Kraj, w którym umrę

Marcin Matczak  Kraj, w którym umrę Wydawnictwo Znak, Kraków 2023 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Uświadomiona konieczność? Ktoś, kto dzisiaj zbliża się ledwie do pięćdziesiątki, ma przed sobą dobre trzydzieści parę lat życia, może nawet ze czterdzieści. Ja już tego przywileju nie mam, bo przeskoczyłem statystyczny próg, więc może wyrwę kostusze jeszcze kilka lat. Nie zastanawiam się przeto, w jakim kraju przyjdzie mi umrzeć, bo dobrze wiem, że w takim samym, w jakim dzisiaj żyję. Ale taki Matczak (47 lat) może faktycznie dociągnąć przed oblicze roku 2060 – zatem w jego przypadku refleksja i namysł nad pytaniem, jak będzie Polska, gdy on dożyje swego kresu, wydają się być nad wyraz zasadne. Nie tylko po to, by wyznaczyć jakiś zdefiniowany punkt na horyzoncie zdarzeń, ale podjąć jakieś zatrudnienia intelektualne, by wypracować komfortowy modus vivendi. W końcu to jednak parę dekad – więc bez perspektywy, bez planu, bez zdefiniowania, bez oczekiwań i projektów, bez „mapy drogowej” nie da się satysfakcjonująco egzystować – chyba że jest się palantem, tkwiącym w imaginacyjnym świecie-matriksie wiecznej gry, zabawy, odklejki od prawdy i faktu… Profesor Matczak zdaje sobie z tego sprawę, toteż postanowił futurologicznie opisać kraj, w którym przyjdzie mu umrzeć za te kilkadziesiąt lat. Innymi słowy:…

Barbarossa. Jak Hitler przegrał wojnę
esej historyczny , historia , naukowa monografia / 20 września 2023

Jonathan Dimbleby  Barbarossa. Jak Hitler przegrał wojnę Przełożył Arkadiusz Bugaj Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Wróg mojego wroga moim przyjacielem mimo wszystko jest… Pytanie zasadnicze jest jedno i brzmi tak: czy Hitler przegrał wojnę ze Stalinem już w momencie, gdy ją rozpoczął, czyli 22 czerwca 1941 roku (są tacy, co twierdzą, że stało się to wcześniej, zanim padły strzały, tylko Wódz III Rzeszy o tym nie wiedział…), czy widmo przegranej pojawiło się później (a jeśli tak, to kiedy dokładnie), zaś w czasie dzielącym oba te zdarzenia wszystko mogło się wydarzyć – tak lub nie-tak? Udzielenie jednoznacznej odpowiedzi oznacza w gruncie rzeczy napisanie historii – TEJ HISTORII – od początku. Kategoryczna odpowiedź jednoznaczna, niezależnie od tego, czy skłania się do wariantu pierwszego (klęska przesądzona w momencie ataku), czy drugiego (wyrok zapadł później) – wymaga od odpowiadającego, by to napisał niejako od nowa, po swojemu – i skupił się na argumentach. Nie lekceważąc faktów, bowiem na wojnie fakty są najlepszymi argumentami. Jak dobra artyleria, albo i lepiej… Dlatego Jonathan Dimbleby o operacji „Barbarossa” napisał od początku, choć w całej światowej historiografii II wojny literatura jej poświęcona to jeden z większych tematycznych zbiorów. Ale tak mu kazało poczucie…

Amsterdam
proza obca / 14 września 2023

Ian McEwan  Amsterdam Przełożył Robert Sudół Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2023 (wyd. III) Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 4/5 Śmiertelna umowa, czyli gentleman’s agreement Krótki oddech od polityki, ale nie za bardzo… Bieżące lektury polityczne napierają z impetem i postawić im tamę nie sposób. Ale krótki, jednorazowy unik… Czemu nie? Zawsze z zainteresowaniem sięgam po teksty penetrujące świat, w którym żyłem intensywnie przez pół wieku. Mam tu na myśli utwory prozatorskie traktujące o zawodzie dziennikarskim. A gdy już się trafi taki konkretny, mięsisty, ze środka redakcji, tyczący bezpośrednio żurnalistycznej codzienności – czyli o tym, jak się robi gazetę – jestem poruszony, mocno zainteresowany i zgoła rozczulony. W zasadzie powinienem napisać oddzielony myślnikami fragment poprzedniego zdania w czasie przeszłym. Czyli „jak się robiło gazetę”. Bo już się tak nie robi… Jeśli w ogóle jeszcze się robi gazety… Ale w „Amsterdamie” (wbrew sugerującemu tytułowi, to nie jest przewodnik po tym skądinąd uroczym mieście) McEwana – ponieważ jeden z protagonistów – niejaki Vernon Halliday- jest redaktorem naczelnym ogólnokrajowego, poważnego i opiniotwórczego (więc z tej racji tracącego czytelników w trybie jednostajnie przyspieszonym…) dziennika „The Judge” (tytuł „Sędzia” miał oznaczać, że pismo z natury rzeczy jest obiektywne, może poniekąd symetrystyczne – ani konserwatywne, ani liberalne, ani socjalistyczne,…

