Leopold Chauveau Cudowne kuracje doktora Popotama Przełożyła Maria Raczkiewicz-Śledziewska Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Czy to bajka czy nie bajka? Z klasyczną literaturą dziecięcą jako odbiorca rozstałem się nader wcześnie, czyli niemal równo z momentem, gdy sam posiadłem umiejętność czytania – a stało się to na rok przed rozpoczęciem edukacji szkolnej w zacnej łódzkiej podstawówce nr 83 imienia Stanisława Jachowicza – dziewiętnastowiecznego pedagoga i skądinąd wierszoklety, autora licznych i wielce popularnych bajek i umoralniających opowiastek dla dzieci specjalnie pisanych. Tata z mamą, skonstatowawszy iż swobodnie oddaję się samodzielnej lekturze, z ulgą wyzbyli się obyczaju wieczornego czytania na głosy – co więcej; na mnie zrzucili obowiązek czytania młodszemu bratu; ówże na szczęście moje, zdopingowany osiągnięciem „starszego”, wprędce doszlusował sam do grona czytających, uwalniając mój lekturowy potencjał dla moich własnych potrzeb. Nudząc się zatem w szkole ponownym zgłębianiem dawno odkrytych tajników elementarza Falskiego, wetowałem sobie czas stracony buszowaniem w domowej bibliotece, skompletowanej w swym podstawowym zrębie czas jakiś temu, przed wojną (ma się rozumieć – drugą światową) i jeszcze wcześniej. Księgozbiór ten zalecał się niemałą kolekcją encyklopedii różnej jakości i proweniencji, słowników, leksykonów, dykcjonarzy tudzież praktycznych poradników rolniczych i rzemieślniczych. W bibliotece oczywiście królował mój ukochany…
Stanisław Lem Człowiek z Marsa Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Wojna światów? Koncept nienowy w literaturze scence fiction (i nie tylko w niej): skądś, z głębin Kosmosu, spada na Ziemię (czasem gwałtownie-katastrofalnie, czasem ląduje gładko i cicho…) Coś. Zszokowani badacze konstatują, iż Coś wykazuje jakieś cechy egzystencjalne, jakie miewa tylko materia ożywiona (a przynajmniej tak wynika z ich doświadczenia lub zgoła intuicji). W końcu badacze wiedzą więcej, więc stawiają taką hipotezę, jako że w stawianiu hipotez akurat są biegli. Innymi słowy: przybył na Ziemię i się zainstalował Obcy – żywy (prowizorycznie tak zakładamy, bo przecież nie wiemy dokładnie i odpowiedzialnie, czym w istocie jest życie). Ale widzimy, że ów Obcy się porusza i zdradza inne objawy aktywności bez żadnej widocznej przyczyny mechanicznej – w sensie ścisłym: nie ma widocznych oznak, że twór ów ma jakiś zewnętrzny mechaniczny napęd. Zakładamy przeto roboczo, iż widoczne objawy ruchu są napędzane z wewnątrz twora – ergo: mogą to być procesy chemiczne, metaboliczne, atomowe, powstające dzięki zapasom paliwa, ogniwom energii albo jeszcze inaczej. Ale nie w sposób unieważniający prawa fizyki. A skoro ruch bez dostawy energii istnieć nie może, to powinniśmy z dużym prawdopodobieństwem założyć, że wszelki ruch Obcego jest rezultatem…
Henryk Mountbatten-Windsor (jeśli wciąż on ma prawo tak się nazywać…) Ten drugi Przełożyli Miłosz Biedrzycki, Anna Dzierzgowska, Jan Dzierzgowski, Mariusz Gądek, Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2023 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Pan Wales na rodzinnej wojnie Tytuł jest mylący, bo autor już nie jest drugi w kolejce do tronu Zjednoczonego Królestwa, jeno zaledwie piąty, co oznacza, że wedle prawideł dynastycznego prawdopodobieństwa, graniczących w tym przypadku z pewnością, korony raczej się nie doczeka. Zresztą tłumaczenie nie oddaje sensu tytułu oryginalnego – „Spare”, co po angielsku oznacza raczej zapasowy bądź ewentualnie rezerwowy, zbywający, do odstąpienia… Na pewno