Zmierzch demokracji. Zwodniczy powab autorytaryzmu

Anne Applebaum  Zmierzch demokracji. Zwodniczy powab autorytaryzmu Przełożył Piotr Tarczyński Wydawnictwo Agora, Warszawa 2020 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Mądremu biada… 31 grudnia 1999 roku pani Anne Applebaum wespół z mężem – panem Radosławem Sikorskim – wydali bal sylwestrowy w swej posiadłości w Chobielinie (hen, na Pomorzu gdzieś…). Gości przybyło ze stu, może więcej – z całego świata: od Moskwy do Nowego Jorku, a ich wspólną cechą młodość była (no tak, dobre dwie dekady temu…) i poglądy liberalno-konserwatywne tudzież antykomunistyczne. Generalnie: prawicowe… Wszyscy bawili się dobrze i rozumieli też niezgorzej; byli przecież wspólnotą – ideową, emocjonalną, intelektualną, wreszcie polityczną. Po latach pani Applebaum z omaszczonym nostalgią żalem konstatuje, iż drogi balowiczów kompletnie się rozeszły. Połowa z nich drugiej połowy nie cierpi, nienawidzi może nawet. I wzajemnie. Większość jest gotowa żarliwie zaprzeczyć, że w ogóle na tym balu byli. Nie rozmawiają ze sobą, a jeśli – to w tonie kłótni śmiertelnej. Na ogół, gdy kogoś znajomego zobaczą, przechodzą na drugą stronę ulicy… Dlaczego tak się porobiło? – pyta Applebaum. [Mam swoją ściśle osobistą hipotezę w tej kwestii, choć nie jest ona ani ideologiczna, ani polityczna. Raczej… kulinarna. Applebaum wspomina: „(…) nagotowałyśmy z teściową kilka garów gulaszu i pieczonych buraczków.” No i…