Andrea Camilleri Pierwsze śledztwo Montalbana Przełożyła Lucyna Rodziewicz-Doktór Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2024 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 2/5 Szkic do portretu Wydawało mi się, że znam Salvatore’a Montalbana – komisarza policji z sycylijskiego miasteczka Vigata – w miarę dobrze: na tyle, na ile pozwoliła uważna lektura kilkunastu tomów powieściowego serialu kryminalnego o nim samym. Ale nie z Camillerim takie numery – mistrz korzystał z każdej okazji, by swego bohatera figuratywnie, kolorystycznie i charakterologicznie wzbogacić. I upiększyć. Uciekał się w tym celu do miniaturyzacji fabularnej – w rezultacie tego zabiegu powstawały opowiadania (w sensie zamysłu i rozmiaru), w których jeszcze mniej było intrygi fabularnej, kryminalnej niż w regularnych powieściach. Ale za to portret psychologiczny (dziś modnie zwany profilem) komisarza Montalbana pęczniał od nowych informacji i w ogóle jakoś nabierał – i ciała, i wyrazu… Montalbano to ciekawy facet. Z góry zastrzegam, że jest niewielkie prawdopodobieństwo (co tu ukrywać – zbliżone do zera…) napotkania takiego osobnika twarzą w twarz, w tak zwanej rzeczywistości, czyli realnie: na ulicy, w restauracji, a zwłaszcza w komisariacie państwowej policji włoskiej. Każdy, kto przeżył kilkadziesiąt lat i jest w pełnił sił umysłowych, wie, że to kreacja baśniowa, fantazja dla niepoznaki przystrojona w realistyczny kostium. Gliniarz w…
Andrea Camilleri Morze błota Przełożyła Monika Woźniak Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2024 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Z grubej rury deszcze niespokojne… Kolejny prezent od Camilleriego z zaświatów… Autor zmarł przed pięcioma laty, ale jeszcze kilka tytułów nieprzetłumaczonych na polski zostało w obiegu, zaś wydawca dozuje translacje pomalutku – góra jedną rocznie – zresztą sam proces przekładu wymaga pewnej dozy pieczołowitości tudzież staranności (w tej kwestii znajdą się dowody przeciwne i takież przykłady). Nie ulega wszakże wątpliwości, że dobrą rozrywkę przy lekturze Camilleriego mamy gwarantowaną jeszcze na jakiś czas, za co wydawnictwu Noir sur Blanc chwała i cześć. „Morze błota” jest opowieścią cięższego kalibru, a komisarz Montalbano przypomina trochę barona Münchhausena, który ciągnął się za włosy, by się wyratować z błotnej topieli (razem z koniem zresztą). A błoto, jak to błoto… Naprawdę zagraża Vigacie – dzięki deszczom nieustannym, co na Sycylii akurat zdarza się nieczęsto. Z drugiej zaś strony pojawia się jako błoto metaforyczne, symbol mafijnych machinacji tudzież interesów. Gdyby metafory miały zdolność materializowania się, cała Sycylia – wraz z pięknym Palermo, zuchwałą Etną, starożytnymi Syrakuzami i Agrygentem, z gajami oliwnymi, winnicami i pomarańczowymi sadami, z oślepiająco białymi miasteczkami, jak Corleone na przykład – trudnymi do odróżnienia od równie…
Donna Leon Ulotne pragnienia Przełożył Marek Fedyszak Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2024 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Zielony szal Paoli… Wenecję sposobiącą się do zimy lubię najbardziej. Słońce nisko i szybko znika, mgły pieruńsko gęste, zimno wieczorami – a i za dnia nieciepło, bary się zamykają seryjnie, prawie znikają straganiarze i namolni handlowcy „od ręki”, turystów zauważalnie mniej (aczkolwiek bez przesady i nie wszędzie, niestety…), lokalsi zbierają się w grupki, narzekają i tradycyjnie liczą rzekome straty po sezonie, zaś sejsmografia cen wyraźnie się uspokaja. No i acqua alta raczy się pojawiać bez