nie drugi. Ale po polsku „ten drugi” ma sens emocjonalny może bardziej wyrazisty niż „zapasowy”. Zresztą nie tytuł jest tu ważny, ale zawartość. Formalnie to autobiografia, bardzo sprawnie napisana (brawa dla ghostwritera) i nad wyraz rozsądnie opowiedziana. Młody człowiek, który mieni się być jej autorem, niewątpliwie dostał baty od świata (w tym od własnej rodziny) i w tych emocjach co nieco się światu i rodzinie odpłaca. Co tu ukrywać – jest wkurwiony, i z tego powodu nie jest to żadną miarą uczuciowo letnia fabuła o subiektywnie ciężkim, nieprawdaż, życiu księcia z królewskiego rodu, doznającego osobliwych upokorzeń (w dwunastostopniowej skali Kopciuszka: dziewięć, może dziesięć!). Jest…
Tomasz Łubieński Osiemdziesiąt plus minus Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 To jeszcze nie koniec! Aż mi się wierzyć nie chce – Tomasz Łubieński sporządził autobiograficzny esej całościowy z powodu znacznego przekroczenia osiemdziesiątki (dokładnie 18 kwietnia stuknie mu 85 lat…). Zawodowcy robiący w słowie, osiągając ten limes, zaczynają się trochę spieszyć – zapewne z pobudek „statystycznych”. Wydaje się im bowiem – słusznie, jak mniemam… – że jeśli dotąd zachowali pełnię władz umysłowych i twórczych, to nieubłagana Matka Natura postara się, by to już długo nie potrwało. I przeważnie mają rację, niestety. Dlatego w okolicy osiemdziesiątki każdemu, kto jeszcze jest w stanie, zdrowy rozsądek i instynkt samozachowawczy (w swej pierwotnej formie) nakazują, by zająć się sobą, własną spuścizną intelektualną i tzw. dziedzictwem. Najbardziej wyrafinowani publikują dzienniki – udowadniając zdumionej publiczności, że już od maleńkości wiedzieli, że są skazani na wielkość, przeto pracowicie skrobali w zeszycikach zapiski dnia powszedniego, pełne (jakżeby inaczej!) celnych obserwacji, pikantnych szczególików, przenikliwych diagnoz, wnikliwych uwag i myśli mądrości pełnych. I tak przez całe życie, by pod koniec zachcieć namieszać w środowisku choć w jednej ćwierci tak wyraziście, jak się udało rąbnąć Gombrowiczowi. Mniej zapobiegliwi, ale przywiązani do gatunku memuarów codziennych, po prostu siadają przy…
Oksana Zabużko Najdłuższa podróż Przełożyła Katarzyna Kotyńska Wydawnictwo Agora, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Prowizoryczny esej spisany z pamięci Co robi pisarz, gdy w trakcie dwudniowego wypadu promocyjnego do sąsiedniej zaprzyjaźnionej stolicy nagle zostaje odcięty od domu – i to nie przez nagłą ingerencję sił przyrody, kataklizm czy coś w tym rodzaju – ale przez wojnę. Najprawdziwszą – z wybuchającymi znienacka rakietami, alarmami bombowymi, nacierającymi czołgami i ostrym strzelaniem z broni palnej: od karabinków kalibru 7,62 mm po armatohaubice z pociskami 155 mm. Co robi pisarz? Nie wraca, bo wyperswadowali mu bliscy, przekonali, że bardziej się przyda w ogólnym wysiłku obronnym jego wolny głos, jego świadectwo wśród sojuszników i przyjaciół. Zostaje zatem na mieliźnie – z dwiema zmianami bielizny i jakimiś przypadkowymi fatałaszkami w walizeczce. Bez własnego komputera, bez biblioteki, bez rodziny, bez dostępu do świeżych informacji i ludzi, których zna i którym ufa. Ma tylko siebie, w głowie sto pomysłów na godzinę i zapas nieopowiedzianych historii. Właśnie coś takiego przydarzyło się ukraińskiej pisarce Oksanie Zabużko 24 lutego 2022 roku. Wojna zatrzymała ją w Warszawie. I to akurat dobrze… Odcięta od korzeni, zyskała szansę przeistoczenia się w tych korzeni podróżującego ambasadora, tłumacza i delegata. Robota na pełen etat……
Agnieszka Płoszaj Bez wyboru Wydawnictwo Znak, Kraków 2023 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 2/5 Zanurzenie w akwenie Autorka z Łodzi? Pisze kryminały w tejże Łodzi zlokalizowane? Obraza boska? Ależ nie – proszę bardzo! Ale na wstępie, zanim przyjrzę się bliżej temu „Bez wyboru”, jedno zastrzeżenie natury nie literackiej – raczej, powiedzmy ostrożnie i z pewnym takim przybliżeniem, natury etycznej. Może nie tyle zastrzeżenie, co raczej protest – cichy, aczkolwiek stanowczy. Otóż autorka Płoszaj beztrosko, z pewną taką komercyjną dezynwolturą włączyła w swoje prozatorskie imaginarium bolesną, tragiczną historię łódzkiego getta i jego ofiar. Nie ona pierwsza i zapewne nie ostatnia. Bo to, w mniemaniu wielu prozaików, atrakcyjny temat, dodający rangi dziełu i kotwiczący je w szlachetnym, poważnym pejzażu. Zagłada, shoah, holocaust – słowa-klucze, odbierające z góry prawomocność jakiejkolwiek krytyce, chroniące autora przed podejrzeniami o niskie pobudki czy grafomanię zgoła. Dlatego zapewne na rynku wciąż pojawia się co roku ze sto książek z nazwą „Auschwitz” w tytule (i drugie tyle bez tego słowa, za to oczywiście w temat zanurzonych…). To się sprzedaje po prostu. Czemu? To temat-dylemat wart osobnego potraktowania. Łódzkie getto nie jest tak masowo wykorzystywane (w sensie tworzywa, scenerii i świadectwa pisarskiej wrażliwości) jak obóz zagłady w Oświęcimiu-Brzezince, ale ma swoją…
Olga Tokarczuk, Joanna Concejo Pan Wyrazisty Wydawnictwo Format, Wrocław 2023 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 4/5 Pudełko po butach z wkładką Okrutny żart Noblistki – nawet przy założeniu, że Jej wolno więcej? A może tylko przewrotny, choć rozpaczliwy sygnał nadany do opinii publicznej, by się od niej odczepiła na czas jakiś, by przestała krytycznie i skrupulatnie kontrolować każdy krok i każde słowo. W tę drugą hipotezę jakoś uwierzyć mi trudniej, albowiem narastający u każdego niemal laureata (nie tylko noblowskiego, ale i pomniejszych sortów) pęd do zmaterializowania (czasem nawet do stezauryzowania – co niczym nagannym nie jest – żadną miarą!) tych pięciu minut zaistnienia obserwujemy od dawna, a ostatnio jawi się on jako coraz bardziej intensywny… Nie posądzajmy wszakże Noblistki o tak niskie pobudki publikowania czegokolwiek. Nie jest to Jej do niczego potrzebne. Natomiast eksperymenty – tak. Oto „Panem Wyrazistym” Olga Tokarczuk wystartowała w nowej dla siebie konkurencji literackiej. Ale nie nowej w ogóle – tyle że raczej uprawianej dawniej jako gatunek dziennikarski, a ściślej: redaktorski; ludzie robiący prasę czasem do niego sięgali… Na osi czasu zatem nasza Noblistka sytuuje się w roli epigonki i zarazem pionierki-odnowicielki gatunku, nazywanego wtedy nieco na wyrost – fotostory. Gdy w latach dwudziestych ubiegłego wieku postępy…
Tomasz Stawiszyński Reguły na czas chaosu Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków 2022 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Kto wypadł z ram, a komu daleko jeszcze… Jak świat światem, epoki względnej stabilizacji i spokoju wydarzały się niezwykle rzadko, choć wydaje się, że były one i są nadal głównym celem gatunku ludzkiego, który w swej zbiorowej mądrości niezachwianie mniema, że stan równowagi, zbalansowanej i sprawiedliwej stabilności oraz łagodnego dobrobytu i dobrostanu tudzież pokoju – jest nie tylko pożądanym postulatem – lecz że się po prostu wszystkim należy. Aurea prima sata est aetas… Marzenia, utopie, fantazje tym częściej i intensywniej zajmują przestrzeń wewnątrzgatunkowej wymiany myśli, im rzadziej komukolwiek udaje się choć na chwilkę coś z