Kamienne miasto

Mariolina Venezia  Kamienne miasto Przełożył Krzysztof Żaboklicki Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2024 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Tropem niedużej perfekcjonistki No cóż, nawet na pojemnym i chłonnym rynku rozrywki kryminalnej ulokowanie (z sukcesem) nowego cyklicznego bohatera powieściowej serii nie jest przedsięwzięciem łatwym. Ale Mariolina Venezia ani nie kalkulowała zysków i strat, ani nie zastanawiała się długo nad pomysłem, ani nie spekulowała, jaka formuła kreacji przyjmie się najlepiej (za to jak najmniejszym kosztem). Poszła przebojem na skróty i wymyśliła bohatera (żeby nie było – od razu seryjnego) w zasadzie mocno różniącego się od standardu fabularnego włoskiej powieści kryminalnej (i zarazem mocno w ten standard wpasowanego pod niektórymi względami…). Bo ten włoski standard jest poniekąd specyficzny. „Seryjna osoba śledcza” na ogół jest policjantem jednej z dwóch ważniejszych formacji – karabinierów albo policji państwowej; funkcjonariusza policji finansowej czy gminnego posterunkowego raczej w literaturze nie spotkasz – ich kreacyjne możliwości narracji fabularnej są raczej mało atrakcyjne prozatorsko… „Seryjna osoba śledcza” jest oficerem oczywiście – komisarzem zapewne albo nawet inspektorem. Ma mniej więcej czterdzieści lat, choć zdarza się, że zbliża się do pięćdziesiątki; ten przedział wiekowy ma same zalety fabularne: już duże doświadczenie, do tego w sile wieku – żadnego wypalenia ani tęsknoty za…

Demon i mroczna toń

Stuart Turton   Demon i mroczna toń Przełożył Jacek Żuławnik Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2021 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Na tropie Latającego Holendra? Jakieś sto lat po przełomowym rejsie eskadry Cristofora Colombo – genueńskiego awanturnika, nawigatora i wizjonera w służbie Izabeli, królowej hiszpańskiej Kastylii – wyglądało na to, że sytuacja polityczna odkrytych lądów i tych znanych od dawna, ale do tej pory z powodów technicznych niedostępnych, jest oczywista i ustabilizowana. Traktatami w Tordesillas i Saragossie podzielono znaną i nieznaną jeszcze powierzchnię planety na strefę dominacji hiszpańskiej i strefę przynależną do Portugalii; Nabierające sił królestwa Anglii i Francji nie miały zamiaru uznawać tych układów za wiążące, więc ufne w sprawność swych flot oraz artylerii same z dobrym skutkiem wykrawały terytoria dla siebie. Nazwiska Drake’a, Raleigha, Frobishera, Cabota czy Cartiera w krainach latynoamerykańskich i luzytańskich raczej budziły trwogę. A tu jeszcze w dwóch ostatnich dekadach XVI stulecia do konfliktów o terytoria zamorskie dołączyła kolejna, nowa potęga europejska – republika Zjednoczonych Prowincji (we Francji zwana Pays-Bas, a w ich własnym języku flamandzkim Nederlanden), która po pozbyciu się dominacji hiszpańskich Habsburgów zaczęła rozglądać się za odpowiednim ujściem dla swego kapitału, siły i ponadprzeciętnej aktywności. Nie ma co dodawać, że i oni mieli w głębokim poważaniu…