Empuzjon
horror , proza polska / 7 czerwca 2022

Title: Empuzjon Author: Olga Tokarczuk Genre: horror Publisher: Wydawnictwo Literackie Release Date: 1 06 2022 Pages: 395 Olga Tokarczuk Empuzjon Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Czarodziejski Dół To jest pomysł – osobliwy, ale godzien oczekiwań (albo i nadziei zgoła…), jakie czytający świat ulokował w spodziewanej postnoblowskiej aktywności artystycznej laureatki. Tłumy kibiców nie wiadomo skąd wyrojonych (nie tylko życzliwych) ze znawstwem gapią się jej na ręce, grzebią w papierach, zadają dociekliwe pytania, coraz swobodniej (ma się rozumieć – anonimowo) hejtują – i wstecznie, i na zapas… A biedna (no, może niezupełnie) noblistka między podróżami, promocjami, wykładami, wywiadami usiłuje wykroić czas na pisanie, bo przecież musi (choć teoretycznie nic nie musi) czymś publiczność zaskoczyć, by dowieść, że Nobel to nie kredyt emerytalny. Pomysł, który w tym celu zmaterializowała – jako się rzekło: osobliwy i odrobinę nawet jakby łobuzerski, prowokacyjny, przewrotny – co do istoty jest jednak literaturą w stanie czystym, w tym osobnym stanie skupienia materii. Zarazem twardym jak skała i nieuchwytnym, płynnym, przeciekającym przez palce, rozłażącym się jak mgła. Bezwonnym i bezgłośnym – ale zarazem przesyconym na przykład jesiennoleśnym zapachem gór i na przykład akustyką wszechobecnej choroby. Koncept użyty przez Tokarczuk nie jest prozatorskim zamachem na wielką…

Naga prawda
kryminał , proza polska / 26 maja 2022

Ryszard Ćwirlej  Naga prawda Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, Warszawa 2022 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Gońcie się wszyscy… w Szamotułach Dacie wiarę? Ten patentowany bęcwał i skurwiel, kretyn, dziwkarz i pijak Teoś Olkiewicz – uosobienie cnót wszelakich stanu osobowego Milicji Obywatelskiej, legenda poznańskiej dochodzeniówki (jaka formacja, takie legendy…) – wciąż żyje. Tyle że od jakiegoś czasu bawi na emeryturze w… Toskanii, wódeczki nie pije (wyrok lekarskiego konsylium), dupczyć też już nie za bardzo może. Ale pozwalają mu umiarkowanie popijać winko – zresztą co innego można robić w Toskanii, gdy jest się wielkopolskim pyrem, przypadkiem bogatym, ale wciąż głupim jak but i niewrażliwym na okoliczności przyrody tudzież dorobek tysięcy lat cywilizacji śródziemnomorskiej? Taki los na emeryturze zafundował mu Ćwirlej – widocznie lubi swego bohatera (i wiele mu zawdzięcza). Mniejsza wszakże z Teosiem. Bohaterami „Nagiej prawdy” są kontynuatorzy policyjnej chwały poznańskiej dochodzeniówki w drugim pokoleniu – z podkomisarz Anetą Nowak na czele. Ta twardzielka z prawniczym dyplomem po staremu zasuwa szamotulskimi ścieżkami na ścigaczu suzuki strasząc miejscowe wampiry i innych popaprańców swą rudą czupryną ponadnormatywnej wielkości. Dróżki są szamotulskie, bo zmówieni mizogini z wojewódzkiej szurnęli ją do powiatu, by tam psuła krew kolegom i przełożonym. W takim Poznaniu upierdliwa pani komisarz…

