Chołod
proza polska , przygoda / 23 listopada 2022

Szczepan Twardoch  Chołod Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Zimne dupy Powieść przygodowa – w zasadzie klasyka. Chwyty narracyjne i technologie fabularne jakby zaczerpnięte (ale same wtórniki, nic oryginalnego…) z terytoriów prozy sensacyjnej, po których buszowali wcześniej wszyscy – i Jules Verne, i Tom Clancy, i Clive Cussler, a w kąciku może gdzieś Jack London…. To oczywiście żaden zarzut – dobre proweniencje to nie wstyd. Do tego spora porcja inspiracji z łagiernoj litieratury, której w Rosji mają po kokardę; można odczytać zwłaszcza sporo śladów Warłama Szałamowa – szczególnie uporczywego pensjonariusza (dzięki artykułowi 58 kodeksu karnego Rosyjskiej Federacyjnej Republiki Radzieckiej, definiującemu pojęcie wroga ludu) Gławnego Uprawlienia Łagierej – a osobliwie tej części, która zawiadywała Kołymą. No i – co tu ukrywać – poważnego wkładu intelektualnego dostarczył Twardochowi nie kto inny, ale sam Sirko, czyli Wacław Sieroszewski – polski zesłaniec, etnograf i pisarz. I po raz wtóry powiadam: nie ma w tym nic zdrożnego ani nagannego. Ważne jest natomiast, co autor zrobił, co masywnego ulepił z przygarniętego surowca. Jako się rzekło – ulepił powieść przygodową. I wszelkie próby „poszerzania” imponderabiliów, dodawania powagi, znaczeń egzystencjalnych, sensów filozoficznych a nawet filozoficzno-geopolitycznych, są bezprzedmiotowe, pozbawione związku z rzeczywistością tej prozy. Ani głębi,…

Kwestia ceny
przygoda , sensacja / 3 lutego 2021

Zygmunt Miłoszewski  Kwestia ceny Grupa wydawnicza Foksal Sp. z o.o. – wydawnictwo WAB, Warszawa 2020 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 3/5 Na Sachalinie talent nie zginie… Idę czytać, żono, dzieci./ Przekonali mnie faceci./ Eia, eia, tralala… Tak mógłbym sobie zaśpiewać wzorem mistrza Juliana (z nieznaczną parafrazą), gdym pozytywnie zareagował na prośbę przyjaciół (ufnych w moją intuicję…), bym analizie poddał i procesowi rekomendacji dzieło Miłoszewskiego „Kwestia ceny”. Rzecz nabyłem drogą kupna (potanioną w empiku o 25 procent). Lektura okazała się lekka, łatwa i przyjemna, a Miłoszewski jak zwykle – okazał się mistrzem schematycznej prozy sensacyjnej, rozrywkowej, niewymagającej żadnego szczególnego napięcia intelektu, niespecjalnie zabawnej ani też dowcipnej, pozbawionej ładunku emocji czy strachu – ot, konfekcji literackiej powstającej w zbożnych celach zarobkowych. Co przecież żadną miarą nagannym procederem nie jest. Przeciwnie – oczekiwanie godziwej zapłaty to znak, że świat jeszcze nie całkiem zwariował. Ale w tych okolicznościach nie może być mowy o jakichkolwiek rozważaniach w kwestii wartości tej prozy, jej ukrytych znaczeń czy subtelnych imponderabiliów literackich ani też moralnego bądź intelektualnego przesłania o wymiarze globalnym, artystycznym lub cywilizacyjnym. Żadną miarą nie! Bo to po prostu topornie przycięta sensacyjna historyjka rozrywkowa – bez pretensji wyższego rzędu; nawet jeśli pojawiają się w tekście wtręty o charakterze…