stosownego ostrzeżenia – to jedyna niedogodność przedzimia, bo miasto zamyka się wtedy jeszcze chętniej niż normalnie, a uciec nie ma gdzie, bo przecież nie do Mestre… Najbliżej do Werony, ale i tam po sezonie kicha. Niezawodny o każdej porze roku jest tylko Mediolan. I to jest właściwy kierunek ruchu, jeśli już żadnym sposobem w Wenecji wytrzymać się nie da… Ci, którzy muszą z racji niebiańskich wyroków tkwić w mieście na lagunie, cieszą się tylko tym, że późną jesienią mają trochę więcej przestrzeni dla siebie, ale wartość tej pociechy jest umiarkowana. Mokro, zimno i chiuso… A mimo to w jesiennej Wenecji czuję się najlepiej – więcej miejsca dla…
Marek Krajewski Ostra Wydawnictwo Znak, Kraków 2023 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Tępa dzida Jakby debiut… W zasadzie ponowny, albowiem dopuścił się debiutowania autor wybitny, od lat najlepszy w krajowej branży kryminałów, thrillerów i sensacyjnych fabuł szpiegowskich – tyle że posadowionych w czasach skądinąd nieodległych, ale w sensie literackiej kategoryzacji – historycznych. „Najstarsze” z nich sięgają początków XX wieku (chronologicznie najwcześniejsze „mocki” sprzed I wojny czy krakowska „Demonomachia”). Marek Krajewski – wrocławski filolog klasyczny (wykładowca uniwersytecki, żeby nie było…) – z własnego wyboru został specem od rozrywkowej literatury sensacyjnej w historycznych dekoracjach. Jego profesjonalizm w tej mierze nie jest żadną uzurpacją – ma solidne podstawy na gruncie tzw. opinii publicznej. No, po prostu wszyscy uznają jego mistrzostwo niedościgłe… Więc skąd zwrot? Znudziło mu się? Chce się sprawdzić na cudzym boisku? Zmienia płeć? Nie swoją – swoich bohaterów – bo chce być bardziej trendy? Wpadł mu do głowy pomysł intrygi i nie chce tego zmarnować? Nieważne – pisarzowi wolno wszystko i nic komu do tego. Liczy się rezultat – a ten nie jest aż taki oczywisty, jak to zwykle w przypadku Krajewskiego bywa – i nie taki, do jakich przywykliśmy, odkładając po skończeniu lekturę „mocków” czy „popielskich”. Innymi słowy: mówiąc wprost…
Stephen King Holly Przełożył Tomasz Wilusz Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2023 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Nadchodzi Holly! Jestem umiarkowanym zwolennikiem zagadek kryminalnych i parakryminalnych, w których od początku wiadomo, kto zabił, jak to zrobił i dlaczego. Owszem, doceniam jakościowy aspekt takiej intrygi (bo to musi być napisane bardziej finezyjnie i na wyższym poziomie abstrakcji, niż zwykła detektywistyczna rąbanka). Owszem, lubię wyzwania intelektualne w stylu „jak to zostało zrobione” (mam tu na myśli sam proces dochodzenia do prawdy) – gdy już wiadomo, co zostało zrobione. Owszem, pojedynki wielkich umysłów zbrodniarzy i detektywów – jeśli tylko są wiarygodnie (i bez udziału sil transcendentalnych) skonstruowane i spisane – budzą moją znękaną tuzinkowymi lekturami wyobraźnię. Ale jakoś wolę fabuły, w których nic od początku nie wiadomo – poza tym, że nastąpiła zbrodnia… No i co mi zrobicie? Ale zawsze gotów jestem zrobić wyjątek, gdy za opowiadanie historii bierze się mistrz prawdziwy, dla którego warto noc zarwać – nawet gdy to jest noc wyborcza… King oczywiście jest nosicielem (i krzewicielem) wszystkich cech mistrzostwa w opowiadaniu, jakie tylko przyjdą komukolwiek do głowy. Nie ulega wątpliwości, że tak jest – i już. Dowodów nie potrzeba. Oczywiście, oczywiście – samozwańczych strażników jakości prozy i jej umiarkowanego…
