Z biegiem dni. Pamiętnik minionego roku

Z biegiem dni.Pamiętnik minionego roku Wydawnictwo Literackie, Kraków 2024 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Ustosunkować się do życia – w rękopisie „Albert, wychodzimy!”(Maks Paradys do Alberta Starskiego w jednej ze scen „Seksmisji” Juliusza Machulskiego) No i wyszedł… Ale sam – i na zawsze. Dlaczego? Bo Matka Natura tak to urządziła – wszystkich powołuje, a potem odwołuje. Odwołani wychodzą. Ale nie od razu bezpowrotnie – bo przecież nie z pamięci, nie z emocji ani serc tych, którzy jeszcze na trochę zostają. Taki niekończący się korowód z zakładkami. Jerzy Stuhr był wielkim aktorem. Mamy wprawdzie urodzaj wielkich aktorów – ale może bezpieczniej byłoby powiedzieć, że mieliśmy. Do niedawna. Bowiem szybko odchodzą (tym akurat rządzi biologia…), a po nich cóś taka… Nie, nie pustka zupełna, jeno dziura. Pokoleniowa jakby, ale nie całkiem. Nie ma bowiem płynnego wskakiwania na wyższą półkę; nikt nie mości się w butach po-mistrzowskich. Owszem, są uzurpatorzy, ale nikt ich poważnie nie traktuje (poza zblatowanymi materialnie krytykami). Zresztą – któż zastąpiłby Stuhra. Nawet jego syn Maciej – aktor skądinąd znakomity – się nie kwapi; czuje, że jest z innej bajki, choć warsztatowo jest wszechstronny i byłby na odpowiednim poziomie. Zresztą nie o to przecież chodzi. Nie chodzi o to, by…

Alfabet polifoniczny

Tomasz Jastrun Alfabet polifoniczny Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2024 Rekomendacja: 5/7Ocena okładki: 2/5 Pępizm nasz niepowszedni Lubię takie książki… W miarę bezczelne, minoderyjne (popatrzcie na okładkę tej książeczki!), narcystyczne, kabotyńskie, plotkarskie ponad przyzwolenie (naciągnięte, bo formuła tzw. alfabetu – twórczo sprokurowana przez Urbana – na to pozwala…), ale przede wszystkim skrywające potężne kompleksy, fobie, natręctwa, idiosynkrazje i manie pod pikarejską peleryną samozadowolenia. Życie okazuje się fajne, nieprawdaż? Zwłaszcza gdy można komuś z towarzystwa, elity (nie jakiemuś jednemu – wielu „komuś”) przypierdolić zawiesiście, po staropolsku… Do tego trochę liryki, trochę aforyzmów – z tych mniej popularnych (żeby nie było, że wtórne); na koniec pamiętać, żeby hołdy oddać komu tam trza i skrupulatnie jeszcze raz przebadać listę pominiętych – to jest bowiem źródło prawdziwej satysfakcji cynicznego manipulatora. Tomasz Jastrun osiągnął w tej branży mistrzostwo – mimo przeszkód osobistych, o których zresztą pisze szczerze i obszernie. Ale jest to mistrzostwo całkowicie uprawnione, ze wszech miar usprawiedliwione, zasłużone – a z tym wszystkim wartościowe intelektualnie. Nie wiedzieć czemu… Nawet jak się dokona rozbioru. Może dlatego, że Tomasz Jastrun przede wszystkim jest poetą. A czym jest poezja? Tego to już zupełnie nie wiadomo. Zresztą spróbujcie sami zdefiniować – wyjdzie jakiś potworek epistemologiczny. Niezależnie od tego, ile…

Dziennik inwazji
autobiografia , diarystyka , esej polityczny , zapiski / 1 września 2023

