Leonardo Padura Człowiek, który kochał psy Przełożyli Dorota i Adam Elbanowscy Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Długie zabijanie Lwa Lew Dawidowicz Bronsztejn urodził się w 1879 roku we wsi Janówka w guberni chersońskiej na Ukrainie – w rodzinie żydowskiej, odrobinę zamożniejszej niż ówczesna ukraińska przeciętna dla ludności wyznania mojżeszowego (skądinąd i tak bardzo niska). Bronsztejnowie należeli do stosunkowo nielicznej grupki w tej społeczności – mianowicie utrzymywali się z pracy na roli; oczywiście nie mieli ziemi na własność, ale dzierżawili co nieco… A poza wszystkim byli mocno zasymilowani – nie praktykowali judaizmu, nie posługiwali się językiem jidysz. No i dbali o edukację potomstwa – zdradzający symptomy niepośledniej bystrości Lew ukończył gimnazjum realne w Odessie i planował studia matematyczne. Ale to akurat nie było mu dane. Jak setki rówieśników, Lew wciągnął się do działalności politycznej zgłębiając najpierw filozoficzne podstawy tzw. narodnictwa, a później marksizmu… A ponieważ tajna policja carska, czyli Ochrana działała nader sprawnie, młody Lew swą polityczną edukację dokończył… na Syberii, w Wiercholeńsku (jak sama nazwa wskazuje…) nad górną Leną. Jednostajną (i w gruncie rzeczy nudną) egzystencję na zesłaniu młody Bronsztejn urozmaicał sobie aktywną (oczywiście konspiracyjną) działalnością publicystyczną. Jego gruntowna edukacja ideowa (marksistowska naturalnie), talenty…
Manuela Gretkowska Mistrzyni Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków 2021 Rekomendacja: 2/5 Ocena okładki: 4/5 Przez żołądek do serca? Kto mniemał, że Manuela Gretkowska po nieszczególnie udanej próbie zwrotu ku historii (mam tu na myśli „Faworyty” z epoki wczesnego króla Stanisława Augusta) porzuci zuchwały zamysł przegrzebywania archiwaliów w poszukiwaniu aferek i awanturek z udziałem starożytnych Polaków (i nie tylko Polaków) płci obojga, srodze się zawiódł i w mylnym pozostał błędzie. Nie porzuciła… Ale niech nikt nie sądzi, że mam jej to za złe – lub w ogóle jestem przeciw tego rodzaju archeologii obyczajowej. W żadnym wypadku – przeciwnie: uważam, że nic nikomu do tego, skąd autor prozy czerpie inspirację, jak (i do jakich) się do źródeł odnosi. I w ogóle – co ma na myśli. Niech sobie ma, co zechce. Idzie tylko o to, jak to jest napisane – dobrze czy źle! W uprawianiu literatury bowiem nie ma stref zakazanych. Owszem – bywają dorozumiane umowy, iżby tego lub owego nie tykać, bywają tematy tabu, bywają normy, zasady i zakazy honorowe, moralne, religijne, kulturowe, obyczajowe, polityczne – niekiedy wzmacniane przepisami ustaw karnych lub prawa cywilnego. Jak choćby ta ogólna i bezwzględna w swym sensie reguła: kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę,…
Kristina Sabaliauskaite Silva rerum Przełożyli Izabela Korybut-Daszkiewicz, Kamil Pecela Wydawnictwo Literackie, Kraków 2020-2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Skąd Litwini wracali? „(…) – Z nocnej wracali wycieczki, wieźli łupy bogate, w zamkach i cerkwiach zdobyte.” Adam Mickiewicz, „Konrad Wallenrod” W poszukiwaniu tożsamości i korzeni do niej pasujących można zajść daleko; niektórzy nawet mniemają, że można i za daleko… Litwinka Kristina Sabaliauskaite (z polskim rodowodem, czego nie ukrywa; Sabaliauskaite to po prostu panna Sobolewska, jak mniemam…) poszła wstecz. Ale nie za daleko, jakby można przypuszczać – nie do popularnej wśród pisarzy (ze względu na rozmach, legendy, symbolikę oraz konsekwencje historyczne) epoki pół-mitycznego Mendoga, Giedymina, braci Olgierda i Kiejstuta czy ich synów – kuzynów Witolda i Jogajły. Nie – Sabaliauskaite cofnęła się „tylko” do drugiej połowy wieku XVII i potem w wiek XVIII. I to po co? W poszukiwaniu mitu założycielskiego? W każdym razie wróciła z tego wypadu z osobliwą materią literacką, w sam raz stosowną do złożenia wielkiej powieści historycznej. Tetralogii (tak zapowiadają wydawcy…) „Silva rerum” – na razie tylko okrojonej do postaci i rozmiaru trylogii, bo na tom ostatni musimy u nas chyba trochę poczekać… Ale na razie jesteśmy u początków historii… Głównych bohaterów panna Sabaliauskaite przedstawia nam gdzieś tak w…