Andrea Camilleri Gniazdo żmij Przełożyła Monika Woźniak Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Lex nie zawsze super omnia? Historyjki Camilleriego o komisarzu Montalbano zmierzają do edytorskiego finału. Autor już z oczywistych względów nic nowego nie napisze (zmarł w 2019 roku) – dziś trzeba tylko „dotłumaczyć” i wydać to, co jeszcze z jego spuścizny zostało nieprzyswojone polszczyźnie… Czyli jeszcze jakieś osiem powieści z bohaterem – Salvatorem Montalbano, trochę opowiadań już zebranych i nadal rozproszonych. Tedy co nieco to jeszcze potrwa, ale rozstanie jest nieuchronne. Warto zatem przyłożyć się do lektury. Z dwóch powodów: to naprawdę jest rozrywka na nieco wyższym poziomie niż przeciętny stan intelektualny współczesnego kryminału europejskiego (że o polskim przeciętnym już litościwie nie wspomnę…) – to raz; a po drugie: Camilleri wykreował gromadkę naprawdę sympatycznych bohaterów, biegunowo odmiennych od hordy autodestrukcyjnych popaprańców, którymi „karmią” nas inni autorzy – osobliwie proweniencji skandynawskiej – taki na przykład Nesbø lub pani Läckberg. Camilleri hołdował starym, sprawdzonym zasadom pisania literatury sensacyjnej. Wedle nich główny bohater intrygi kryminalnej – detektyw, policjant lub ktoś w tym gatunku – nie może budzić obrzydzenia, strachu ani współczucia w nadmiarze. Oczywiście nie musi być tak nieskazitelny jak butelka schłodzonego sycylijskiego rosso czy porcja…
Javier Cercas Niepodległość. Terra Alta II Przełożył Adam Elbanowski Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 2/5 Autonomia, autopromocja i policyjne auto-da-fé… Ciągi dalsze (moje ulubione) bywają udane, bywają takie sobie, ale zdarzają się męczące. Po prostu. „Niepodległość” do tych ostatnich niestety należy. Co konstatuję z niemałym zawodem, albowiem uważałem Cercasa za artystę tyleż natchnionego, co i za rzemiechę, który poniżej pewnego (skądinąd wysokiego) poziomu nie schodzi. Mniemałem, że jest wolny od minoderii, skłonności autopromocyjnych i swoistego (ale jednak…) narcyzmu. Ale myliłem się i srogi za to spotkał mnie zawód. Żeby wszelako nie było, że coś mam do „Niepodległości” – bo nie mam. Opowieść jest zgrabna, sensowna i fabularnie akceptowalna – aczkolwiek balansuje niebezpiecznie blisko granicy dopuszczalności (ale ciągle ponad nią). Mam tu na myśli dopuszczalność logiczną, zgodność z regułami sztuki pisania literatury sensacyjnej. A są one proste: żadnych bohaterów o nadnaturalnej strukturze, żadnych zdarzeń niewytłumaczalnych przy pomocy zwykłych narzędzi, żadnego deus ex machina, nikogo z gatunku zabójczego supermana, żadnych genialnych zbrodniarzy ani równie genialnych, perfekcyjnie wyszkolonych łowców zła. Cercas się trzyma zakreślonego w ten sposób okręgu narracyjnego. Jego główny bohater jest zwyklakiem – może tylko bardziej niż inni prawym i prostolinijnym. Może odrobinę za bardzo inteligentnym…
Maurizio de Giovanni Święto Zmarłych. Jesień komisarza Ricciardiego Przełożył Maciej A. Brzozowski Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2022 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 4/5 Duch duchowi ducha duchem nie wydmucha… Ukryć się nie da: „Święto Zmarłych. Jesień komisarza Ricciardiego” to najsmutniejsza, najbardziej tragiczna i metafizycznie pokręcona, odjechana część czworoksięgu de Giovanniego. Czwarta z czterech pór roku komisarza Ricciardiego z boskiego Neapolu jest najbardziej metafizyczną glątwą całego cyklu i w ogóle na rynku thrillerów kryminalnych obecnego sezonu miłościwie nam panującego… Czemu? Bo w branży, w której się pojawia i poniekąd za arcydzieło chce uchodzić (czyli w branży poważnej kryminalnej powieści policyjnej ze zbrodnią