M. Ostatnie dni Europy
historia , polecam , reportaż historyczny / 15 kwietnia 2024

Antonio Scurati  M. Ostatnie dni Europy Przełożyła Alina Pawłowska-Zampino Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2024 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Księga włoskiej schizofrenii Trzecia księga o Mussolinim (bo w sensie ścisłym nie jest to klasyczna, regularna biografia Duce) autorstwa Antonia Scuratiego, mediolańskiego profesora literatury i eseisty, mocno zmienia i myli tropy gatunkowe, do których przywykliśmy podczas lektury dwóch poprzednich tomów tetralogii – „Syna stulecia” i „Męża opatrznościowego”. Sam autor, jego najbliżsi i „zblatowani” krytycy używali nawet słowa „powieść” (przyznaję, że ostrożnie i z pewną taką nieśmiałością…), co oznaczałoby, że nie tylko dopuszczają udział fikcji w spektrum użytych w tekstach narzędzi i środków wyrazu (powiedzmy nawet, że ekspresji…), ale zakładają, iż opisywana materia wywodu nie musi być prawdziwa, czyli zgodna z rzeczywistością – ergo: dialogi mogą być spreparowane, emocje „dopisane” a fakty… Nie, fakty muszą pozostać prawdziwe. W każdym razie tekst zapisany przez Scuratiego to wielce nietypowa formuła narracji, realizującej pewien wymóg logicznej spójności (tak, by w ogóle dało się sens wywodu zrozumieć); ja na własny użytek nazwałem tę formę trochę pokrętnie – „dokubuła”. Najogólniej rzecz definiując – to fabuła wywiedziona z dokumentu przy pomocy „narzędzi lirycznych” i manipulacji emocjonalnych. Wychodzimy od cytatu z oficjalnego pisma, urzędowej notatki, fragmentu listu, wpisu w…

Europa walczy 1939 – 1945
esej historyczny , historia / 14 grudnia 2023

Norman Davies Europa walczy 1939 – 1945 Przełożyła Elżbieta Tabakowska Wydawnictwo Znak, Kraków 2023 (wyd. II) Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Lekcja uzgodnień i proporcji Jeżeli ktoś potrzebuje materialnego odpowiednika dla epitetu „monument”, książka Normana Daviesa nadaje się idealnie – podobnie jak paryski Łuk Triumfalny, gromadka chłodni kominowych elektrowni w Bełchatowie czy rakieta Starship Elona Muska – na platformie startowej… Bowiem „Europa walczy 1939 – 1945” spełnia z naddatkiem wszelkie możliwe i niemożliwe cechy monumentalizmu intelektualnego, czyli ambitnego przedsięwzięcia umysłowego, wysoko się plasującego na tej linii aktywności, której zwieńczeniem wydaje się być ogólna teoria wszystkiego. Bo księga profesora Daviesa realizuje właśnie taki zamiar i cel – oczywiście tylko wobec kwestii dziejów i znaczenia II wojny światowej. Ale – nawet jeśli założymy, że pomysł jednorazowego wszechogarnięcia ważnego wycinka dziejów wydaje nam się awanturniczy i megalomański – to nigdy nie ośmielimy się sformułować tego dylematu w postaci zarzutu. Że to naiwne i fałszywe – na przykład. Albo celowo oszukańcze w aspekcie wywiedzionych hipotez i wniosków. Albo subiektywnie jednostronne – gloryfikujące jednych, poniżające (albo zgoła wymazujące z dziejów) drugich. Nic z tych rzeczy. Bo profesor Davies nie ma ambicji potrząsającego kaduceuszem polihistora – jedynego sprawiedliwego w Sodomie historyków: krainie pełnej skłębionych namiętności, niemoralnych…

Barbarossa. Jak Hitler przegrał wojnę
esej historyczny , historia , naukowa monografia / 20 września 2023