Andriej Kurkow  Dziennik inwazji Przełożył Krzysztof Obłucki Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Nie wiem, co z sobą zrobić, więc piszę Wojna to osobliwy czas dla literatury. Żadnej tam próby – porzućmy te górnolotne slogany, banalne frazesy… Literatura ani sama nie próbuje wojny, ani się próbie wojny nie poddaje. Więc nie o sprawdzian tu chodzi – ani o weryfikację cech charakteru, ani o odporność na ciosy czy po prostu o prawdomówność lub szczerość. Jeśli zatem nie czas próby – to co? W zasadzie – jeśli porównać układ zależności literatury od wojny do operacyjnego systemu w każdym komputerze – to wojna jest siłą wyższą, wektorem niezależnym – ale wymuszającym na literaturze czynność nazywaną w żargonie IT zmianą ustawień. Niektóre, bardziej zaawansowane systemy operacyjne mają już zawczasu wbudowane warianty programów „na czas wojny”; wystarczy je tylko uruchomić. Inne – uboższe i bardziej oszczędne – trzeba będzie przeprogramować lub zgoła napisać od nowa, by sprostać wymaganiom nowej wojennej rzeczywistości. Ludzie uprawiający literaturę w większości swej jakoś zareagują na wojnę. Ale są takie „jednostki literackie”, które w ogóle nie odpowiedzą na potrzebę wprowadzenia trybu wojennego. Są bowiem przeświadczone (i utrwalone w tym przekonaniu), że żadna zmiana zewnętrzna, nawet tak…

Gdy kota nie ma, myszy harcują
autobiografia , zapiski / 16 czerwca 2023

Charles Bukowski  Gdy kota nie ma, myszy harcują Przełożył Jacek Szafranowicz Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Stary świntuch się zbiera… Pomysł był prosty jak konstrukcja cepa: – ty, Bukowski, jak ci przychodzi do głowy coś, co nie jest wierszem ani kawałkiem prozy, zdatnym do wklejenia w tę powieść, co ją akurat męczysz, to pisz mimo wszystko; coś takiego, jakbyś prowadził dziennik. No wiesz – dziennik, ale bez napinki – nie chcemy, nie wymagamy, abyś pisał c o d z i e n n i e, pisz bez dyscypliny – raczej taki jakby nieregularnik. Coś ci zaświta – to łap za klawiaturę swego macintosha i sruuu… A o czym? No, Bukooowski, nie leć z nami w kulki: pisz o sobie, o wyścigach też może być, o żonie, o innych babach, które rżnąłeś i których nie rżnąłeś, o piciu, paleniu, pisaniu, o ludziach, których znałeś, bo chciałeś – i o tych, których znałeś, chociaż nie chciałeś, o poezji, o starości. Nie martw się – ludzie to kupią. Tak jak kupują wszystko, co napiszesz. Są ciekawi, co myślisz. Podoba im się to. Więc się nie martw, tylko pisz – stary świntuchu… No więc pisał. Wyszło jak zwykle….

Prezydent
autobiografia , wywiad-rzeka / 3 czerwca 2023

Aleksander Kwaśniewski  Prezydent (rozmawiał Aleksander Kaczorowski) Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Majster-klajster czy ataman z procą? Powiedzieć, że znam osobiście Aleksandra Kwaśniewskiego – to byłaby przesada i w zasadzie nadużycie protokolarno-towarzyskie. Ale przedstawiliśmy się sobie, wymieniliśmy uścisk dłoni i numery telefonów jakoś tak w epoce Okrągłego Stołu, potem okazjonalnie spotykaliśmy się w Sejmie, komentując to i owo (byłem wtedy sprawozdawcą parlamentarnym); w czasach jego prezydentury dwukrotnie dane mi było uczestniczyć w dziennikarskim „kombo”, obsługującym wizyty zagraniczne głowy państwa: w kwietniu 1997 roku w Rzymie i Watykanie, a później – w Budapeszcie… Zwłaszcza tę pierwszą eskapadę zachowuję we wdzięcznej pamięci – dzięki wystawionej przez Sala Stampa della Santa Sede Citta del Vaticano przepustce (Tessera di Accreditamento numero 97263) mogłem zobaczyć miejsca zwykłemu turyście niedostępne – dziedziniec św. Damazego i część recepcyjną apartamentów papieskich ze słynną biblioteką prywatną włącznie. Mile wspominam też chwilę konstruktywnej rozmowy na pokładzie tupolewa (tak, tego samego – co to wszyscy wiedzą…) podczas lotu powrotnego z Mediolanu – na stojąco w przejściu między fotelami, ze szklaneczkami whisky w ręku (żaden cymes: Jasio Wędrowniczek z kostką lodu). Więc powiedzieć, że znam osobiście – to byłaby przesada. Bardzo bym się zdziwił, gdyby po tylu…