na wstępie i solennym rozliczeniem win na zakończenie), to dzieło akurat wymyka się wszelkim kryteriom. Innymi słowy: nie pasuje. Nie pasuje ani do definicji, ani do typowego wzorca, ani nawet do schizmatycznych odstępstw od normy. Jest i n n a w sensie najzupełniej ścisłym. Inność ta zasadza się na osobliwości samego komisarza Ricciardiego – i to we wszystkich częściach tetralogii. Ma on-ci bowiem nader istotną skazę ( a może zaletę?) transcendentalno-metafizyczną. Jest mianowicie w stałym kontakcie z zaświatami, a konkretnie: z duchami ofiar przestępstw i innych wydarzeń nagłych, które to duchy informują go wyraźnie o swych ostatnich słowach i…
Donna Leon Pierwiastki śladowe Przełożył Marek Fedyszak Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 2/5 A woda sobie płynie jak gdyby nigdy nic… Upał w Wenecji to katorga… Wprawdzie takiego ponadczterdziestostopniowego nad kanałami nie doświadczyłem, ale trzydziestostopniowe plus i owszem. Latem we Włoszech takie temperatury to skądinąd norma, ale nad laguną, gdzie mikroklimat ma specyficzne, osobliwe właściwości biometeorologiczne, ta norma staje się torturą… Po pierwsze – smród… Upały i susze obniżają poziom wody; a gdy wody jest mniej, poziom stężenia w niej ścieków rośnie. Gdy wody jest mniej, odsłaniają się zakamarki linii brzegowej, wypełnione mułem, osadami i trwałym amalgamatem produktów trawienia tudzież komunalnych śmieci – intensywny, drażniący zapach jest cechą immanentną tego procesu hydrogeologicznego. Gdy wody jest mniej, niektóre kanały tracą swe właściwości trakcyjne, przeto umiarkowanie sprawna w normalnych warunkach flota pływających śmieciarek nie wszędzie dociera – hałdy odpadów na rivach rosną i z dnia na dzień dają o obie znać coraz intensywniej. Co tu ukrywać – w czas letnich upałów stary menel po nocy złej tak nie śmierdzi, jak potrafi cuchnąć wysychająca Serenissima… A poza tym – no cóż: słówko canale (kanał znaczy) nie bez powodu blisko plasuje się słownikowo inżynierskiego pojęcia kanalizacji – struktury (jak…
Agnieszka Płoszaj Bez wyboru Wydawnictwo Znak, Kraków 2023 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 2/5 Zanurzenie się w akwenie Autorka z Łodzi? Pisze kryminały w tejże Łodzi zlokalizowane? Obraza boska? Ależ nie – proszę bardzo! Ale na wstępie, zanim przyjrzę się bliżej temu „Bez wyboru”, jedno zastrzeżenie natury nie literackiej – raczej, powiedzmy ostrożnie i z pewnym takim przybliżeniem, natury etycznej. Może nie tyle zastrzeżenie, co raczej protest – cichy, aczkolwiek stanowczy. Otóż autorka Płoszaj beztrosko, z pewną taką komercyjną dezynwolturą włączyła w swoje prozatorskie imaginarium bolesną, tragiczną historię łódzkiego getta i jego ofiar. Nie ona pierwsza i zapewne nie ostatnia. Bo to, w mniemaniu wielu prozaików, atrakcyjny temat, dodający rangi dziełu i kotwiczący je w szlachetnym, poważnym pejzażu. Zagłada, shoah, holocaust – słowa-klucze, odbierające z góry prawomocność jakiejkolwiek krytyce, chroniące autora przed podejrzeniami o niskie pobudki czy grafomanię zgoła. Dlatego zapewne na rynku wciąż pojawia się co roku ze sto książek z nazwą „Auschwitz” w tytule (i drugie tyle bez tego słowa, za to oczywiście w temat zanurzonych…). To się sprzedaje po prostu. Czemu? To temat-dylemat wart osobnego potraktowania. Łódzkie getto nie jest tak masowo wykorzystywane (w sensie tworzywa, scenerii i świadectwa pisarskiej wrażliwości) jak obóz zagłady w Oświęcimiu-Brzezince, ale ma…