tych wizji zrealizować. Przeto banalne z pozoru pytanie – jak żyć? – chociaż po sławetnej werbalnej szarży pewnego Paprykarza w kierunku Premiera nabrało nawet charakteru memicznego – wcale nie wydaje się prostackie i głupie. Ono oznacza tylko, że wielu ludzi albo naprawdę nie ma pojęcia, co począć z darem egzystencji, albo w trakcie tejże egzystencji wiedzę potrzebną do życia utraciło, względnie utraciło wiarę, nadzieję lub poczucie przynależności (z całym jego sztafażem zobowiązań, rytuałów i rutynowych powinności, których wypełnianie utrzymuje przy życiu…). Gdy świat nie był jeszcze tak dynamiczny…
Mariusz Czubaj Półmistrz Wydawnictwo Znak, Kraków 2023 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Półmisek z półgęskiem o północy… Szachy – niezbyt wprawdzie często – ale towarzyszą literaturze kryminalnej i sensacyjnej od dawna. Czemu niezbyt często? Bo aby o szachach pisać, raczej wypada się na nich znać. Może nie na zawodowym poziomie mistrzowskim, ale na najwyższym poziomie osiągalnym dla amatorów – to na pewno… Tymczasem wśród mistrzów prozy rozrywkowej nie jest to powszechna przypadłość – raczej niezwykle rzadka, egzotyczna. Typowy umysł mistrza prozy nadaje na zupełnie innych częstotliwościach niż umysł mistrza czarno-białej sześćdziesięcioczteropolówki z trzydziestoma dwoma figurami o osobliwych nazwach i przypisanych im możliwościach ruchów na terytorium gry. Szachiści (mam na myśli arcymistrzów) rzadko potrafią pisać, pisarze rzadko potrafią grać. Ale są chwalebne wyjątki i dzięki nim literatura szachowo-sensacyjna, acz skromna en masse, zaleca się wysokim poziomem intrygi tudzież towarzyszących imponderabiliów. Zbrodnia i szpiegowanie lubią towarzystwo szachów, albowiem ich obecność wewnątrz horyzontu zdarzeń wyznacza pewien prestiż intelektualny, podnosi elegancję akcji, wymusza wyższy poziom dialogów, rozsnuwa aurę pewnej takiej tajemnicy, dokłada figurom dramatu ponadprogramowej powagi w klimacie i tak pełnym zagadek do rozwiązania, a przede wszystkim całości dodaje ciężaru… Zaś powaga to towar, który nieźle się sprzedaje. W literaturze z pretensjami do wyższego…
Maria Peszek Naku*wiam zen Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2022 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Kreski i kropki w dialogu Zen – czym jest dokładnie, trudno powiedzieć. Po dokonaniu pewnej aproksymacji „w rozumie” można dojść do wniosku, że to sui generis praktyka (i trochę teorii…) medytacji, czyli w gruncie rzeczy doprowadzanie się do stanu umysłowego, który można zdefiniować – nie wiem. A więc filozofijka wątpliwości, manifest metaforycznych paradoksów, królestwo oksymoronów… Ergo: pusty łeb – wyzwolony i doskonale oczyszczony z wszelakiego kłębowiska myśli, przepływająca między uszami uporządkowana (w sensie ściśle galaktycznym – a jak kto chce, nawet transcendentalnym), homogeniczna struga NICZEGO, dająca poczucie jedności z kosmosem. Cisza, spokój, bezruch… Więc czy można praktykować zen na pełnej kurwie? Znaczy nakurwiać? Z pasją? Czekając na starość? Przekonajmy się… Bohater tej opowieści nakurwia zen (cokolwiek to jest, bo przecież nie tylko ćwiczenia) jak rytuał somatyczno-rehabilitacyjny i wierzy, że to sprawia, iż pozostaje w umysłowej sprawności, choć czuje, że mu ciało nie nadąża. To go wkurwia. I mniema, że to żałosne. Pozwolę sobie w tym miejscu zauważyć, że gówno prawda – ta starość, która tak mierzi aktora, to poszerzenie perspektywy, to tylko ewolucja – nowe, nieco odmienione zbalansowanie równowagi między rozumem a wkurwieniem: więcej pierwszego, drugiego mniej….