Jonathan Dimbleby  Barbarossa. Jak Hitler przegrał wojnę Przełożył Arkadiusz Bugaj Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Wróg mojego wroga moim przyjacielem mimo wszystko jest… Pytanie zasadnicze jest jedno i brzmi tak: czy Hitler przegrał wojnę ze Stalinem już w momencie, gdy ją rozpoczął, czyli 22 czerwca 1941 roku (są tacy, co twierdzą, że stało się to wcześniej, zanim padły strzały, tylko Wódz III Rzeszy o tym nie wiedział…), czy widmo przegranej pojawiło się później (a jeśli tak, to kiedy dokładnie), zaś w czasie dzielącym oba te zdarzenia wszystko mogło się wydarzyć – tak lub nie-tak? Udzielenie jednoznacznej odpowiedzi oznacza w gruncie rzeczy napisanie historii – TEJ HISTORII – od początku. Kategoryczna odpowiedź jednoznaczna, niezależnie od tego, czy skłania się do wariantu pierwszego (klęska przesądzona w momencie ataku), czy drugiego (wyrok zapadł później) – wymaga od odpowiadającego, by to napisał niejako od nowa, po swojemu – i skupił się na argumentach. Nie lekceważąc faktów, bowiem na wojnie fakty są najlepszymi argumentami. Jak dobra artyleria, albo i lepiej… Dlatego Jonathan Dimbleby o operacji „Barbarossa” napisał od początku, choć w całej światowej historiografii II wojny literatura jej poświęcona to jeden z większych tematycznych zbiorów. Ale tak mu kazało poczucie…

Ardeny 1944

Antony Beevor  Ardeny 1944 Przełożył Andrzej Goździkowski Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Ostatni zryw, ostatnia szansa, ostatnie lanie… Historycy zajmujący się II wojną światową – niezależnie od kraju pochodzenia, opcji ideologicznej, przynależności do konkretnych, czasem przeciwstawnych zupełnie „szkół historycznych”, afiliacji do osobnych tendencji interpretacji źródeł i w końcu do różnych obozów politycznych (tak bywa; obiektywizm naukowy historyków zajmujących się przełomowymi dla dziejów cywilizacji zdarzeniami, często bywa ofiarnie składany na ołtarzach „prawdy czasu”) – w zasadzie zgodnie uważają, że zimowa (grudzień 1944 – styczeń 1945) ofensywa Wehrmachtu w Ardenach raczej nie była dobrym pomysłem, zgodnym z regułami sztuki wojennej i nagromadzonymi dotąd doświadczeniami operacyjnymi oraz planistycznymi, a jej zamysł strategiczny nie odznaczał się finezją ani przenikliwością (rzucimy ze dwie armie pancerne przez górki szpicą w kierunku na Antwerpię – dopóki starczy paliwa, a potem się zobaczy: może nawet uda się wypchnąć Brytyjczyków z wojny…). Więcej w tym pomyśle było straceńczej desperacji przypartego do muru (do granicy Niemiec znaczy…) przegrywającego hazardzisty, nie liczącego się z siłami przeciwnika ani informacjami wywiadu – niż chłodnego namysłu militarnych profesjonalistów, planujących efektywnie odwrócić los kampanii przy użyciu pozostających do dyspozycji sił i środków. I to się musiało tak skończyć, aczkolwiek część…

