Sekret, którego nie zdradzę
kryminał / 17 listopada 2017

Tess Gerritsen  Sekret, którego nie zdradzę Przekład: Andrzej Szulc Wydawnictwo Albatros Sp. z o.o., Warszawa 2017 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 2/5 Skąd się biorą dzieci złe… Kilka razy wśród mych rozrywkowych lektur znalazły się kryminały i thrillery autorstwa Tess Gerritsen, ale jakoś nie wywarły spodziewanego wrażenia. Ot – masówka, jakiej wiele nieustannie pojawia się na chłonnym i niespecjalnie wymagającym rynku anglojęzycznej literatury za Atlantykiem, skąd prawem silniejszego infekuje ona cały świat. Masówka, ale trochę wyróżniająca się, co nie znaczy, że z wyższej półki. Po prostu – nie tak ostentacyjnie grafomańska. Poprawne rzemiosło. Profesjonalne, bez zarzutów: kryminalistycznych, medycznych, psychologicznych, policyjnych. Autorka, wcześniej będąc młodą lekarką, ma kwalifikacje – więc nic dziwnego. Czego zatem nie wiedziała, to sobie doczytała, zapytała, przekonsultowała, przepracowała. Skrupulatność, rzetelność, technika, odpowiedzialność – godne podziwu… Tess Gerritsen nie jest królową kitu i fajerwerków. Jej precyzyjnie obmyślone intrygi nie zalecają się ani nadnaturalną, niepojętą inteligencją wywodu, ani finezyjną lekkością intrygi tudzież niewymuszonym dowcipem dialogów, ani malowniczą scenografią czy wymyślnymi didaskaliami, a wątki uzupełniające (osobliwie romansowy) są takie jakieś… Najodpowiedniejsze wydaje się słówko „szare” (jak w piosence Andrzeja Sikorowskiego – „lato było jakieś szare”; o ten rodzaj szarości mi chodzi…). Gerritsen nie tka koronki, tłucze cajg łokieć za łokciem –…