Hjem. Na północnych wyspach
polecam , relacja podróżnicza , reportaż / 18 października 2025

Ilona Wiśniewska  Hjem. Na północnych wyspach Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2025 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Tupot białych mew… Co to takiego, ów hjem? Dobre pytanie – a jednoznacznej odpowiedzi-definicji nie ma… Bywalcy tamtejsi (znaczy norwescy) twierdzą, że hjem to mniej więcej to samo co dom, ale nie w sensie ścisłym – czyli budowla z czegoś tam, co pod ręką (kamień, drewno, torfowa cegła…), oddzielająca nas od zjawisk pogodowych, chroniąca przed kaprysami Matki Natury. Ów obiekt budowlany to hus… Albo hytte. Natomiast hjem ma znaczenie szersze, nawet metafizyczne. Oznacza dom w sensie miejsca zamieszkania, pochodzenia, bytowania. Wikingowie starej daty mawiali, że hjem to miejsce, gdzie kończy się vik (znaczy tyle co zatoka) i dalej fiordem się już płynąć nie da – gdy drakkar szoruje po dnie, to znak, że osiągnęliśmy przystań, gdzie trzeba wyjść na ląd i pobudować jakieś chaty na kawałku piasku czy kamienistej plaży. Innymi słowy: osiedlić się, rozejrzeć za jakimś zarobkowym zajęciem, zdobyć coś do jedzenia i ogrzania na zimę; no i baby jakieś by się przydały… Czyli kawałek ojczyzny, o którym mówi się, że idzie się do domu, do miejsca, w które się wraca, bo jest własne. Coś takiego jak Heimat u naszych jeszcze bliższych niż Norwegowie…

Rowerem wokół Bałtyku 1938
grand-reportaż , relacja podróżnicza / 19 sierpnia 2024

Bernard Newman Rowerem wokół Bałtyku 1938 Przełożyła Ewa Kochanowska Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2024 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Szpieg niepospolity na gorącym uczynku… Imperialny wywiad brytyjski – jakkolwiek w różnych epokach historycznych się nazywał – zawsze był instytucją praktyczną, dyskretną, unikającą rozgłosu i wielce profesjonalną. Przynajmniej pragnął za takową uchodzić i przeważnie mu się to udawało. Może dlatego, że – wbrew obiegowej opinii ukształtowanej przez literaturę i film – mniej (zdecydowanie mniej!) było w nim Bondów, a znacznie więcej cichych podglądaczy i bystrych analityków, czyli profesjonalnych obserwatorów bez licencji na zabijanie. (Takowa, jak się wydaje, to raczej literacka fikcja dla podniesienia wskaźników sprzedaży). Prawdziwy agent wywiadu jest zbyt wiele wart, by kazać mu parać się zabijaniem. Owszem, w stanie wyższej konieczności i ostateczności taki agent potrafi wyeliminować, kogo trzeba – tak został wyszkolony. Ale żaden szef Firmy wywiadowczej celowo nie wepchnie zbierającego informacje lub organizującego ich pozyskiwanie, dobrze zakonspirowanego agenta w karczemną awanturę ani nie każe wymachiwać na ulicach waltherem PPK; za dużo jest on kosztował… Dlatego w razie konieczności wykonania „mokrej roboty” rozsądne Firmy wynajmują jednorazowo na rynku niezależnych, wyszkolonych, sprawdzonych, zaufanych, dyskretnych „mechaników” o uznanych kwalifikacjach i reputacji, gwarantujących celny strzał bez emocji i ryzyka. Ale to…