Czas zdrajców
proza polska , sensacja / 18 maja 2022

Marek Krajewski   Czas zdrajców Wydawnictwo Znak, Kraków 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Miłość ci wszystko wybaczy… …smutek zamieni ci w śmiech,miłość tak pięknie tłumaczyzdradę, i kłamstwo, i grzech.(piosenka Henryka Warsa ze słowami Juliana Tuwima;Hanka Ordonówna nagrała ją w 1933 roku do filmu„Szpieg w masce” Mieczysława Krawicza) Czwarty występ lwowskiego policjanta Edwarda Popielskiego w szarych barwach służb arcytajnych II Rzeczypospolitej – wedle enigmatycznych (zgodnie z zasadami budowania napięcia) napomknień zapowiednych autorsko-wydawniczych – miał być intrygą skomplikowaną, wirtuozerską grą na wielu (celowo fałszywie zestrojonych) instrumentach jednocześnie, intrygą przebiegłą zarazem i krwawą, rozsypującą się nieledwie pod ciężarem dylematów moralnych nie do zniesienia nawet dla cyników i twardzieli, zaprawionych w bojach na tajnym froncie. Miał być, ale czy jest? Dylemat poznawczy bowiem narodził się we mnie taki, iż cała ta intryga mogła zaistnieć i pobiec w dal tylko dzięki niedopuszczalnej i niewiarygodnej głupocie tudzież niefrasobliwości wysokich funkcjonariuszy Abwehry, Sicherheitsdienstu i innych służb policyjnych SS. Że o krajowych asach nie wspomnę… Z końcówki mocno pogmatwanej i niespecjalnie prawdopodobnej intrygi „Miasta szpiegów” – poprzedniej (chronologicznie przede wszystkim, ma się rozumieć, bo z akcją od lata 1933 do jesieni 1934 roku) awantury z udziałem Popielskiego jako agenta Dwójki w Wolnym Mieście Gdańsku, wynikło, że nasz…

Przełęcz
proza polska , sensacja , thriller / 4 marca 2022

Krzysztof Domaradzki  Przełęcz Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 3/5 Rosja w jego głowie… Gdybym nie był naocznym świadkiem, nie uwierzyłbym… Trzydzieści trzy lata temu wiosną w Moskwie, gdzie pieriestrojkowy entuzjazm mocno się już ochłodził, a z głasnosti zostało tyle, że niewinne pytanie o wydarzenia w Tbilisi na małej nieformalnej agorze pod witrynami „Moskowskich Nowostiej” skończyło się przepychanką z mordobiciem – podczas kameralnej biesiadki z paroma funkcjonariuszami lokalnej prasy z całego Związku (pamiętam, że był facet z Barnaułu, inny z Pskowa i jeszcze przesympatyczny gość z Niżniewartowska; pozostałych czas wymazał…), ożywionej dzięki płynnym zapasom z naszego ambasadzkiego sklepiku, rzuciłem w tłumek, dość dobitnie i głośno, nazwisko Diatłow. Gwar towarzyskiego rozhoworu ucichł jak ucięty nożem, a po chwili niezręcznego, skonsternowanego milczenia wrócił, ale o dwa poziomy ciszej. Trzej lub czterej biesiadnicy nagle pożegnali się, tłumacząc rejteradę mnóstwem obowiązków od jutrzejszego wczesnego poranka. Pozostali wpadli w nastrój sentymentalny i z lekka melancholijny, jakby nie chcąc tłumaczyć, o co właściwie chodzi. Wot, siekrietnyj wapros… Nie żeby nie wiedzieli, o co chodzi – wszyscy byli dziennikarzami, ludźmi w zasadzie lepiej poinformowanymi niż przeciętni Rosjanie. Więc wiedzieli, ale skłonni byli o tym mówić jakoś tak – powściągliwie (by elegancko to sformułować…). Mgiełkę (ale…

Kości, które nosisz w kieszeni
proza polska / 28 lutego 2022

Łukasz Barys Kości, które nosisz w kieszeni Wydawnictwo Cyranka, Warszawa 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Będąc małą dziewczynką… To nie jest znane miasto – te Pabianice – nie ma powodu, by je znać. Poza symbolicznym okręgiem o promieniu stu kilometrów od Łodzi zapewne nikt prawie nie będzie wiedział, co to jest; a im dalej, tym liczba „wiedzących” bliższa zeru. Bo jako się rzekło – powodu nie ma. Ani nic tam w historii się nie wydarzyło – żadna wielka bitwa, ani jeden zjazd czy kongres pokojowy. Nie urodził się nikt naprawdę ważny (jak dla mnie, wyjąwszy może Romana Kubiaka; a kto zacz? – no, no, tego nie wiedzieć?), nie napisano tam wielkiego traktatu naukowego, religijnego czy moralnego; piłkarze nie grali w ekstraklasie, Napoleon nie popasał ani miss świata… Ot, ubocz jakaś, chociaż w środku Polski prawie bez mała. Tyle że ubocz sporawa, do niedawna sprawna, do niedawna dynamiczna i do niedawna korzystnie gospodarująca – od czasu, gdy dwaj przedsiębiorczy włókniarze z Saksonii – herren Krusche und Ender – założyli i z sukcesem rozwijali manufakturę bawełnianą. Fartownych biznesów w mieście zresztą było więcej: tkalnia wełny i szwalnia gustownej odzieży, wędliniarnia spora, fabryczka noży (spokojnie, tokarskich – ma się rozumieć), tkalnia bandaży…