Symetryści
esej polityczny , komentarz polityczny / 8 września 2023

Mariusz Janicki, Wiesław Władyka  Symetryści Wydawnictwo Polityka, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Symetria jest religią idiotów… Pogląd, który ujawniam w tytule tego tekstu, towarzyszy mi od dawna – ponad pół wieku, znaczy – od wczesnej młodości. Aczkolwiek nigdy nie myślałem o symetrii jako o problemie politycznym; zawsze była raczej kategorią estetyczną, dotyczyła przeważnie organizacji przestrzeni – nie tylko w sensie materialnym, duchowym również… Po prostu od zawsze mniemałem, że układy i struktury symetryczne – tyle samo po lewej, co po prawej, tyle samo z dołu, co z góry, tyle samo z przodu, ile z tyłu – ergo: skrajnie uporządkowane (przynajmniej na oko…) – są objawem religijnej wręcz skłonności do porządku. Słówko „religijny” oznacza w tym przypadku nie tyle wyznanie wiary, co dogmatyczną predylekcję (graniczącą z maniakalną żądzą lub nerwicą natręctw – jak kto woli…) do oddawania czci – boskiej zgoła – ładowi (obliczonemu matematycznie) jako objawowi organizacji świata. Przyznaję wszelako, że ład nie zawsze być musi równoznaczny z idiotyzmem. Bywa nim tylko wtedy, gdy jest bezkrytyczną akceptacją dla fetyszy, totemów regularności, gdy jest jedynym kryterium prawdy. Symetryczny ład ma niejakie zastosowanie i ograniczoną rację bytu w architekturze, w sztuce ekonomicznego konstruowania obiektów inżynierskich w przestrzeni. Taka regularność ma…

Ardeny 1944

Antony Beevor  Ardeny 1944 Przełożył Andrzej Goździkowski Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Ostatni zryw, ostatnia szansa, ostatnie lanie… Historycy zajmujący się II wojną światową – niezależnie od kraju pochodzenia, opcji ideologicznej, przynależności do konkretnych, czasem przeciwstawnych zupełnie „szkół historycznych”, afiliacji do osobnych tendencji interpretacji źródeł i w końcu do różnych obozów politycznych (tak bywa; obiektywizm naukowy historyków zajmujących się przełomowymi dla dziejów cywilizacji zdarzeniami, często bywa ofiarnie składany na ołtarzach „prawdy czasu”) – w zasadzie zgodnie uważają, że zimowa (grudzień 1944 – styczeń 1945) ofensywa Wehrmachtu w Ardenach raczej nie była dobrym pomysłem, zgodnym z regułami sztuki wojennej i nagromadzonymi dotąd doświadczeniami operacyjnymi oraz planistycznymi, a jej zamysł strategiczny nie odznaczał się finezją ani przenikliwością (rzucimy ze dwie armie pancerne przez górki szpicą w kierunku na Antwerpię – dopóki starczy paliwa, a potem się zobaczy: może nawet uda się wypchnąć Brytyjczyków z wojny…). Więcej w tym pomyśle było straceńczej desperacji przypartego do muru (do granicy Niemiec znaczy…) przegrywającego hazardzisty, nie liczącego się z siłami przeciwnika ani informacjami wywiadu – niż chłodnego namysłu militarnych profesjonalistów, planujących efektywnie odwrócić los kampanii przy użyciu pozostających do dyspozycji sił i środków. I to się musiało tak skończyć, aczkolwiek część…

Dziennik inwazji
autobiografia , diarystyka , esej polityczny , zapiski / 1 września 2023

Andriej Kurkow  Dziennik inwazji Przełożył Krzysztof Obłucki Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Nie wiem, co z sobą zrobić, więc piszę Wojna to osobliwy czas dla literatury. Żadnej tam próby – porzućmy te górnolotne slogany, banalne frazesy… Literatura ani sama nie próbuje wojny, ani się próbie wojny nie poddaje. Więc nie o sprawdzian tu chodzi – ani o weryfikację cech charakteru, ani o odporność na ciosy czy po prostu o prawdomówność lub szczerość. Jeśli zatem nie czas próby – to co? W zasadzie – jeśli porównać układ zależności literatury od wojny do operacyjnego systemu w każdym komputerze – to wojna jest siłą wyższą, wektorem niezależnym – ale wymuszającym na literaturze czynność nazywaną w żargonie IT zmianą ustawień. Niektóre, bardziej zaawansowane systemy operacyjne mają już zawczasu wbudowane warianty programów „na czas wojny”; wystarczy je tylko uruchomić. Inne – uboższe i bardziej oszczędne – trzeba będzie przeprogramować lub zgoła napisać od nowa, by sprostać wymaganiom nowej wojennej rzeczywistości. Ludzie uprawiający literaturę w większości swej jakoś zareagują na wojnę. Ale są takie „jednostki literackie”, które w ogóle nie odpowiedzą na potrzebę wprowadzenia trybu wojennego. Są bowiem przeświadczone (i utrwalone w tym przekonaniu), że żadna zmiana zewnętrzna, nawet tak…