Wielka gra majora Żychonia
biografistyka , historia / 21 października 2021

Andrzej Brzeziecki Wielka gra majora Żychonia Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 …Lepiej z Dwójką być niedobrze… Zacytowany w tytule tej rekomendacji fragmencik wierszyka satyrycznego (w konwencji nazwanej dużo później „lepiejem”) – autorstwa zresztą samego Władysława Broniewskiego (notabene: ciekawi mnie, czy ktoś pamięta całość tekstu i wie, kogo dotyczył i dlaczego?) – sugeruje, że mogło się w życiu przytrafić coś gorszego, niż „z Dwójką być niedobrze”. Ale to sugestia przesadna, jak to u poety bywa. Nie, nie mogło się przytrafić nic gorszego, niż „z Dwójką być niedobrze”… Dwójka bowiem, czyli Oddział II Sztabu Głównego Wojska Polskiego, to w istocie wywiad (i kontrwywiad czasem też…) wojskowy. Znalezienie się w kręgu zainteresowania Dwójki zawsze oznaczało kłopoty (osobliwie, gdy było się oficerem sił zbrojnych lub nawet żołnierzem w niższym stopniu); często bywały to problemy fundamentalnie egzystencjalne. Do tej pory wszystko możliwe? Oczywiście – tak to właśnie wyglądało… Ale teraz wyobraźcie sobie, że jesteście… funkcjonariuszem tejże Dwójki w terenie. I że Centrala ma wobec was jakieś ni to podejrzenia (że niby zdradzacie i pracujecie na dwa fronty…), ni to wątpliwości natury moralnej (jakby w wywiadzie można było zachować etyczną nieskazitelność…) lub formalnej (rachunki się im nie bilansują). Czujecie, do jakiego stopnia…

M. Syn stulecia

Antonio Scurati M. Syn stuleciaPrzełożyła Alina Pawłowska-Zampino Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2020 Rekomendacja: 5/7Ocena okładki: 4/5 Pięść jest syntezą teorii, czyli krzepkie narodziny faszyzmu… Gdy 29 kwietnia 1945 roku grupa specjalna włoskiego ruchu oporu (włoski ruch oporu – wydaje się wam, że to oksymoron, ale w tym przypadku na pewno nie; to była masowa i zdeterminowana akcja ludowa…) o zabarwieniu raczej komunistycznym przywiozła do Mediolanu z nieodległej wioski Giulino di Mezzegra zwłoki rozstrzelanego dzień wcześniej Benita Mussoliniego i towarzyszącej mu w nieudanej ucieczce do Szwajcarii kochanki Claretty Petacci – postanowiono definitywnie i spektakularnie zakończyć epokę faszystowską, wystawiając ciała na widok publiczny, by dać obywatelom czytelny i widoczny sygnał kierunku i siły nadchodzącej zmiany. Zwłoki powieszono – za nogi – na ażurowym zadaszeniu stacji benzynowej (bodajże koncernu Esso) na Piazzale Loreto. Mediolańczycy, którzy kilka dni przedtem owacyjnie oklaskiwali swego wodza podczas histerycznego przemówienia (ostatniego w karierze i życiu…) w Teatro Lirico, szukając nadziei i otuchy w jego „ojcowskich” patriotycznych sloganach, teraz dawali wyraz swemu słusznemu oburzeniu i niekontrolowanej radości z powodu końca epoki – niekontrolowanej do tego stopnia, że powieszone na pokaz zwłoki prędko trzeba było usunąć w obawie przed dzikimi ekscesami profanacyjnymi, niegodnymi w tak cywilizowanym mieście… No cóż –…

D-Day

Giles Milton  D-Day Przełożył Marek Fedyszak Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2020 Rekomendacja: 6/7 Ocena okładki: 4/5 Dzień do innych niepodobny… Gdy w 1959 roku irlandzko-brytyjski dziennikarz, korespondent wojenny i publicysta Cornelius Ryan wydał swój monumentalny monograficzny reportaż heroiczny „Najdłuższy dzień” („The Longest Day” – oczywiście o otwierającym drugi front desancie Sprzymierzonych na plażach Normandii 6 czerwca 1944 roku) – można było przypuszczać, że długo nikt się na coś podobnego nie porwie, zważywszy na: a) brawurową genialność dzieła Ryana, b) wyczerpanie tematu, c) upływ czasu, bezlitośnie likwidujący dostęp do najlepszych źródeł takiego tekstu, czyli rozmów z bezpośrednimi uczestnikami, żołnierzami, którzy brodzili po piaskach plaż Omaha, Utah, Gold, Juno i Sword, czy skakali ze spadochronami wprost pod lufy kaemów MG-42 w Sainte-Mère-Église (a także z tymi, którzy z tych kaemów strzelali). Gdy Ryan zaczął zbierać materiały do swej pracy, od zakończenia wojny upłynęło ledwie dziesięć lat, mógł więc rozmawiać dosłownie z dziesiątkami tysięcy uczestników zdarzeń – wciąż młodych i sprawnych, pamiętających wiele (czasem zbyt wiele…), a zarazem do swych wspomnień nabierających krytycznego dystansu. Ryan wykonał sam (z niewielką pomocą przyjaciół) gigantyczną robotę dokumentacyjną, zbierając tysiące relacji i dokumentów ponad własne potrzeby; po ostrej selekcji wykorzystał niewielką część swej kolekcji. Ryan wypracował…

