Wczorajsza mgła

12 stycznia 2025

Leonardo Padura 


Wczorajsza mgła
Przełożył Adam Elbanowski
Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2024

Rekomendacja: 5/7
Ocena okładki: 4/5

Kuba wyspa jak wulkan gorąca…

Pożytki z rewolucji komunistycznej w sferze subtropikalnej nigdy nie były znaczące wobec tego, co udawało się przejściowo osiągnąć tejże rewolucji w strefie klimatu umiarkowanego i subpolarnego. Ta nader zuchwała – by nie rzec, iż arogancka na swój sposób i obcesowa – teza mogłaby stać się kanwą poważnej monografii pod prowizorycznym tytułem „klimat a rewolucja”. Ale się nie stanie, bo kogo to obchodzi. Rewolucja marksistowska utraciła (nie mówię, że na stałe – co to, to nie) wszelkie walory atrakcyjności poznawczej. Ale taka Kuba… No cóż, ta karaibska spora wyspa była laboratorium, w którym tę utratę przećwiczono, wszechstronnie obmacano i parokrotnie nad wyraz skutecznie prowokowano. Choćby teraz, gdy zgasło światło, zabrakło prądu do lodówek, a paliwo do awaryjnych agregatów w szpitalach się kończy. Bankructwo? Ani chybi…

Każda konsekwentna rewolucja pożera swoje dzieci. Ale nie ze szczętem – na szczęście. Na Kubie zostało jeszcze wiele do ocalenia. Jaki będzie ten kraj, gdy się otrząśnie – nie wiem. Można się spodziewać i mieć nadzieję, że być może kondycję odzyska niezłą. A to dzięki (cóż za diabelski paradoks!) tak zwanym zdobyczom rewolucji – powszechnej edukacji na niezłym poziomie i prawie powszechnej opiece zdrowotnej (też, jak się wydaje, niezgorszej…). Za to literaturę ocali w dobrym stanie. Sam Leonardo Padura (w gruncie rzeczy jedyny dziś następca fenomenalnego Alejo Carpentiera i niemniej doskonałego Jose Lezamy Limy) jako lider całe podium zająć może. I powinien. Dzięki niemu można powiedzieć z przekonaniem, że kubańska literatura dobrze zniosła (i nadal znosi) reżimową indoktrynację, a i sam reżim okazał się zdumiewająco wyrozumiały: Padura ma coś w rodzaju koncesji (a może immunitetu…) na uprawianie prozy i eseistyki w granicach przez reżim akceptowalnych. I z tego przywileju korzysta, współżyjąc w ramach zakreślonych przez zdrowy rozsądek i akceptację nieuniknionego (przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości).

Padura (choć jest też wziętym i popularnym eseistą tudzież reporterem; ale na Kubie ze znanych względów obie te profesje wymagają przedefiniowania, z uwagi na dylemat wolności słowa…) umościł się literacko w branży powieści kryminalnej. W sensie dosłownym – są zbrodnie i jest detektyw, porucznik hawańskiej policji ludowej Mario Conde. Jak to przeszło ze względów doktrynalnych – nie wiem; wszak w socjalistycznej republice przestępczości nie ma (co najwyżej wykroczenia drogowe…), więc i wykrywanie kryminalnych ekscesów zbędne jest i z pobudek ideowych – niepotrzebne. Bzdura naturalnie, ale fundamentalistycznie marksistowskie władze utrzymywały (i nawet czasem dotąd utrzymują) z małpią powagą, że taki stan rzeczy istnieje realnie. Ale policję (tę niepolityczną) nadal finansują – takie rozdwojenie jaźni; jedno zresztą z wielu…

Conde zresztą czas jakiś temu rozstał się ze służbą (a może, w sensie ścisłym, to jego „rozstali”?), ale bez awantury, zwłaszcza politycznej, o co na Kubie nietrudno. W każdym razie są teraz osobno: Mario i policja – z obopólną satysfakcją; żadna ze stron nie żałuje rozstania… Policja poszła swoją drogą, znaną skądinąd od setek lat. Mario Conde zaś zareagował na dawny zew jednego ze swych osobliwych upodobań i zajął się antykwarycznym handlem książkami. Ale o ile samo wyszukiwanie i zdobywanie księgozbiorów (w zasadzie tylko prywatnych) pojawiających się na wtórnym rynku bibliofilskim sprawiało mu przyjemność, podobną do dobrze znanego mu i wywołującego gęsią skórkę policyjnego tropienia, o tyle drugi aspekt książkowego biznesu wielkiego cierpienia i bolesnych męczarni (nie tylko duchowych – czasem wręcz fizycznych i dosłownych…) mu dostarczał. Mario nie umiał sprzedawać… Konieczność rozstania się z nabytkami pochodzącymi z transakcji dokonywanych w zaułkach starej (niegdyś dostojnej) Hawany wystawiała go na tortury nieopisane. By uniknąć bólu, Mario zamrażał kapitał w towarze i tracił płynność finansową – podstawowy, decydujący o sukcesie składnik antykwarycznego biznesu. Na szczęście uratowała go pewna znajomość z tego rynku… 28-letni Yoyi Gołąb (skądinąd inżynier budowlany z dziewiczo niepokalanym dyplomem), posiadacz licencji na stragan z używanymi książkami na Plaza de Armas (co było fasadą dla rozległych i całkowicie niejawnych interesów w branży wymiany wszystkiego na wszystko – jakże niezbędnej dla życia obywateli formalnie socjalistycznej Kuby) wziął go do spółki w książkowym biznesie. Ten deal znacznie poprawił status Maria na rynku antykwarycznym – już nie wspominając o jego osobistych finansach i socjalnych możliwościach…

