Głębia
proza obca / 10 października 2017

Henning Mankell Głębia Przekład: Ewa Wojciechowska Grupa Wydawnicza Foksal – Wydawnictwo WAB, Warszawa 2017 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Płycizna, czyli ponure legendy szwedzkich wód terytorialnych Boże broń – ten tytuł nie odnosi się do istoty prozy (tej prozy…) Mankella. Tyczy raczej słabości natury ludzkiej. A przecież Mankell (co wciąż doskonale pamiętamy z cyklu lektur o kryminalnym policjancie Wallanderze) jest mistrzem preparowania tejże natury – cienkopłatkowej wiwisekcji, gęstej jak obrazki z bardzo wolno sunącego tomografu… Nic nie umyka jego uwadze. Żaden załomek duszyczki, żadna nieregularność, zmarszczka, niedoskonałość, zakłócenie faktury i struktury. Mankell już taki jest – precyzyjny w diagnozach, bolesny w terapiach, bezlitosny w końcowych raportach posekcyjnych. Więc tym razem to nie kryminał. Ani pospolita powieść obyczajowa. Gatunkowo trudno zdefiniować „Głębię”; może najbliżej byłoby: ćwiczenie z Dostojewskiego. Choć i coś z ducha Conrada, toutes proportions gardées, by się znalazło. Albo z Bergmana. No i z Ibsena co nieco (a właściwie sporo…). Frazy i klimaty przetworzone z szwedzkiego noblisty (2011) Tomasa Tranströmera też udałoby się dopasować. Taki bowiem był Mankell: oczytany, uporczywy adept literatury, dążący do doskonałości pilnym ćwiczeniem. I w końcu do niej doszedł. Ale nie tam, dokąd dojść się spodziewał. Opowiedziana przez Mankella historia jest fabularnie oszczędna – diabeł…