Demonomachia

Title: Demonomachia Author: Marek Krajewski Genre: thriller Publisher: Wydawnictwo Znak Release Date: 23 02 2022 Pages: 320 Marek Krajewski   Demonomachia Wydawnictwo Znak, Kraków 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Miała baba dybuka… No i stało się wreszcie to, czego się i obawiałem, i co przeczuwałem – Krajewski porzucił (mam wszelako nadzieję, że nie na dobre) swoje sprawdzone, oswojone (i może faktycznie nieco już wyeksploatowane) prozatorskie klimaty – ten z Breslau i ten ze Lwowa. Zostawił Mocka, zostawił Popielskiego. Rzucił kotwicę na podkrakowskim Podgórzu – w szalonej, zdeprawowanej, nieco delirycznej, dekadenckiej i fantasmagoryjnej epoce przełomu stuleci XIX i XX. Nie wiedzieć czemu… To znaczy wiedzieć, a w zasadzie domyślać się – z bliskim rzeczywistości prawdopodobieństwem. W fizyce i różnych teoriach inżynieryjnych nazywa się to zmęczeniem materiału. Na zewnątrz nic nie widać, a nawet dość subtelne pomiary (robione w stanie spoczynku) nie są w stanie uchwycić zmian. Ale one są: są mikro, ukryte, niewyczuwalne… No i sumują się, też niedostrzegalnie. Gdy siła przestaje działać, materiał powinien się odbarczyć, wrócić do stanu wyjściowego. Gdyby był idealny – ale takich nie ma… Każdy materiał, poddawany nieustannemu ściskaniu, skręcaniu, zgniataniu, ścinaniu, zginaniu lub innym jeszcze fizycznym torturom, ma swój resurs bezpiecznego użytkowania – potem wszystko…

Kawiarnia pełna marzeń
powieść obyczajowa , proza polska / 11 grudnia 2021

Agnieszka Lis   Kawiarnia pełna marzeń Wydawnictwo Skarpa Warszawska, Warszawa 2021 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 3/5 Wycieczka samopas do równoległego świata literatury+ Jak zwykle – raz do roku przed Bożym Narodzeniem włączam do listy rekomendowanych lektur jakiś tekst obyczajowo-romansowy, przypadkowo wybrany ze stosu (wirtualnego; papierowego przegrzebać by się nie dało…) tego typu literatury, która pod koniec roku ma swoje żniwa. Wydawcy – każdy na własną rękę; żadnej zmowy tu nie ma – gromadzą zapasy teksów okołoświątecznych, zasadnie licząc, że znajdą zbyt. W rezultacie oczopląs i mózgopląs to „najniższy wymiar kary” dla każdego, kto zechciałby choćby punktowo zgłębić pokłady romansowej literatury. By uniknąć serii bolesnych zastrzyków, zdaję się na los (w rodzaju ciągnienia przez papugę lub rzutu monetą), aby sprostać dorocznemu wyzwaniu-zobowiązaniu. Więc w taki sposób dziś padło na Agnieszkę Lis i jej najnowszy, osiemnasty w dorobku życiowym produkt literaturopodobny, ukryty w postaci książkopodobnej. Po lekturze jestem wdzięczny losowi za takie rozstrzygnięcie. „Kawiarnia pełna marzeń” w wielce istotny i wymowny sposób poszerzyła bowiem spektrum moich doświadczeń z literaturą – a także współczesną astrofizyką. Lektura tego dzieła tak bowiem jest sugestywna, że umożliwia zerknięcie poza horyzont zdarzeń, spojrzenie poza zakrzywioną czasoprzestrzeń… Niemożliwe? To Einstein i Hawking tak twierdzili. A pani Lis wykracza…

