Życie i los
proza obca / 12 marca 2020

Wasilij Grossman Życie i losPrzełożył Jerzy CzechWydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2020 Rekomendacja: 6/7Ocena okładki: 4/5 Grossman vs. ZSRR, czyli słuszna sprawa? Skażi-ka, diadia, wied’ nie daromMaskwa, spalionnaja pożarom,Francuzu otdana? Michaił Lermontow, „Borodino” Każda epoka w dziejach Rosji (i nie tylko jej – ale chwilowo właśnie w Imperium jesteśmy…) ma swoją wielką wojnę, rewolucję czy inne totalne „trzęsienie ziemi”. Każda wielka wojna, rewolucja etc. ma swojego pisarza – piewcę lub krytyka (to różnie bywa…) – ale wielkiego. Z wielką wojną 1812 roku nierozerwalnie związał się hrabia Lew Nikołajewicz Tołstoj – geniusz literatury w skali globalnej, autor czterotomowej epopei „Wojna i pokój”. (Notabene jeden z epizodycznych bohaterów „Życia i losu”, dowodzący w obronie Stalingradu dywizją niezbyt lotny, ale twardy generał Gurjew nie mógł uwierzyć, że Tołstoj nie uczestniczył w tej wojnie, bo go na świecie jeszcze nie było, a powieść napisał dobre pięćdziesiąt lat później. Przecież tak dobrze wszystko napisał, bo sam brał udział, sam walczył.„- Nie było na świecie? (…) Jak to nie było? No to kto za niego pisał, jeśli nie było go na świecie? Co? Jak myślicie?” – indyczył się generał, pijąc wódkę w punkcie dowodzenia w wygaszonym piecu martenowskim huty „Czerwony Październik” na pierwszej linii…) Wojna światowa…