Annie Ernaux Bliscy Przełożyła Agata Kozak Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 „Nie przyniosłem ci wstydu…” Do tej pory myślałem, że to autobiograficzne „Szorstkie wino” Jeana-Claude’a Carrierè’a (1931 – 2021) jest najlepszym ze znanych mi zapisów dojrzewania dziecka na francuskiej prowincji w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego stulecia. Wybitny francuski twórca filmowy, scenarzysta kinowych arcydzieł (Oscar 2014 za całokształt), współpracownik Buñuela, Wajdy, Malle’a, Godarda, Schlöndorffa, Deraya, Hanekego między innymi, jako pisarz też miał spore osiągnięcia, z czego „Szorstkie wino” akurat zalicza się do najlepszych… A szczery, dokładny i nieco naturalistyczny zapis dorastania chłopaka w langwedockiej wiosce Colombieres na pirenejskim przedgórzu, w krainie winnic i gajów kasztanowców (jadalnych), uchodził długo za biblię etnografów i antropologów kultury, wytrwale i masowo zgłębiających fenomen Francji – luźnej federacji setek małych ojczyzn plemiennych, różniących się językami (ach, te lokalne dialekty zwane wdzięcznie patois…), obyczajami, tradycjami. Właśnie między wojnami i jeszcze w latach pięćdziesiątych (gdy dobiegał końca) trwał we Francji proces homogenizacji, ujednolicania antropologicznego tej zróżnicowanej struktury społecznej. Pod wpływem wewnętrznych migracji, bardzo powszechnej służby wojskowej (plus dwóch kolonialnych wojen w Indochinach i Algierii…), ale przede wszystkim… radia i telewizji oraz kina język i obyczaje zyskiwały jednorodność wobec umownego wzorca narzucanego przez edukację…
Jarosław Kurski Dziady i dybuki Wydawnictwo Agora, Warszawa 2022 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Zbiorowe opętanie i jak z nim walczyć… Zrządzeniem losu najlepsza książka bieżącego polskiego sezonu wydawniczego ukazała się właśnie teraz, późną jesienią, w okresie tradycyjnie i symbolicznie sprzyjającym wszelakim rozmyślaniom, podsumowaniom, rekapitulacjom i wartościowaniom. A także sentymentalnym wspominkom, wyidealizowanym wycieczkom w przeszłość, zapasom z pamięcią. W czasie mocno sprzyjającym obcowaniu z duchami. Kto żyw pisze i publikuje swoje byłoje i dumy (wedle niedoścignionego wzorca Hercena) – ale bardziej ufryzowane, wygrzecznione, pozbawione temperatury konfliktu, jedynie słuszne i kapitulanckie – nie tylko wobec historii ale i własnego sumienia. W poczuciu misji oświecenia i narcystycznej poniekąd potrzeby podwyższenia statusu intelektualnego, z chęci zamaskowania wstydu lub tylko złego wrażenia po tym i owym, co się kiedyś przytrafiło. Tak jest wiara w rozgrzeszającą moc słowa drukowanego… Ale nie z Kurskim takie numery. On wszystko zrobił w poprzek, a nawet wbrew. Powodów, dla których zdecydował się wypuścić w świat familijną sagę bez makijażu, pojawiło się aż nadto, ale jeden wydaje się przesądzający – nikt, poza mną samym nie będzie ograniczał, moderował czy cenzurował tego wszystkiego, co o losie mej rodziny chcę powiedzieć. Zwłaszcza niech nie próbuje tego robić historia, ani jej bękart z…