Jadąc
eseistyka kulturalna / 8 maja 2021

Eustachy Rylski  Jadąc Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2021 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Mam grać? Sztuka pisania esejów mądrych, wartościowych i zdyscyplinowanych formalnie została objawiona tylko nielicznym majstrom pióra czy w zasadzie klawiatury. Jednym została objawiona, a wielu innym wydaje się, że ją posiedli. Ale to żaden problem. Wszak sens słowa essay to próba. Próbować każdy może – jednym idzie lepiej, drugim idzie gorzej. Ale przecież nie można zabronić próbowania. Ba, należy je popierać. Każdy, kto (na razie mniejsza o to – z jakich pobudek…) usiłuje przelać swe myśli, doświadczenia, uczucia, refleksje na papier, godzien jest co najmniej aprobaty (jeśli nie czynnego lub choćby biernego poparcia) – w imię pamięci Michała z Montaigne. A niektórzy godni są nawet współczucia… Rozumiecie – dlaczego? Byłżeby zatem esej sposobem okiełznania gonitwy myśli? W zasadzie tak… Każda próba uporządkowania myśli przy użyciu liter, sylab, wyrazów i zdań zapisanych w jakimś porządku, coś znaczącym i możliwym do odczytania oraz zrozumienia przez tzw. osobę trzecią (i dalsze…) to już może być esej. No, chyba że pod czachą nic się nie goni. Wtedy mamy do czynienia z bełkotem, który czasem życzliwi (i łagodni) nazywają strumieniem świadomości. Ale i wtedy niezrozumiałą erupcję słów, bełkotliwą co się zowie logoreę…

Blask
political fiction , proza polska / 27 maja 2018

Eustachy Rylski Blask Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2018 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Pieśń nieodległej przyszłości – wiele na to wskazuje, że całkiem możliwej… Absorbuje was pytanie, jak będzie wyglądała Polska po epoce Kaczyńskiego? #MeToo… Najpoważniejsi publicyści krajowi (i kilku o renomie międzynarodowej) zajmują się tym pytaniem, nie bacząc na gromki śmiech płynący ze środowisk wokółkaczyńskich, głoszących przekonanie, że innej Polski nie będzie, bo idee wodza rządzić będą zawsze – wiecznie żywe – wbrew prawom natury, zdrowemu rozsądkowi i doświadczeniom historycznym. Ale to oczywiście tylko wishful thinking akolitów prezesa, którzy już się pourządzali na całe życie i za nic nie chcieliby obudzić się z ręką w nocniku – za kratami gustownej celi. W Wołowie, Potulicach czy choćby na Białołęce… Pytanie – choćby nie wiem jak ignorowali jego sens, bagatelizowali czy zaklinali ludzie prezesa – wisi nad krajem niczym chmura gradowa, której oberwanie jest nieuchronne. To tylko kwestia czasu… I z każdym dniem pytanie staje się coraz bardziej masywne, natarczywe, Nie-Do-Odepchnięcia… I na to nie można urządzić referendum. Bo odpowiedź, jeśli uda się kiedykolwiek i komukolwiek ją sformułować – tak czy siak – natychmiast stanie się częścią Historii, a tej, jak wiadomo, nie ustala się w trybie głosowania… Na razie jednak…