Prezydent
Aleksander Kwaśniewski Prezydent (rozmawiał Aleksander Kaczorowski) Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Majster-klajster czy ataman z procą? Powiedzieć, że znam osobiście Aleksandra Kwaśniewskiego – to byłaby przesada i w zasadzie nadużycie protokolarno-towarzyskie. Ale przedstawiliśmy się sobie, wymieniliśmy uścisk dłoni i numery telefonów jakoś tak w epoce Okrągłego Stołu, potem okazjonalnie spotykaliśmy się w Sejmie, komentując to i owo (byłem wtedy sprawozdawcą parlamentarnym); w czasach jego prezydentury dwukrotnie dane mi było uczestniczyć w dziennikarskim „kombo”, obsługującym wizyty zagraniczne głowy państwa: w kwietniu 1997 roku w Rzymie i Watykanie, a później – w Budapeszcie… Zwłaszcza tę pierwszą eskapadę zachowuję we wdzięcznej pamięci – dzięki wystawionej przez Sala Stampa della Santa Sede Citta del Vaticano przepustce (Tessera di Accreditamento numero 97263) mogłem zobaczyć miejsca zwykłemu turyście niedostępne – dziedziniec św. Damazego i część recepcyjną apartamentów papieskich ze słynną biblioteką prywatną włącznie. Mile wspominam też chwilę konstruktywnej rozmowy na pokładzie tupolewa (tak, tego samego – co to wszyscy wiedzą…) podczas lotu powrotnego z Mediolanu – na stojąco w przejściu między fotelami, ze szklaneczkami whisky w ręku (żaden cymes: Jasio Wędrowniczek z kostką lodu). Więc powiedzieć, że znam osobiście – to byłaby przesada. Bardzo bym się zdziwił, gdyby po tylu…
Pasożyt
Marek Krajewski Pasożyt Wydawnictwo Znak, Kraków 2023 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Nasz agent z rozgotowanym makaronem w smudze cienia… Przed wojną (drugą światową, ma się rozumieć…) polski wywiad na kierunku sowieckim sukcesy miał umiarkowane, choć uczciwiej i zgodnie z prawdą byłoby powiedzieć – nie miał żadnych. Pewien oficer, długotrwale (sam zadbał o to, by nie miał kto go zastąpić…) stojący na czele Referatu „Wschód” Drugiego Oddziału Sztabu Głównego – kapitan Jerzy Niezbrzycki – aczkolwiek doświadczony oraz intelektualnie przygotowany do swej funkcji, nie miał zbyt wielu cech osobowości, decydujących o przydatności dla służby wywiadowczej: ponad miarę był ambitny, skrajnie zazdrosny, patologicznie nieufny wobec współpracowników, kolegów, podwładnych i przełożonych (czyli wszystkich w zasadzie…) – praktycznie socjopata i paranoik pełną gębą, do tego braku sukcesów się przyczynił. No cóż – na stan umysłu Niezbrzyckiego niewątpliwie najsilniej wpłynęła okoliczność silnego sponiewierania załogi referatu wschodniego naszego wywiadu przez aferę MOCR-Trustu. Cóż to takiego było? MOCR, czyli Monarchistyczna Organizacja Centralnej Rosji to głęboko zakonspirowana, dywersyjno-terrorystyczna wieloelementowa komórka, złożona z niedobitków formacji białogwardyjskich oficerów, gotowych do płatania psikusów – zbrojnie i wywiadowczo – zwycięskim, triumfującym bolszewikom. Jakoś tak się złożyło, że mocrowcy – zwolennicy restauracji caratu – szybko (i podejrzanie łatwo, ale któżby się tam przejmował…
Moje ukochane T-shirty
Haruki Murakami Moje ukochane T-shirty Przełożyła Anna Zielińska-Elliott Wydawnictwo Muza SA, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Antropologia koszulki typu T… Koszulka wzoru T-shirt jest jednym z donioślejszych wynalazków współczesnej cywilizacji, zaś jej noszenie – najprostszym, najoczywistszym, banalnym zgoła manifestem pewnej postawy egzystencjalnej – manifestem luzu mianowicie. Kawałek bawełnianej dzianinki o bieliźnianym splocie i takiejże gramaturze, zszyty z dwóch w istocie kawałków – przedniego i tylnego, z krótkimi rękawkami i wycięciem na szyję (z głową na szczycie, ma się rozumieć), kształtem