Moje ukochane T-shirty

Haruki Murakami  Moje ukochane T-shirty Przełożyła Anna Zielińska-Elliott Wydawnictwo Muza SA, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Antropologia koszulki typu T… Koszulka wzoru T-shirt jest jednym z donioślejszych wynalazków współczesnej cywilizacji, zaś jej noszenie – najprostszym, najoczywistszym, banalnym zgoła manifestem pewnej postawy egzystencjalnej – manifestem luzu mianowicie. Kawałek bawełnianej dzianinki o bieliźnianym splocie i takiejże gramaturze, zszyty z dwóch w istocie kawałków – przedniego i tylnego, z krótkimi rękawkami i wycięciem na szyję (z głową na szczycie, ma się rozumieć), kształtem przypominający literę T (obecną we wszystkich alfabetach łacińskich) – zrobił gigantyczną i wciąż nieprzemijającą karierę w temacie odzieży gatunku ludzkiego. W zasadzie jest porównywalny do takich wynalazków jak zszycie dwóch dotąd luźno majtających nogawic (co dało początek spodniom), jak wykoncypowanie biustonosza, zrobienie na drutach pierwszej skarpety i przebojowe wynalezienie apaszki a’la Hermès… Pierwsze lata kariery koszulki T-shirt są zdeterminowane płciowo – otóż był to strój zdecydowanie męski. Ale już dość dawno temu utracił atrybucję dymorficzną. Z niemałym pożytkiem dla estetyki dnia powszedniego… Kto nie wierzy, niech odszuka wideofilmik z telebimu (z 1989 roku), z fenomenalnym vibrato Pameli Anderson w T-koszulce z logo browaru Labatt’s na trybunie podczas meczu futbolowego Lionsów z Vancouver… Koszulka typu T-shirt nie miała jednego…

Przeprawa
autobiografia , zapiski / 16 maja 2023

Manuela Gretkowska  Przeprawa Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków 2023 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 4/5 Okrakiem… Przeprawa – albo przyprawa, zaprawa, naprawa, poprawa, doprawa, odprawa, wyprawa… Każde z tych graficznie i fonetyczne podobnych do siebie słów mogłoby zająć miejsce pierwszego z nich na stronie tytułowej nowego tomu Gretkowskiej. Nowego tomu czego? Rozważywszy wiele „za” i „przeciw”, naczytawszy się (co tam naczytawszy – treściami opiwszy się jak bąk…) opasłych słowników, filologicznych podręczników i przewodników po gatunkach literackich, skłoniłem się ostatecznie ku zdefiniowaniu „Przeprawy” jako autobiograficznej monografii – zapisków z życia autorki, ilustrowanych. Fotografie bowiem na froncie okładki oraz na przedniej i tylnej wyklejce są z życia – jak najbardziej. A czemu monografia? Bo wszystko kręci się autotematycznie wokół autorczynego zamysłu wyprowadzenia się z Polski kędyś ku południowi (bo Północ odpadła: za zimno – a i klimat społeczny zdecydowanie się pogorszył). Nie uprzedzając demaskatorsko rozwoju wypadków, nieśmiało zaznaczę, że wyszło pani Manueli jak zwykle, po polsku (od czego uciec chciała) – rozkrokiem, okrakiem, szpagatem, oklepem. Ale te zastępniki przeprawy? Po lekturze zastanówcie się: czy wszystkie pasują – jednej mniej, drugie więcej. Razem i każdy z osobna. Ale z tym mniejsza – to tylko słowne igraszki. Istota rzeczy samej polega na tym, iż Gretkowska…