Mariusz Czubaj Półmistrz Wydawnictwo Znak, Kraków 2023 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Półmisek z półgęskiem o północy… Szachy – niezbyt wprawdzie często – ale towarzyszą literaturze kryminalnej i sensacyjnej od dawna. Czemu niezbyt często? Bo aby o szachach pisać, raczej wypada się na nich znać. Może nie na zawodowym poziomie mistrzowskim, ale na najwyższym poziomie osiągalnym dla amatorów – to na pewno… Tymczasem wśród mistrzów prozy rozrywkowej nie jest to powszechna przypadłość – raczej niezwykle rzadka, egzotyczna. Typowy umysł mistrza prozy nadaje na zupełnie innych częstotliwościach niż umysł mistrza czarno-białej sześćdziesięcioczteropolówki z trzydziestoma dwoma figurami o osobliwych nazwach i przypisanych im możliwościach ruchów na terytorium gry. Szachiści (mam na myśli arcymistrzów) rzadko potrafią pisać, pisarze rzadko potrafią grać. Ale są chwalebne wyjątki i dzięki nim literatura szachowo-sensacyjna, acz skromna en masse, zaleca się wysokim poziomem intrygi tudzież towarzyszących imponderabiliów. Zbrodnia i szpiegowanie lubią towarzystwo szachów, albowiem ich obecność wewnątrz horyzontu zdarzeń wyznacza pewien prestiż intelektualny, podnosi elegancję akcji, wymusza wyższy poziom dialogów, rozsnuwa aurę pewnej takiej tajemnicy, dokłada figurom dramatu ponadprogramowej powagi w klimacie i tak pełnym zagadek do rozwiązania, a przede wszystkim całości dodaje ciężaru… Zaś powaga to towar, który nieźle się sprzedaje. W literaturze z pretensjami do wyższego…
Marek Krajewski Błaganie o śmierć Wydawnictwo Znak, Kraków 2022 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Never say never again… Niewiarygodne i niesłychane! Autor Marek Krajewski oświadczył de publicis, że tym tomem zamyka historię Eberharda Mocka i rozstaje się ze swym bohaterem. Ba, tegoż bohatera także poinformował o ostatecznej „nieodwołalności” swego postanowienia, co ówże przyjął spokojnie, acz nie bez cienia ironii – jakby swemu kreatorowi głęboko i fundamentalnie nie wierzył. To jest jakiś cień nadziei, jakiś otworek w monolicie decyzji Krajewskiego. Ale na razie jest, jak jest – Mock (zdaniem swego autora) doszedł do kresu jako kreacja literacka (bo jako fikcyjny bohater zmarł w Nowym Jorku w 1960 roku…). Po prostu, jak się wydaje, wyczerpały się nie tylko twórcze możliwości Krajewskiego – na tyle, że nie zobaczył już przed swym wytworem dostatecznie obiecujących możliwości fabularnych; autora być może dopadło też znużenie, zmęczenie moralne pewną taką jednostajnością okoliczności towarzyszących. Mock bowiem na prozatorskiej atrakcyjności zyskiwał tym bardziej, im głębiej zanurzony był w gównie – sama zbrodnia to dla tego wrocławskiego policjanta za mało. Prosty mord z miłości, zazdrości czy innych niskich pobudek – na przykład chęci poprawy statusu społecznego lub materialnego – w zasadzie nigdy nie interesował Mocka ani jego kreatora. Zabijający się…
Javier Cercas Terra Alta Przełożył Adam Elbanowski Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Warszawa 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Kryminał zagrany znaczonymi kartami Do tego aktu twórczego dojść musiało… W Hiszpanii, gdzie literatura jest ważną częścią magicznego imaginarium zbiorowej wyobraźni, losy pisarskich karier bywają stygmatyzowane i przesądzone – jakby wyselekcjonowane z naznaczeniem do ściśle zdefiniowanych przeznaczeń… Javier Cercas ma piętno „rozliczeniowca” (właściwie ochoczo odznaczył się nim sam), więc raczej nie spodziewajcie się po nim plażowego romansu. Autor fenomenalnych „Żołnierzy spod Salaminy” – autotematycznej opowieści rewidującej powoli petryfikujący się obraz społecznego odbioru hiszpańskiej wojny domowej – założył (ze wszech miar słusznie!), iż jego rodakom – po latach milczenia Prawdy, po latach i tak skąpo udzielanej przez zwycięski reżim „jedynie słusznej” interpretacji Historii – należy się inne wejrzenie w tok tamtych spraw, tok ludzkich losów. Należy się im uczciwa literatura… W miarę swych własnych możliwości kreacyjnych i potencjału intelektualnego Cercas takowej dostarcza. Zresztą przeczytajcie „Oszusta” i „Władcę cieni” – znów tropicielską historię, w pewnym sensie też autotematyczną. Nawet „Anatomia chwili” – aczkolwiek formalnie to dokument rekonstruujący nieudany, ale ważny w historii Hiszpanii profrankistowski zamach stanu podpułkownika Guardia Civil Antonia Tejero Moliny z 23 lutego 1981 roku – też w istocie rozlicza się…
Andrea Camilleri Głosy nocy Przełożyła Monika Woźniak Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Warszawa 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Rekolekcje sycylijskie Napisane i wydane dziesięć lat temu „Una voce di notte” są widomym, niezbitym dowodem, że pisarski finisz Camilleriego (zmarł w 2019 roku; więc wydawnictwu zostało jeszcze chyba z osiem powieści do przetłumaczenia…) to był naprawdę długi bieg o narastającym tempie i wzmagającej się elegancji, bez śladów zmęczenia – przynajmniej na tym okrążeniu stadionu, podczas którego pisał wspomniane „Głosy nocy”. I bez utraty słuchu, która pisarzom w pewnym wieku i z pewnym dorobkiem zawsze grozi; wielu z nich radzi sobie, zastępując słuch rutyną, ale Camilleri nie musiał. Jego słuch społeczny i uczuciowy nie doznał żadnego uszczerbku w miarę upływu lat, a nawet wyostrzył się nieco. Może nawet ponad potrzeby dobrego opowiadania (Ockham macha brzytewką z oddali!), co przenosi ciężar fabuły z intrygi kryminalnej na trochę rozwlekłą historyjkę obyczajową, w której szczegóły przypadkiem zaimprowizowanej uczty z udziałem wyśmienitego królika po myśliwsku walczą o uwagę czytelnika na równi z opisami zwyczajów służbowych i pragmatyki postępowania sycylijskiej policji. Oczywiście, pisanie historyjek kryminalnych, dziejących się na Sycylii, jeśli nie ma być epizodem heroicznie szczerym (a przez to jednorazowym w sensie najzupełniej ścisłym), musi być…
Title: Adopcja Series: Commissario Brunetti Author: Donna Leon Genre: kryminał Publisher: Wydawnictwo Literackie Release Date: 22 06 2022 Format: 125 x 175 mm Pages: 340 Donna Leon Adopcja Przełożył Marek Fedyszak Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Życie i śmierć znów w Wenecji… Prawo rodzinne republiki włoskiej, podobnie zresztą jak nasz kodeks rodzinny i opiekuńczy z 1964 roku, wielokrotnie nowelizowany i ujednolicany – wymaga, by w przypadku adopcji dokonywanej przez osobę pozostającą w związku małżeńskim (jeśli nie jest to przysposobienie wspólne, czyli dokonywane jednocześnie przez małżonków, w trybie jednej czynności prawnej), koniecznym elementem samego aktu przysposobienia była uprzednia zgoda drugiego małżonka, pod rygorem nieważności samej adopcji. Zasada ta dotyczy zarówno nieletnich, jak i pełnoletnich – prawo włoskie bowiem przewiduje możliwość przysposobienia osoby dorosłej. Polskie prawo tak dalece liberalne nie jest – u nas przysposobionym może być tylko osoba małoletnia (i tylko dla jej dobra – art. 114 § 1 wspomnianego kodeksu). A to oznacza, że Donna Leon nie mogłaby napisać swej „Adopcji” na naszym gruncie; intryga byłaby bezprzedmiotowa… Ale w Wenecji? To oczywista oczywistość, choć pełna wątpliwości natury moralnej. Adoptio jest instytucją prawną, funkcjonującą w prawie rzymskim od zawsze (a to w związku z szczególnym…