przypominający literę T (obecną we wszystkich alfabetach łacińskich) – zrobił gigantyczną i wciąż nieprzemijającą karierę w temacie odzieży gatunku ludzkiego. W zasadzie jest porównywalny do takich wynalazków jak zszycie dwóch dotąd luźno majtających nogawic (co dało początek spodniom), jak wykoncypowanie biustonosza, zrobienie na drutach pierwszej skarpety i przebojowe wynalezienie apaszki a’la Hermès… Pierwsze lata kariery koszulki T-shirt są zdeterminowane płciowo – otóż był to strój zdecydowanie męski. Ale już dość dawno temu utracił atrybucję dymorficzną. Z niemałym pożytkiem dla estetyki dnia powszedniego… Kto nie wierzy, niech odszuka wideofilmik z telebimu (z 1989 roku), z fenomenalnym vibrato Pameli Anderson w T-koszulce z logo browaru Labatt’s na trybunie podczas meczu futbolowego Lionsów z Vancouver… Koszulka typu T-shirt nie miała jednego…
Umówmy się na Polskę
Maciej Kisilowski i Anna Wojciuk (red.) + 34 innych autorów, fabularyzatorów i komentatorów płci obojga… Umówmy się na Polskę Wydawnictwo Znak, Kraków 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Jajo z inkubatora albo dajcie się wreszcie napić Florianowi… Różne wizje Polski i jej ustroju miałem okazję poznać (niektóre obserwowałem w działaniu i nie były to krzepiące obserwacje) w ciągu swego umiarkowanie długiego życia, ale nigdy nie poznałem niczego podobnego, nawet w jakimś przybliżeniu, do propozycji wyeksplikowanej w tej książce. Gdyby wizja (nie bez powodu nie używam słowa utopia, ale o tym potem…) ta miała się ziścić – niekoniecznie jeden do jednego, ale choćby w paru tylko węzłowych szczegółach – byłby to ustrojowy przewrót kopernikański. A nasz piękny kraj zmieniłby nazwę na Samopolska (po angielsku może być Selfpoland – tyz piknie!). Czemu? Istota tej nowej propozycji ustrojowej dla Rzeczypospolitej zawiera się w klauzuli: demokratyczna republika samorządowa… Jakim zaś cudem miałaby się ona pojawić? Ano – w trybie nowej umowy społecznej. Między Polakami zawartej – w trybie bodajże referendalnym. Zaraz po wygranych przez obecną opozycję wyborach parlamentarnych – autorzy tej książki zakładają, że stanie się to już jesienią 2023 roku. Nie ukrywam, że to także moje pragnienie – i że zrobię wszystko, co…
Przeprawa
Manuela Gretkowska Przeprawa Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków 2023 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Okrakiem… Przeprawa – albo przyprawa, zaprawa, naprawa, poprawa, doprawa, odprawa, wyprawa… Każde z tych graficznie i fonetyczne podobnych do siebie słów mogłoby zająć miejsce pierwszego z nich na stronie tytułowej nowego tomu Gretkowskiej. Nowego tomu czego? Rozważywszy wiele „za” i „przeciw”, naczytawszy się (co tam naczytawszy – treściami opiwszy się jak bąk…) opasłych słowników, filologicznych podręczników i przewodników po gatunkach literackich, skłoniłem się ostatecznie ku zdefiniowaniu „Przeprawy” jako autobiograficznej monografii – zapisków z życia autorki, ilustrowanych. Fotografie bowiem na froncie okładki oraz na przedniej i tylnej wyklejce są z życia – jak najbardziej. A czemu monografia? Bo wszystko kręci się autotematycznie wokół autorczynego zamysłu wyprowadzenia się z Polski kędyś ku południowi (bo Północ odpadła: za zimno – a i klimat społeczny zdecydowanie się pogorszył). Nie uprzedzając demaskatorsko rozwoju wypadków, nieśmiało zaznaczę, że wyszło pani Manueli jak zwykle, po polsku (od czego uciec chciała) – rozkrokiem, okrakiem, szpagatem, oklepem. Ale te zastępniki przeprawy? Po lekturze zastanówcie się: czy wszystkie pasują – jednej mniej, drugie więcej. Razem i każdy z osobna. Ale z tym mniejsza – to tylko słowne igraszki. Istota rzeczy samej polega na tym, iż Gretkowska…
Spirala
Igor Brejdygant Spirala Wydawnictwo Znak, Kraków 2023 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 2/5 Szpieg szpiegowi łba nie urwie, a jak urwie… Od pierwszego zetknięcia z prozą Brejdyganta juniora nabrałem przekonania, że to tęgi (w sensie talentu, intelektu i możliwości twórczych) autor jest, a będzie jeszcze tęższy. Jego „Układ” w tym blogu rekomendowałem wielce pozytywnie 28 czerwca 2019 roku. To był sensacyjny thriller szpiegowski, zainstalowany „na kierunku rosyjskim” – z bardzo zręczną intrygą i przykuwającymi uwagę elementami suspensu – jak na nasze, krajowe „układy” literackie, nad wyraz poprawny. Choć oczywiście do Severskiego mu daleko – ale pan pułkownik to inna, wyższa liga. Powiedzmy sobie wszak, że Brejdygant jest w tym peletonie drugi. I tyz piknie… A drugi musi się bardziej starać. Brejdygant ma nie tylko zadatki na starającego się – on już sięgnął pułapu przyzwoitości. Kiedy się go sięga? Gdy lektura przynosi satysfakcję estetyczną (na razie nie mówimy o satysfakcji intelektualnej), gdy nie odrzuca i nie nuży – przeciwnie: zaciekawia do granic zapomnienia się (z przerwami na siusiu…), gdy po skończeniu czytania książkę odkłada się nie-za-daleko – zostaje gdzieś pod ręką, gotowa do ponownego użycia. Brejdygant już to ma. No, prawie – ale wcale nie robi to wielkiej różnicy. Intryga obmyślona przez…
Segretario
Maciej Hen Segretario Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Miała baba Kallimacha… Melduję najuprzejmiej, że romans epistolarny ma się dobrze… Historyczny – ma się rozumieć (współczesnego rzadko kto próbuje – zresztą któż dziś pisze listy…). Obrodziło – jak na specyficzny, nie tyle nawet niszowy, co zgoła dziuplowy charakter tej formuły literackiej. Kilka tygodni temu (dokładnie 21 kwietnia) miałem honor (i niemałą przyjemność tudzież zabawę) rekomendować w tym miejscu „Burzę i zwierciadło” Krzysztofa Mrowcewicza – szekspirowską z ducha apokryficzną kolekcję „listów” barokowego poety Naborowskiego do księcia Krzysztofa Radziwiłła. A tu już nadeszła pora na drugi romans epistolarny – „Segretario” Macieja Hena. I ten-ci dopiero jest volumen formosus! Maciej Hen – człowiek wielu ładnie rozwiniętych talentów (ma tę skłonność po tatusiu imieniem Józef) – jako jedną z dróg swej aktywności intelektualnej obrał fabułę, powieść historyczną. Po debiutanckiej w tym gatunku „Solfatarze” z 2015 roku – opowieści o ludowej, krwawej ruchawce w Neapolu w połowie XVII wieku – w drugim swym kroku na arenie historii zrobił wypad do Krakowa AD 1496, podczas panowania Jana Olbrachta z domu Jagiellonów. Ale nie jest to prowincjonalna awanturka – przeciwnie: paneuropejska jest co się zowie. Od Wilna i Torunia po Cypr i Kretę, od…
Rozkład. O niedemokracji w Ameryce
Piotr Tarczyński Rozkład. O niedemokracji w Ameryce Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków 2023 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Bo to jest Ameryka, to słynne USA… Stany Zjednoczone Ameryki Północnej – kraina-legenda, mit szczęścia i bogactwa dostępnego dla każdego, wzorzec do naśladowania, ziemia mlekiem i miodem płynąca, ostoja pokoju, opoka prawdziwej demokracji, meta grzeszników szukających odkupienia, gotowych je kupować za szelką cenę; gdzie amerykańska wiza i zielona karta imigracyjna są symbolami szansy jednej na milion, wręcz niemożliwej do zmarnowania. Innymi słowy: „świetliste miasto na wzgórzu”, czyli jeden z najżywotniejszych biblijno-arturiańskich mitów fundamentalnych Ameryki. Urodę tej wizji mamy na uwadze, bo długo w nią wierzyliśmy. Byliśmy wszak w końcówce lat 50. i w latach 60. ubiegłego