Mistrzyni
powieść historyczna , proza polska / 7 grudnia 2021

Manuela Gretkowska   Mistrzyni Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków 2021 Rekomendacja: 2/5 Ocena okładki: 4/5 Przez żołądek do serca? Kto mniemał, że Manuela Gretkowska po nieszczególnie udanej próbie zwrotu ku historii (mam tu na myśli „Faworyty” z epoki wczesnego króla Stanisława Augusta) porzuci zuchwały zamysł przegrzebywania archiwaliów w poszukiwaniu aferek i awanturek z udziałem starożytnych Polaków (i nie tylko Polaków) płci obojga, srodze się zawiódł i w mylnym pozostał błędzie. Nie porzuciła… Ale niech nikt nie sądzi, że mam jej to za złe – lub w ogóle jestem przeciw tego rodzaju archeologii obyczajowej. W żadnym wypadku – przeciwnie: uważam, że nic nikomu do tego, skąd autor prozy czerpie inspirację, jak (i do jakich) się do źródeł odnosi. I w ogóle – co ma na myśli. Niech sobie ma, co zechce. Idzie tylko o to, jak to jest napisane – dobrze czy źle! W uprawianiu literatury bowiem nie ma stref zakazanych. Owszem – bywają dorozumiane umowy, iżby tego lub owego nie tykać, bywają tematy tabu, bywają normy, zasady i zakazy honorowe, moralne, religijne, kulturowe, obyczajowe, polityczne – niekiedy wzmacniane przepisami ustaw karnych lub prawa cywilnego. Jak choćby ta ogólna i bezwzględna w swym sensie reguła: kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę,…

Diabeł Stróż
kryminał historyczny , proza polska / 8 listopada 2021

Title: Diabeł Stróż Series: – Author: Marek Krajewski Genre: kryminał Publisher: Wydawnictwo Znak, Kraków Release Date: 26 10 2021 Pages: 445 Marek Krajewski  Diabeł Stróż Wydawnictwo Znak, Kraków 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Konspiracja sierotek Z niemałym zdumieniem skonstatowałem, że łączy mnie z Eberhardem Mockiem przypadkowy zapewne, ale za to dość osobliwy zbieg okoliczności: oto z woli autora ma on tożsamą z moją dzienną i miesięczną datę urodzin – osiemnastego września… Nie mam pojęcia – dobry to, czy zły omen. Lecz jakikolwiek by to omen nie był, to okoliczność bez zasadniczego znaczenia, albowiem z zasady nie wierzę w takie znaki na niebie i ziemi. Ale zawszeć to miło, gdy się natrafi na tego rodzaju splot sytuacyjny… W najnowszym „mocku” Marek Krajewski nie tylko ujawnia szczegóły daty przyjścia na świat swego bohatera, w Wałbrzychu zresztą. W posłowiu do „Diabła Stróża”, krom zwyczajowych podziękowań dla konsultantów tudzież redaktorów oraz zaklęć, by błędy wytykać autorowi bezpośrednio (jest nawet adres e-mail…), Krajewski podejmuje pewien dość istotny wopros (jak mawiają za Bugiem) prozy rozrywkowej, popularnej, który w pewnym uproszczeniu można nazwać dylematem Ben Akiby – a mówiąc inaczej: wszystko już było… Autor kaja się – że tak powiem – wyprzedzająco. Na jego korzyść przemawia…

Niech żyje śmierć!
proza polska / 27 października 2021

Hubert Klimko-Dobrzaniecki  Niech żyje śmierć! Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2021 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Tu, felix Austria… Nic takiego jak naród austriacki nie istnieje – cokolwiek by oni sami (znaczy obywatele Republiki Austrii) na ten temat nie mówili. To po prostu Niemcy – Niemcy południowi, wysokogórscy, ubrani w ładne, wygodne, dostosowane do klimatu i terenu kostiumy, posługujący się językiem niemieckim co do zasady i korzeni (aczkolwiek pełnym sympatycznych lokalnych oboczności…), kultywujący obyczaje i sympatie niemieckie. Od zawsze – nawet wtedy, gdy walczyli (i przegrali) z Królestwem Prus o hegemonię w ogólnoniemieckiej Rzeszy. Raz tylko w dziejach udało im się skutecznie tę niemieckość zatrzeć – gdy po zakończeniu drugiej wojny światowej po kilku zaledwie latach mało co nadzorowanej okupacji przekonali aliantów, że w istocie nie byli wspólnikami Hitlera, tylko jego pierwszymi ofiarami. Nie wiem, jak to zrobili, ale od tego czasu idea taka wśród nich się krzewi, że może są odrębnym narodem. I muszę przyznać, iż idea ta odnosi sukcesy… Sam się dałem parę razy nabrać. Trzydzieści lat temu miałem dłuższą styczność z obywatelami Austrii – nie jako uchodźca w Traiskirchen, nie jako handlowiec na wiedeńskim Mexikoplatz, nie jako turysta. Robiłem w Austrii interesy. Pracowałem w gazecie należącej do…

Dybuk mniemany
proza polska / 1 września 2021

Andrzej Bart  Dybuk mniemany Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Szelmostwa ducha czasów Jak to szczęśliwie się złożyło, że Andrzej Bart wrócił na dobre (i nie na złe, szczęśliwie nie!) do zajęcia, na którym zna się najlepiej i najlepiej mu ono wychodzi – czyli do pisania. Po nieszczególnie udanym epizodzie teatralnym, gdy odgrywał z rozmaitym skutkiem rolę antreprenera, pojął, że nie tamtędy droga, przysiadł fałdów i napisał powieść. Nietuzinkową – po pierwsze zważywszy na szczególną czasoprzestrzeń literackiej penetracji, oraz po drugie – zważywszy na zastosowaną formułę gatunkową. Jest to bowiem ni mniej, ni więcej, tylko o Zagładzie powieść… pikarejska. Ano tak! Tekstów o Zagładzie powstało wiele w wielu językach świata; rząd wielkości to zapewne dziesiątki, jeśli nie setki już tysięcy. A nowe codziennie przyrastają w postępie geometrycznym. Samo ich skatalogowanie byłoby zamiarem tytanicznym. Zresztą Bart już wziął udział w budowie tej werbalnej piramidy – i to na najwyższym poziomie; jego „Fabryka muchołapek” to tekst arcydzielny i znaczący, pierwszorzędny zgoła. Literatura Zagłady (odejmując wszelako od tego zbioru tysiące tekstów ewidentnie grafomańskich i nadużywających holokaustowych afiliacji w celach koniunkturalno-komercyjnych) przeważnie zaznacza swą sui generis odrębność pewnym poziomem patosu, akcentem żałoby, widomym udziałem martyrologii. Zaznacza też swą odrębność pewną powściągliwością…

Krzycz! Teraz!
proza polska / 25 sierpnia 2021

Zbigniew Mentzel  Krzycz! Teraz! Wydawnictwo Znak, Kraków 2021 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 4/5 Autobiografia niewątpliwie tak, ale nie wszystko na sprzedaż… „Wszystko już było, rzekł ben Akiba. A gdy nie było, śniło się chyba.” Konstanty Ildefons Gałczyński Potomstwo powojennego wzmożenia towarzysko-familiarnego (a więc też postępującego za nim wyżu demograficznego) jeszcze nie całkiem wypisało się ze swych zapamiętań, traum, koszmarów i egzystencjalnych wyborów. Świadectwem tej niezupełności jest powieść Zbigniewa Mentzla pod dramatycznym, zapowiadającym nie byle jakie emocje tytułem „Krzycz! Teraz!” Skoro taki autor (rocznik 1951; jak dla mnie – młodziak…) uznał za istotne sporządzić powieść w zasadzie autobiograficzną, to oznaczałoby, że w jego mniemaniu nie wszystko o czasach i ludziach zostało powiedziane. Bo że nie zostało powiedziane o nim samym – to oczywista oczywistość… Ale świadectwo świadkowania Historii? Czyli Mentzel na tle Epoki? Bo choć bohater tekstu Mentzla ma na imię Miłosz (aczkolwiek ojciec chciał mu dać Zbigniew…), to dziesiątki tropów prowadzą wprost do prawdziwego życiorysu Mentzla – nawet to, co ze środka jego prawdziwej egzystencji zostało wydarte i w tej autobiograficznej prozie się nie znalazło. Znawcy przedmiotu i środowiska wiedzą, o jaki mniej więcej epizod chodzi… Taaak – jak się pisze powieść z kluczem i podtyka się czytelnikowi pęk wyciągniętych…