Polska Ludowa. Postscriptum
biografistyka , historia , wywiad-rzeka / 10 kwietnia 2020

Andrzej Werblan Polska Ludowa. Postscriptum Rozmawia Robert Walenciak Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2019 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Na tropie prawdy… Po tym, jak Robert Walenciak spisał wiernie przyjacielsko-konfrontacyjno-nostalgiczny dialog (przy herbacie albo i czymś więcej…) pierwszorzędnego opozycjonisty PRL z nieco może mniej pierwszorzędnym, ale też ważnym prominentem partyjnego establishmentu tejże PRL (Karol Modzelewski, Andrzej Werblan „Polska Ludowa”, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2017; rekomendowany w tym blogu 8 lipca 2017 roku…), ten drugi i ten trzeci uznali, że jest jeszcze nieco miejsca (i nieco czasu, choć tego akurat coraz mniej), by na osobności pogawędzić o sprawach, które główny nurt współczesnej myśli historycznej i inne nurciki mniejszego kalibru skrzętnie i ostrożnie (jakby bały się pokalać…) pomijają i na niebyt skazują. A konkretnie – o Polsce Ludowej, oficjalnie nieistniejącej, opisywanej jako mordercza smuta, od początku (1947-48) do końca (1989) stalinowska czarna dziura, prostacka jak decha nabijana gwoździami. Trzeba świadectw – prawdomównych i bezkompromisowych, głębokich i szczerych (nawet jeśli będą nieco emocjonalne i niewyważone…). Prawda gdzieś tam jest. Bardziej tam niż w marnych ipeenowskich referatach, donosach i proskrypcyjnych denuncjacjach… Bo Polski Ludowej tak zwyczajnie zapomnieć się nie da, wygumkować i spuścić do śmieci. To pamięć dwóch, może nawet trzech pokoleń, to data i miejsce urodzenia…

Teatr świata. Mapy, które tworzą historię

Thomas Reinertsen Berg Teatr świata. Mapy, które tworzą historię Przełożyła Maria Gołębiewska-Bijak Społeczny Instytut Wydawniczy Znak (litera nova), Kraków 2018 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Zapamiętać świat… Stryj Bolesław rysował mapy. Zawodowo. Był kapitanem, geografem w Wojskowym Instytucie Geograficznym; zginął w katastrofie lotniczej (w owianym kiepską sławą samolociku rozpoznawczym lubelskiej fabryki Plage Laśkiewicz) na polowym lotnisku pod Wilnem w sierpniu 1938 roku. Niewiele pamiątek po nim zostało – warsztat rysownika i zbiory prac uległy rozproszeniu, gdy w styczniu 1940 roku rodzina dostała 45 minut na spakowanie i została wysiedlona z własnego domu, by zrobić miejsce dla jakiego chamskiego Szwaba przeflancowanego do Łodzi z Besarabii, na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow. Przypadkiem ocalał tylko „Powszechny atlas geograficzny” Eugeniusza Romera – niegdyś prezent od stryja dla najmłodszego brata (a mojego ojca…). I to była moja podstawowa lektura we wczesnych latach 50. Dzięki atlasowi Romera nauczyłem się czytać na długo przed pójściem do szkoły, a z mapami (i to w najlepszym wydaniu…) zaprzyjaźniłem się jako dziecię nieletnie… Od tamtej pory każdą mapę w zasięgu wzroku staram się wziąć do ręki i uważnie przestudiować. Chyba że formę ma niewygodną – wielkiej ulicznej tablicy z planem miasta czy przydrożnej planszy reklamującej lokalne atrakcje turystyczne lub wytyczającej drogi…