stulecia pilnymi czytelniko-oglądaczami sfatygowanych (ale i tak nadal eleganckich), przechodzących z rąk do rąk egzemplarzy magazynu „Ameryka”. Wszelako żyjąc w prawdzie, z bólem musimy ogłosić co następuje: takie Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, jakie kwitły w onirycznych wizjach kandydatów na emigrantów, jeśli kiedykolwiek istniały, to dziś już na pewno nie istnieją. A to zniknięcie jest nieodwracalne. Oczywiście istnieje szansa, by owe „świetliste miasto na wzgórzu”, taką Cameloto-Jerozolimę z szlachetnych snów, odbudować – powoli i systematycznie, jeśli przedtem nie dojdzie do otwartego konfliktu, czegoś w rodzaju wojny domowej,…
Wielkie żniwa. Jak PiS ukradł Polskę
Dariusz Joński i Michał Szczerba Wielkie żniwa. Jak PiS ukradł Polskę Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 But w drzwiach czy daremny trud? Spisane będą czyny i rozmowy… Przestroga wielkiego Wieszcza Czesława już ponad siedemdziesiąt lat funkcjonuje w polskiej przestrzeni publicznej, ale rzadko – zbyt rzadko! – zamieniała się w realny, prawdziwy kamień, ciśnięty w środek debaty. Nawet gdy komuś się chciało „spisywać czyny i rozmowy”, to i tak nikt nie chciał tego czytać… Owszem: raporty specjalnych komisji, tajne przemówienia do zaufanych towarzyszy, bulwersujące wyznania i zeznania zdrajców, konwertytów i uciekinierów, białe księgi, czarne księgi, odtajnione akta służb wszelakich, teczki, donosy, podsłuchy, raporty z inwigilacji, stosy korespondencji, dokumenty gromadzone w tajnych kancelariach, kompromaty i fantazmaty – to wszystko naprawdę istniało i nadal istnieje. Ba – jest niewyczerpaną pożywką dla hordy policjantów historycznych, strażników świętego ognia tudzież moralistów zdalnych, czyli zajmujących się cudzymi walorami etycznymi, a pomijających własne moralne kwalifikacje do czegokolwiek… Ale cała ta papierowa „góra hańby”, rozdrapywana z równą zaciekłością przez rzeczników ofiar, wolontariuszy triumfującej ideologii, koniunkturalnych ścierwojadów oraz archiwalnych mend, to temat na inne opowiadanie. Nie to Poeta miał na myśli, pisząc „Który skrzywdziłeś…” A co miał? Nie grzebanie w starych papierach i obciążanie…
Czytać, dużo czytać
Ryszard Koziołek Czytać, dużo czytać Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Pisać, ale nie za dużo… Obok takiego tytułu nie mogę przejść obojętnie. Nawet jeśli wywodzi się tylko z niegłupiej (ale i niezbyt mądrej…) góralskiej anegdoty tudzież skleja w jednostkę wydawniczą kilkanaście esejów i eseików (niektóre z tego wyboru wyraźnie przywiędły i zostały poddane zabiegom odświeżającym, uczenie nazywanym rewitalizacyjnymi; z tym, że niektóre nadpisano, jakby palimpsestami były, inne zasię tylko skropiono wodą, by świeża rosę imitowała o poranku…) krytyczno-literackich, filozoficzno-literackich, socjo- i antropologiczno-literackich, a nawet wyłącznie literackich (bez drugiego członu definiującego i porządkowego). Profesor-rektor UŚiu Ryszard Koziołek jako bielszczanin z pochodzenia, duchem ewangelicyzmu zapewne solidnie ogarnięty, jest człowiekiem oszczędnym, akuratnym, skromnym i na pewno woli każdą godną uwagi rzecz wykorzystać dwa razy, nim się ją odłoży czy tam wyrzuci. Nie suponuję, że w jego gospodarstwie taki los spotyka herbatę w workach – co to, to nie… Ale jak coś jest dobrze napisane, to w czym rzecz? Zbiorek-worek „Czytać, dużo czytać”, cieszący się ostatnio nawet zauważalnym zainteresowaniem publiczności, do modnej obecnie i jakże środowisku potrzebnej kategorii recyklingowej należy. Co nie znaczy, że radość z lektury porównywalna jest do stanu słusznej dumy podczas ponownego produkcyjnego, twórczego użycia surowca z…