Przewóz
proza polska / 20 lipca 2021

Andrzej Stasiuk  Przewóz Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Na wodzie pisane, czyli gdzie jest Polska… Na lewym brzegu rozkładali się Niemcy. W sadzie pod jabłonkami zamaskowali baterię luf achtundachtzig – czort znajet po co, bo to przecież flak, a Ruscy nie latali za dużo, bo za bardzo nie mieli czym. W laskach, zagajach, po wsiach stały kompanie panzerkampfwagen drei, ciężarówki, tabory, wojsko kryło się po chałupach, stodołach, pod namiotami; nie hałasowali za bardzo, nie panoszyli się, jak to mieli w zwyczaju. Szykowali się do skoku. Na prawym brzegu Ruscy, ale niewiele ich było widać: jakieś patrole NKWD w niebieskich czapach, trochę krasnoarmiejców z klekoczącymi mosinami na sznurkach w wioskach – ale tak to cisza… Środkiem rzeka – za dnia pusta, tylko krowy czasem wodę piły z brzegu, w nocy trochę jakiegoś ruchu było, aż z obu brzegów profilaktycznie to jedni, to drudzy strzelili rakietę albo przeczesali wodę na ślepo serią z maxima lub maschinengewehra. Ta rzeka to w ów czas była jedyna Polska – cienka wstążeczka na sztabówce, ale autonomiczna, choć jak zwykle nieobliczalna i nieprzyjazna, nawet dla swoich… Jak to woda – nie ma rozumu ani pamięci, nie ma narodowości, z nikim się nie zakoleguje….

Siła rzeczy
biografistyka , proza polska / 6 lipca 2021

Roma Ligocka  Siła rzeczy Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021 Rekomendacja: 6/7 Ocena okładki: 4/5 Nicejski apokryf… Zuchwały pomysł i brawurowe wykonanie! Roma Ligocka, której pisarstwo śledzę od lat z narastającym ukontentowaniem, tym razem powzięła trud wybitnie niekonwencjonalny, który zaowocował rezultatem niezwykłej urody. Roma Ligocka urodziła się w 1938 roku w Krakowie – w znanej i szanowanej „na mieście” familii Abrahamerów; jej dziadek Dawid był piekarzem, twórcą polskiej adaptacji receptury słynnej dietetycznej bułki – grahamki (wieczna mu za nią chwała!); skądinąd smaczniejszej od amerykańskiego pierwowzoru. Rok po narodzinach Romy pewien austriacko-niemiecki psychopata i zbrodniarz (niech imię jego nie będzie zbyt często i bez potrzeby wspominane…), zawładnąwszy – przy udziale swych wspólników i biernej postawie, a w zasadzie akceptacji olbrzymiej większości obojga tych narodów – wielkim państwem w sercu Europy, rozpoczął wojnę, której rezultatem między innymi była planowa, mordercza Zagłada rodziny Abrahamerów i kilku milionów ich współplemieńców, współwyznawców na naszym kontynencie… Roma przeżyła Zagładę: wraz z matką uciekła z krakowskiego getta, potem ukrywała się u polskiej rodziny po aryjskiej stronie. Zresztą znacie ją – to ona była słynną dziewczynką w czerwonym płaszczyku w scenie z getta, odtworzonej w „Liście Schindlera” Spielberga… Po wojnie studiowała w ASP, malowała obrazy, projektowała kostiumy i scenografię w…

Opowieści o pilocie Pirxie
proza polska / 7 czerwca 2021

Stanisław Lem Opowieści o pilocie Pirxie Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021 Rekomendacja: 6/7 Ocena okładki: 4/5 Jak miał na imię ten cholerny Pirx? Wydawnictwo Literackie po raz kolejny w swych dziejach podejmuje trud wydania kompletu dzieł Lema. Nic prostszego – jak się ma gotowe składy i arcypiękne okładki – wystarczy skalkulować nakłady, cenę (z uwzględnieniem inflacji), kupić papier (najlepiej Creamy „siedemdziesiątkę”) i zakontraktować drukarnię. A potem sprzedawać – luzem i w pakietach. Powód jest ważny: akurat w tym roku mamy stulecie urodzin Lema. A klienci? Dorasta kolejne pokolenie, które Lema zna słabo ze słyszenia, albo w ogóle nie zna. A to przecież nasz skarb narodowy. Jedyny polski pisarz, który NAPRAWDĘ wart był Nobla w epoce nam współczesnej… Co nie znaczy, iż mniemam, że Miłosz, Szymborska i Tokarczuk warci nie byli – przeciwnie. Wielce ta trójka zasłużona jest dla światowej literatury i wielka ich chwała razem i każdego z osobna, ale ich ewentualna nieobecność w gronie laureatów w istocie nie zmieniłaby wizerunku tego grona na gorszy. Nieobecność Lema (zgłaszanego do nagrody regularnie) jednak ten wizerunek zmieniła – na gorszy i niekompletny. To jedna z najpoważniejszych wpadek literackiego departamentu komitetu noblowskiego. Ale nie zaskakująca – w świetle ostatnio ujawnionych rewelacji o podskórnych, zakulisowych…