Ministerstwo Niedżentelmeńskich Działań Wojennych
historia , reportaż historyczny / 8 września 2018

Giles Milton Ministerstwo Niedżentelmeńskich Działań Wojennych Przełożył Krzysztof Obłucki Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Warszawa 2018 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Zabij albo zgiń! Każdy, kto myśli, że wojnę da się prowadzić dżentelmeńskimi metodami, rodem z boiska do krykieta, jest już trupem, tylko jeszcze o tym nie wie… Ten typ myślenia nie był powszechny w brytyjskich siłach zbrojnych (wyjąwszy może niektóre formacje imperialne z kolonii) przed II wojną światową. Armia, a w zasadzie podejmujący decyzje jej korpus oficerski, nasączony był do szpiku kości ideologią szlachetnej wojny, według reguł honorowych i zasad fair play, sprawdzających się od dziesięcioleci na boiskach angielskich szkół (nawet tej w Rugby, gdzie wynaleziono zabawę o dość mocnych, jak na angielskie obyczaje, prawidłach…); przecież jak trzeba było komuś dać w mordę, robiono to wedle zasad boksu, skodyfikowanych przez markiza Queensberry… W sumie to ciekawe – skądinąd przecież armie i floty Ich Królewskich Mości miały w „dorobku” mocne epizody i krwawe wyczyny na polu walki. By nie sięgać daleko w przeszłość, zacznijmy od powstania sipajów w Indiach, wojen afgańskich, konfliktu z plemionami Zulusów, wojny burskiej (to tam wynaleziono obóz koncentracyjny…), awantur w Chinach… To nie były wojenki dżentelmenów. Podobnie jak Wielka Wojna, dziś zwana pierwszą światową – to…

Polska Ludowa
dysputa polityczna , historia / 8 lipca 2017

Karol Modzelewski, Andrzej Werblan Polska Ludowa Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2017 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Dialogi nad ogniskiem straconych nadziei, zmarnowanych szans… Starsi panowie dwaj (roczniki 1937 i 1924…). Ten starszy – kresowiak z Tarnopola – wrócił do kraju w szeregach I Armii WP, był działaczem PPS i PZPR (do końca) – m.in. kierownikiem wydziału KC PZPR, członkiem Komitetu Centralnego, sekretarzem KC, a od 1980 roku (krótko!) nawet członkiem Biura Politycznego. Był też długo wicemarszałkiem Sejmu. A prócz tego – bez żadnej partyjnej lipy – zawodowym historykiem dziejów najnowszych, profesorem, dyrektorem „Marleny” (instytutu problemów marksizmu-leninizmu), naczelnym redaktorem „Nowych Dróg”. Jako emeryt Andrzej Werblan czynnym historykiem jest nadal… Ten młodszy urodził się w Moskwie i nazywał się Kirył Budniewicz (ojciec był słuchaczem szkoły oficerskiej, skazanym w trakcie czystek w armii na 8 lat łagru, mama była tłumaczką literatury…). Gdy mama związała się z polskim działaczem komunistycznym, chłopak dostał jego nazwisko: Modzelewski (imię lekko przerobiono na Karol). Przybrany ojciec (Zygmunt M.) był po wojnie polskim ministrem spraw zagranicznych między innymi, a Karol studiował historię, przyjaźnił się z Jackiem Kuroniem, napisał z nim sławny „List do Partii”, uznany za sztandarowy produkt tzw. rewizjonizmu (za co został skazany na 3,5 roku więzienia…). Po odsiadce…