Burza i zwierciadło
Krzysztof Mrowcewicz Burza i zwierciadłoWydawnictwo Znak, Kraków 2022 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Niefortunna misja śpiącego księcia Szekspir to zwyczajny komediant był – owszem, bystry chłopak, utalentowany aktor, ale prosty i niezbyt inteligentny; prawdziwym Szekspirem kto inny był – zapewne sir Francis Bacon… Nieprawda – Szekspir to Szekspir, ten jedyny i autentyczny – ze Stratfordu, aktor Kompanii Lorda Szambelana, autor sceniczny i liryczny, przedsiębiorca i w ogóle geniusz. Spór o takim mniej więcej sensie od dawna trwa wśród badaczy pisma. Osobliwie literaturoznawcy anglosascy się mu oddają – z uwagi zapewne na pewną wyczuwalną taką klimatyczną zbieżność tudzież graniczące z identycznością pokrewieństwo języka. Ale i na naszym gruncie znaleźli się wyznawcy koncepcji nieSzekspira (jakby nie było problemów ważniejszych i bliższych naturze dumnego polskiego narodu…) – m.in. Antoni Słonimski i przede wszystkim Bruno Winawer – zapomniany już co nieco uczony (doktor fizyki z Heidelbergu bodajże), pisarz (komedie sceniczne, science fiction), felietonista, dziennikarz i popularyzator nauki. Hipoteza nieSzekspira zasadza się na słusznym i logicznym założeniu – że talent talentem, geniusz geniuszem – ale teksty rzekomego Szekspira zawierają tak ogromny ładunek wiedzy z różnych dziedzin, ładunek encyklopedyczny niemal, erudycyjny, iż jego zgromadzenie wymagałoby wszechstronnych, gruntownych studiów (i to nie w Anglii, która wtedy była…
Uwierz w bestie
Nastassja Martin Uwierz w bestie Przełożyła Anna MichalskaWydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Strzeż się ciąży, lokis krąży Niedźwiedzia spotkać w tajdze – prosisz się o nieszczęście. I masz… Jak w banku. To nie jest fragment sennika stylizowanego na starożytny. To całkiem współczesna przestroga dla tzw. podróżników i innych niespokojnych duchów, szukających ekstremalnych przygód i podniet na zadupiach cywilizacji, gdzie lokalsi z podziwu godną wyrozumiałością (a nawet obojętnością) znoszą wybryki swych niechcianych gości. Nawet gdy trzeba dla nich organizować ekspedycje ratunkowe… Przedstawiciele tzw. cywilizacji białego człowieka, oprócz godnej pochwały ruchliwości, przedsiębiorczości, pasji odkrywania, skłonności do bicia rekordów, „wyposażeni” są też w stosowną dozę arogancji, poczucia wyjątkowości i wyższości nad innymi formami życia (w tym także formami własnego gatunku…), że o karygodnej lekkomyślności nie wspomnę. Bo z niedźwiedziami żartów nie ma… Pani Nastassja Martin, francuska antropolożka, badająca ludy Północy – m.in. Inuitów, Athabasków i innych tubylców na Alasce, oraz Ewenków na Kamczatce, stosując metodę obserwacji uczestniczącej, żyła z obiektami swych badań – ich życiem, bez tej warstwy ochronnej, którą biały człowiek zwykł się separować od świata. No i w górach gdzieś pod Kluczewską Sopką zetknęła się w sposób dosłowny z niedźwiedziem (płci nieustalonej), który zacisnął szczęki…
Święto Zmarłych. Jesień komisarza Ricciardiego
Maurizio de Giovanni Święto Zmarłych. Jesień komisarza Ricciardiego Przełożył Maciej A. Brzozowski Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2022 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 4/5 Duch duchowi ducha duchem nie wydmucha… Ukryć się nie da: „Święto Zmarłych. Jesień komisarza Ricciardiego” to najsmutniejsza, najbardziej tragiczna i metafizycznie pokręcona, odjechana część czworoksięgu de Giovanniego. Czwarta z czterech pór roku komisarza Ricciardiego z boskiego Neapolu jest najbardziej metafizyczną glątwą całego cyklu i w ogóle na rynku thrillerów kryminalnych obecnego sezonu miłościwie nam panującego… Czemu? Bo