Uwierz w bestie
autobiografia , esej antropologiczny / 16 kwietnia 2023

Nastassja Martin  Uwierz w bestie Przełożyła Anna MichalskaWydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Strzeż się ciąży, lokis krąży Niedźwiedzia spotkać w tajdze – prosisz się o nieszczęście. I masz… Jak w banku. To nie jest fragment sennika stylizowanego na starożytny. To całkiem współczesna przestroga dla tzw. podróżników i innych niespokojnych duchów, szukających ekstremalnych przygód i podniet na zadupiach cywilizacji, gdzie lokalsi z podziwu godną wyrozumiałością (a nawet obojętnością) znoszą wybryki swych niechcianych gości. Nawet gdy trzeba dla nich organizować ekspedycje ratunkowe… Przedstawiciele tzw. cywilizacji białego człowieka, oprócz godnej pochwały ruchliwości, przedsiębiorczości, pasji odkrywania, skłonności do bicia rekordów, „wyposażeni” są też w stosowną dozę arogancji, poczucia wyjątkowości i wyższości nad innymi formami życia (w tym także formami własnego gatunku…), że o karygodnej lekkomyślności nie wspomnę. Bo z niedźwiedziami żartów nie ma… Pani Nastassja Martin, francuska antropolożka, badająca ludy Północy – m.in. Inuitów, Athabasków i innych tubylców na Alasce, oraz Ewenków na Kamczatce, stosując metodę obserwacji uczestniczącej, żyła z obiektami swych badań – ich życiem, bez tej warstwy ochronnej, którą biały człowiek zwykł się separować od świata. No i w górach gdzieś pod Kluczewską Sopką zetknęła się w sposób dosłowny z niedźwiedziem (płci nieustalonej), który zacisnął szczęki…

Ten drugi
autobiografia / 9 marca 2023

Henryk Mountbatten-Windsor (jeśli wciąż on ma prawo tak się nazywać…)  Ten drugi Przełożyli Miłosz Biedrzycki, Anna Dzierzgowska, Jan Dzierzgowski, Mariusz Gądek, Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2023 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Pan Wales na rodzinnej wojnie Tytuł jest mylący, bo autor już nie jest drugi w kolejce do tronu Zjednoczonego Królestwa, jeno zaledwie piąty, co oznacza, że wedle prawideł dynastycznego prawdopodobieństwa, graniczących w tym przypadku z pewnością, korony raczej się nie doczeka. Zresztą tłumaczenie nie oddaje sensu tytułu oryginalnego – „Spare”, co po angielsku oznacza raczej zapasowy bądź ewentualnie rezerwowy, zbywający, do odstąpienia… Na pewno nie drugi. Ale po polsku „ten drugi” ma sens emocjonalny może bardziej wyrazisty niż „zapasowy”. Zresztą nie tytuł jest tu ważny, ale zawartość. Formalnie to autobiografia, bardzo sprawnie napisana (brawa dla ghostwritera) i nad wyraz rozsądnie opowiedziana. Młody człowiek, który mieni się być jej autorem, niewątpliwie dostał baty od świata (w tym od własnej rodziny) i w tych emocjach co nieco się światu i rodzinie odpłaca. Co tu ukrywać – jest wkurwiony, i z tego powodu nie jest to żadną miarą uczuciowo letnia fabuła o subiektywnie ciężkim, nieprawdaż, życiu księcia z królewskiego rodu, doznającego osobliwych upokorzeń (w dwunastostopniowej skali Kopciuszka: dziewięć, może dziesięć!). Jest…