I dzięki temu eks-policjant Conde mógł bezpiecznie rzucić się w zaułki Hawany, śledząc to, co go prawdziwie fascynuje: stare księgozbiory. W razie potrzeby miał bowiem dostęp do kapitału gwarantującego sukces w nagłych, czasem zgoła awaryjnych i mocno konkurencyjnych, negocjacjach na rynku zakupowym… Jak właśnie w momencie, gdy rozpoczyna się narracja „Wczorajszej mgły”. Mario przypadkiem bowiem na bocznej uliczce w El Vedado – niegdyś bogatej dzielnicy Hawany – trafił na zapuszczone domostwo rodzeństwa Amalii i Dionisia Ferrero, które weszło w posiadanie pałacyku (ich rodzina nim zarządzała), gdy prawowici właściciele, familia bogatych przemysłowców (branża cukrowa) Montes de Oca, dali dyla z Kuby tuż po castrowskiej rewolucji, śladem dyktatora Fulgencia Batisty. Ferrerowie stali się skromnymi funkcjonariuszami reżimu Castro (on nawet doszedł w wojsku do stopnia majora), ale głodowe emerytury zmusiły ich do powolnego spieniężania zawartości domu: sreber, sewrskiej porcelany, obrazów, zastaw stołowych… Aż gilotyna głodu dotarła do biblioteki… I wtedy napatoczył się Mario Conde.

Zbiór ksiąg, gromadzony przez kilka pokoleń arystokratycznego rodu Montes de Oca, okazał się jedynym w swym rodzaju na całej wyspie artefaktem kulturowym, siedliskiem białych kruków, pierwszych wydań, zabytkowych woluminów – zgoła skarbów narodowych. O wartości w zasadzie niemożliwej do wycenienia w trybie pośpiesznej kwerendy antykwarycznej. Ale Yoyi i Conde rozpoczęli negocjacje i wstępne szacunki (oraz zaliczki) rozbudziły wyobraźnię rodzeństwa Ferrero, a w każdym razie zbudowały im poczucie dożywotniego bezpieczeństwa. Handlarz Yoyi zajął się gromadzeniem kapitałów i wyszukiwaniem zawczasu obiecujących oraz bezpiecznych tropów zbytu (najlepiej wiodących do Miami). A Conde – niestety, w wykwintnej hawańskiej książce kucharskiej z połowy XIX stulecia znalazł wycinek z gazety z lat pięćdziesiątych, jeszcze przedrewolucyjnych – z sylwetką obiecującej pieśniarki bolero, fascynującej gwiazdki estrady Violety del Rey. Przypadkowe znalezisko uruchomiło cały łańcuch przeczuć oraz intuicyjnych przeświadczeń byłego hawańskiego gliniarza. Oczywiście, ponieważ ta historia jest par excellence kryminalna, pominiemy wszelkie szczegóły, pozostawiając czytelnikom przyjemność ich posmakowania osobiście i w dziewiczym stanie.

Godzi się jednak wspomnieć, że narracja „Wczorajszej mgły” jest nieco skomplikowana i wymaga odrobiny erudycji historycznej z zakresu sfer karaibskich oraz… dziejów amerykańskiej mafii ze Wschodniego Wybrzeża, z uwzględnieniem takich nazwisk jak Meyer Lansky, Lucky Luciano, Frank Sinatra, Bugsy Siegel czy Vito Genovese. Ale z tym mniejsza – z naszego punktu widzenia istotniejsze jest to, co Padura pisze (i na ile mu pozwalają) o współczesnej Hawanie, o jej życiu oficjalnym i skrytym, o ludziach egzystujących w zaułkach starego miasta i przeklętych dzielnic, o koszmarnych skutkach socjalistycznego eksperymentu w okowach ekonomicznej blokady. O głodzie i deficycie wszystkiego. O powszedniejącym zbydlęceniu i opierających się temu zjawisku starym, wypróbowanym cnotom wspólnego życia – przyjaźni, zaufaniu, miłości. O rezygnacji i o cierpliwości… Kuba drzemie; ale chciałbym doczekać dnia, aż wulkan się przebudzi. Hasta la vista w wolnym świecie, Kubo. Byleby nie powróciły stare obciążenia.

Tomasz Sas
(12 01 2025)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *