przymierzając…). Janda jest jak drogowskaz – tyle że poruszający się z prędkością światła; wyciągać trzeba kulasy, by za nią nadążyć i zdążyć zobaczyć, jaki właściwie kierunek pokazuje. Nie pokazując w zasadzie, bowiem programowo odżegnuje się od wskazywania, jak żyć. Ujawnia tylko, jak żyje ona sama i jej bliscy (jak to się robi i dlaczego – pisałem poprzednim razem…). Słusznie przecież przy tym zakłada, że nikt nie chce żyć jak Janda. A może niesłusznie? Cokolwiek legło u podstaw pisania Jandy (pomijając z ostrożności eksplikacje, które ona sama składa…),…

Dziennik 2000 – 2002
diarystyka / 30 kwietnia 2017

Krystyna Janda  Dziennik 2000 – 2002 Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2017 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Nie boję się otwierać lodówki! (…) Film Wajdy „Bajdy Chateaubrianda” – Obsada: Janda jako Panda. (…) Fragment wiersza „Panda” Stanisława Barańczaka z tomiku zgryźliwych zapisków zniechęconego zoologa „Zupełne zezwierzęcenie”; cytowany zresztą przez Autorkę… Trafiła się nam aktorka! Jedna na pokolenie (albo i na pokoleń więcej…). Rzadki okaz. Gatunek zagrożony. Czerwona Księga IUCN (unii ochrony przyrody). Jedyny taki egzemplarz zidentyfikowany w Kosmosie (na szczęście rozmnożył się, więc genów pula powoli się powiela…). Krystyna Janda. Zapewne najlepsza polska aktorka wszech czasów. Albo druga – po Helenie Modrzejewskiej (którą zresztą z powodzeniem niemałym wykreowała w serialu telewizyjnym Jana Łomnickiego). Albo trzecia (ale nie wiem, po kim miałaby być: po Annie Polony, po Elżbiecie Barszczewskiej, po Mieczysławie Ćwiklińskiej, po Irenie Eichlerównej, po Ninie Andrycz, po Danucie Szaflarskiej, po Aleksandrze Śląskiej, po Mai Komorowskiej?). Więc raczej druga. Nawet na pewno… Ale to nie wszystko. Bo jeszcze Reżyserka. Piosenkarka. Kobieta Interesu. Dyrektorka (ma teatry na własność). Działaczka. Prezeska. No i to, co nas najbardziej w tym miejscu interesuje… Pisarka tudzież Felietonistka i Blogerka. Posługująca się słowem własnym w mowie i piśmie równie wprawnie jak cudzym – wyuczonym i zinterpretowanym…