Osiemdziesiąt plus minus
autobiografia / 7 marca 2023

Tomasz Łubieński  Osiemdziesiąt plus minus Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 To jeszcze nie koniec! Aż mi się wierzyć nie chce – Tomasz Łubieński sporządził autobiograficzny esej całościowy z powodu znacznego przekroczenia osiemdziesiątki (dokładnie 18 kwietnia stuknie mu 85 lat…). Zawodowcy robiący w słowie, osiągając ten limes, zaczynają się trochę spieszyć – zapewne z pobudek „statystycznych”. Wydaje się im bowiem – słusznie, jak mniemam… – że jeśli dotąd zachowali pełnię władz umysłowych i twórczych, to nieubłagana Matka Natura postara się, by to już długo nie potrwało. I przeważnie mają rację, niestety. Dlatego w okolicy osiemdziesiątki każdemu, kto jeszcze jest w stanie, zdrowy rozsądek i instynkt samozachowawczy (w swej pierwotnej formie) nakazują, by zająć się sobą, własną spuścizną intelektualną i tzw. dziedzictwem. Najbardziej wyrafinowani publikują dzienniki – udowadniając zdumionej publiczności, że już od maleńkości wiedzieli, że są skazani na wielkość, przeto pracowicie skrobali w zeszycikach zapiski dnia powszedniego, pełne (jakżeby inaczej!) celnych obserwacji, pikantnych szczególików, przenikliwych diagnoz, wnikliwych uwag i myśli mądrości pełnych. I tak przez całe życie, by pod koniec zachcieć namieszać w środowisku choć w jednej ćwierci tak wyraziście, jak się udało rąbnąć Gombrowiczowi. Mniej zapobiegliwi, ale przywiązani do gatunku memuarów codziennych, po prostu siadają przy…

Najdłuższa podróż

Oksana Zabużko  Najdłuższa podróż Przełożyła Katarzyna Kotyńska Wydawnictwo Agora, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Prowizoryczny esej spisany z pamięci Co robi pisarz, gdy w trakcie dwudniowego wypadu promocyjnego do sąsiedniej zaprzyjaźnionej stolicy zostaje odcięty od domu – i to nie przez nagłą ingerencję sił przyrody, kataklizm czy coś w tym rodzaju – ale przez wojnę. Najprawdziwszą – z wybuchającymi znienacka rakietami, alarmami bombowymi, nacierającymi czołgami i ostrym strzelaniem z broni palnej: od karabinków kalibru 7,62 mm po armatohaubice z pociskami 155 mm. Co robi pisarz? Nie wraca, bo wyperswadowali mu bliscy, przekonali, że bardziej się przyda w ogólnym wysiłku obronnym jego wolny głos, jego świadectwo wśród sojuszników i przyjaciół. Zostaje zatem na mieliźnie – z dwiema zmianami bielizny i jakimiś przypadkowymi fatałaszkami w walizeczce. Bez własnego komputera, bez biblioteki, bez rodziny, bez dostępu do świeżych informacji i ludzi, których zna i którym ufa. Ma tylko siebie, w głowie sto pomysłów na godzinę i zapas nieopowiedzianych historii. Właśnie coś takiego przydarzyło się ukraińskiej pisarce Oksanie Zabużko 24 lutego 2022 roku. Wojna zatrzymała ją w Warszawie. I to akurat dobrze… Odcięta od korzeni, zyskała szansę przeistoczenia się w tych korzeni podróżującego ambasadora, tłumacza i delegata. Robota na pełen etat… Więc…

No właź!
autobiografia , poezja światowa / 28 czerwca 2021

Charles Bukowski  No właź! Przełożył Michał Kłobukowski Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Idę, już idę – i szklaneczkę whisky mogę zaproponować… Uwaga, to są wiersze – uczciwe ostrzeżenie, a zarazem zachęta. No bo kto dziś czyta wiersze? Głupie pytanie – drogi mądralo… Kto chce, ten czyta. I nic nikomu do tego. Czyta ten, kto w dobrej metaforze szuka wsparcia, kto nie żywi złudzeń, ale potrzebuje wspólnoty. Jedności myśli i emocji, akceptacji dla wariacji, ucieczki od prozy, od konwencjonalnego życia. Kto szuka powrotu, bramy do krainy absurdu, ciepłego deszczu i zimnego piwa. Kto lata odmierza dojrzewaniem jabłek, niezmiennością uśmiechów dziewczyn i chłopaków, zapachem dymu z ziemniaczanych łęcin, brzękiem szkła, premierami w operze i podatkami do zapłacenia. Ten potrzebuje czytać wiersze, kto kupuje chleb, cebulę, książki i zgrzewkę mineralnej niegazowanej, kto firlejką bełta ciasto naleśnikowe i troskliwie podlewa surfinie na balkonie. Ten, komu wiatr niesie w twarz z daleka delikatną smużkę tytoniowego dymu z fajki, a on się lekko zaciąga… Kto wertuje dawnych filozofów i w kółko ogląda stare filmy – a już „Rio Bravo” (z kowbojską balladą Deana Martina), „Twistera” z latającą krową i „Działa Navarony” (jak już te kanony nawalone lecą lufami w dół…

Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj
autobiografia , esej literacki / 20 czerwca 2021

Mery Spolsky  Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Obiecanki – cacanki… Ech ty Marysia, co z ciebie dzisiaj?Nauczyły cię pić, nauczyły cię żyć– krasnoludki. (fragmencik piosenki Agnieszki Osieckiejo niedobrych krasnoludkach) Marysiu, nie! Nie zabijaj się. Ani dziś, ani nigdy… Kosmos jest wielkim skurwysynem i sam cię zabije. W odpowiednim czasie, tyle że nie wiadomo dokładnie, kiedy. Więc po co mu ułatwiać? A ty – masz coś do roboty? No… Więc to sobie cierpliwie rób. A że czasem boli? Dobra, dobra… Z doświadczenia własnego wiem i ci powiem, że kiedyś przestanie. Nie przywiązuj się do bólu, nie czekaj rano, nie czekaj wieczorem ani w ciągu dnia, Jak zobaczy, że się uodporniłaś, pójdzie sobie. A ty dalej, póki jest jakaś droga (takie małe tao…). To więcej warte niż to pieprzenie o zabijaniu się – wiem… Gdy ktoś woła, że się zabije, to znaczy, że rozpaczliwie woła o ratunek; chce być wyciągnięty za włosy i chwytem pod cycki, wysuszony, nakarmiony, napojony, przy dobrych układach – najarany, w ciepłą, dużo za dużą (moje mają trzy iksy) flanelową koszulę w kratę odziany… (- A koszulę ci zaraz oddam, tylko wypiorę… Jeszcze żadna nie oddała.)…

Autobiografia w sensie ścisłym, a nawet umownym
autobiografia / 12 czerwca 2021

Jerzy Pilch  Autobiografia w sensie ścisłym, a nawet umownym Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Epitafium dla kota Głupieloka, czyli życie po życiu… Jeszcze jeden Pilch dzisiaj… No i dobrze. Nie uskarżam się. A że trochę przechodzony? Trudno – świetnie. Całkiem nowych – nieśmiganych, nieklepanych, nie podkręcanych – już nie będzie. Od roku nie ma i nie będzie. Jeśli strażnicy „masy” spadkowej jeszcze coś wyciągną z zakamarów spichrzów, skrzyń i szuflad – to tyle naszego. No, ale to autobiografia – więc druk mający pierwszeństwo przed wszelkimi innymi. Bowiem miarodajnie objaśniający to i owo. Fakt, nieco używany, bo drukowany w „Tygodniku Powszechnym” w odcinkach jakieś dziewięć – osiem lat temu. Ale zaszczytu zebrania do kupy w druk zwarty, nobilitacyjnie książkowy, jakoś za życia autora nie dostąpił… Czyżby onże uznał, iż niewart jest? A może chciał zachować do jakichś nieodgadnionych, ale wyższych przeznaczeń? Może miał być wstępem do wszechogarniającego opus magnum? Któż to wiedzieć z całą pewnością może… Kiedy pisał tę autobiografię na żywo, w odcinkach (dokładnie 2012 – 2013) dla „Tygodnika…”, miał Pilch na uwadze inne swoje problemy biograficzne. Nie tylko w sensie ścisłym… Gdy bliski Pilchowi krakowski „Znak” – dzięki legendarnej wprost intuicji swego szefa Jerzego Illga,…