w branży, w której się pojawia i poniekąd za arcydzieło chce uchodzić (czyli w branży poważnej kryminalnej powieści policyjnej ze zbrodnią na wstępie i solennym rozliczeniem win na zakończenie), to dzieło akurat wymyka się wszelkim kryteriom. Innymi słowy: nie pasuje. Nie pasuje ani do definicji, ani do typowego wzorca, ani nawet do schizmatycznych odstępstw od normy. Jest i n n a w sensie najzupełniej ścisłym. Inność ta zasadza się na osobliwości samego komisarza Ricciardiego – i to we wszystkich częściach tetralogii. Ma on-ci bowiem nader istotną skazę ( a może zaletę?) transcendentalno-metafizyczną. Jest mianowicie w stałym kontakcie z zaświatami, a konkretnie: z duchami ofiar przestępstw i innych wydarzeń nagłych, które to duchy informują go wyraźnie o swych ostatnich słowach i…
Pierwiastki śladowe
Donna Leon Pierwiastki śladowe Przełożył Marek Fedyszak Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 2/5 A woda sobie płynie jak gdyby nigdy nic… Upał w Wenecji to katorga… Wprawdzie takiego ponadczterdziestostopniowego nad kanałami nie doświadczyłem, ale trzydziestostopniowe plus i owszem. Latem we Włoszech takie temperatury to skądinąd norma, ale nad laguną, gdzie mikroklimat ma specyficzne, osobliwe właściwości biometeorologiczne, ta norma staje się torturą… Po pierwsze – smród… Upały i susze obniżają poziom wody; a gdy wody jest mniej, poziom stężenia w niej ścieków rośnie. Gdy wody jest mniej, odsłaniają się zakamarki linii brzegowej, wypełnione mułem, osadami i trwałym amalgamatem produktów trawienia tudzież komunalnych śmieci – intensywny, drażniący zapach jest cechą immanentną tego procesu hydrogeologicznego. Gdy wody jest mniej, niektóre kanały tracą swe właściwości trakcyjne, przeto umiarkowanie sprawna w normalnych warunkach flota pływających śmieciarek nie wszędzie dociera – hałdy odpadów na rivach rosną i z dnia na dzień dają o obie znać coraz intensywniej. Co tu ukrywać – w czas letnich upałów stary menel po nocy złej tak nie śmierdzi, jak potrafi cuchnąć wysychająca Serenissima… A poza tym – no cóż: słówko canale (kanał znaczy) nie bez powodu blisko plasuje się słownikowo inżynierskiego pojęcia kanalizacji – struktury (jak…
Wiek paradoksów. Czy technologia nas ocali?
Natalia Hatalska Wiek paradoksów. Czy technologia nas ocali? Wydawnictwo Znak litera nowa. Kraków 2021 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 2/5 Test Turinga do poprawki? Piszę to po cichutku, po Wielkiemu Cichu… I zalecam wszystkim czytającym, by tak samo podeszli do lektury. Cicho, dyskretnie. Drzemiących w każdym naszym smartfonie demonów lepiej bowiem nie budzić. A to oczko u góry obramowania ekranu naszego laptopa lepiej zawczasu zakleić czarną lasotaśmą, albo w przypływie desperacji – wydłubać nożyczkami… Rozpoczęliśmy bowiem epokę, w której między człowiekiem a jego wyrobami zaczyna się powoli ujawniać, rysować (zrazu słabą kreską…) batalia konkurencyjna, której wynik nie jest żadną miarą wiadomy. Przeto, powodowani tradycyjną ostrożnością, nie powinniśmy zbyt hałaśliwie ujawniać swych miejsc stałego ani tymczasowego postoju… Piszę to w komputerze i w zasadzie nie czuję się zagrożony przez technologię (jeszcze). Ba, czuję się komfortowo: klawiatura reaguje bez opóźnień, korekty robi się błyskawicznie, tekst zapisuje się na żądanie. Żadnej udręki fizycznej – w porównaniu z pisaniem na maszynie, na której to czynności upłynęła mi pierwsza połowa życia; o ręcznym pisaniu nawet nie chce mi się wspominać, to było zbyt bolesne doświadczenie… Ale gdzieś z tyłu głowy od czasu do czasu myśl przemyka przewrotna a zdrożna… A co, jeśli mój hewlett packard tak…
Brak komentarzy