Kto wydał wyrok na miasto?
historia / 1 sierpnia 2016

Andrzej Leon Sowa Kto wydał wyrok na miasto? Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Ofiara bohaterów, zbrodnia dowódców, dramat zakładników… Zostanie po nas złom żelazny i głuchy, drwiący śmiech pokoleń. Koniec „Pieśni” (1942) Tadeusza Borowskiego Dwa lata przed brzemiennym w wydarzenia i kluczowym dla późniejszych dziejów polskich rokiem 1944 poeta przeczuł tak precyzyjnie jak mógł – co się z nami stanie… Nie wiedział tylko, że złomu żelaznego będzie niezwykle mało, za mało, bo cokolwiek z nim zdziałać. Nie wiedział, że znacznie więcej zostanie ruin i grobów. Więcej żywotów przetrąconych, więcej gwałtownie zakończonych… No i ten śmiech metaforyczny w rzeczywistości nie pojawiał się wcale (chyba że na rozkaz tępych propagandzistów…). A jeśli, to szybko wiązł w gardłach. Więcej zawsze było uświęconej patriotycznie afirmacji – już to jawnej, już to uprawianej konspiracyjnie, w legendzie i mitycznej narracji plemiennej – ale zawsze wykluczającej, bądź w najlepszym razie prawie uniemożliwiającej uczciwą dysputę. Dysputa taka w pierwszej kolejności jest przywilejem historyków, którzy wprzódy zbadają dokumenty, źródła, a poddawszy takowe krytycznemu (zgodnie z regułą de omnibus dubitandum) osądowi, osadzonemu w kontekście możliwie obszernym, ustalą stan faktyczny, wywiodą zeń hipotezy i postarają się zaprotokołować myślowy przewód interpretacyjny, ku elegancko i krótko sformułowanym wnioskom prowadzący….

Dom Rotschildów. Prorocy finansów 1798 – 1848. Tom I
biografistyka , historia / 5 maja 2016

Niall Ferguson Dom Rotschildów. Prorocy finansów 1798 – 1848. Tom I Przekład: Katarzyna Bażyńska-Chojnacka, Piotr Chojnacki Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016 rekomendacja: 5/7 ocena okładki: 3/5 Złoto toczy się w krąg, z rąk do rąk… Ten wers z operetkowego („Baron cygański” Johanna Straussa syna) kupletu niejakiego Sandora Barinkaya, onegoż barona, podobno nad wyraz trafnie oddaje zasadniczy mechanizm gospodarki kapitalistycznej (i nie tylko: niektórych innych epok chyba też…). To znaczy tak jest w popularnym polskim tłumaczeniu libretta Ignacego Schnitzera, w oryginale niemieckim chodzi o coś innego… Owszem – złoto (symboliczne upostaciowienie pieniądza wszelkiej maści) krąży sobie tędy i owędy, na sposób lekko chaotyczny i uśredniony, wyjąwszy jednak miejsca, okazje i czas, gdy ma zwyczaj (i powód) gromadzić się intensywnie i ponadprzeciętnie (by nie rzec – w nadmiarze, bo w nadmiarze nigdy go nie ma!). Jedna z takich okoliczności, o konsekwencjach globalnych niemalże, ma swój prapoczątek w drugiej połowie XVIII stulecia na Judengasse, ulicy-osi żydowskiego getta we Frankfurcie (tym nad Menem), w domu „Pod Czerwoną Tarczą” (Zum roten Schild), gdzie mieszkała rodzina drobnych kupców, używających naturalnie (a dlaczegóżby nie?) nazwiska Rotschild, a z nich pierwszy bardziej znany był Mayer Amschel (1744 – 1812) – handlarz antykwarycznymi monetami, który później wszedł na rynek jako…