Koniec historii
proza obca , sensacja , thriller polityczny / 30 kwietnia 2021

Luis Sepulveda  Koniec historii Przełożyła Joanna Branicka Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2021 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Nie spoczniemy, nim dojdziemy, czyli la lucha continua Jest takie słynne zdjęcie – jedna z ikon XX wieku: w półotwartych solidnych odrzwiach stoi grupka młodzieńców w cywilnych garniturkach typowych dla mody lat 70.; w rękach mają AK-47, wszyscy zadzierają głowy i patrzą w niebo. W środku grupki stoi starszy pan w marynarce narzuconej na jakiś fikuśny nieformalny sweterek, na głowie ma wojskowy hełm, trochę zawadiacko przekrzywiony i niezapięty. Też trzyma kałasznikowa, też patrzy w górę… Wygląda troszkę groteskowo, ale cała scena to kluczowy moment jednego z większych i ważniejszych dramatów politycznych ubiegłego stulecia. Akcja uchwycona na zdjęciu toczy się 11 września 1973 roku w Santiago de Chile, przed wejściem do pałacu prezydenckiego La Moneda – a ten starszy pan to legalny prezydent Republiki Chile – doktor Salvador Allende Gossens – właśnie obalany przez puczystów (popieranych, niekoniecznie całkiem dyskretnie, przez CIA i znanego amerykańskiego prezydenckiego doradcę Henry’ego Kissingera, który 12 dni po zamachu, jakby w nagrodę, został sekretarzem stanu USA) pod wodzą niejakiego Augusto Pinocheta – generała tamtejszej armii i jednego z największych zbrodniarzy drugiej połowy XX wieku. Wszyscy patrzą w niebo, bo…

Ostatnia iluzja
kryminał rekonstrukcyjny / 26 kwietnia 2021

Rhys Bowen  Ostatnia iluzja Przełożyła Joanna Orłoś-Supeł Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2021 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Zniknięcie kajdaniarza Wiele wskazuje na to, że prywatna detektywka (cóż za paskudne słowo; nie wszystkie feminatywy dobrze wyglądają i brzmią po polsku – ten nazbyt przypomina pozytywkę czy, powiedzmy, lokomotywkę…) Molly McMurphy zmierza ku końcowi kariery. Kapitan Sullivan z nowojorskiej policji (wzorowy irlandzki samiec) nalega na szybki ślub (w wrześniu – a jest już środek lata 1903 roku…); a przecież pani kapitanowa nie będzie mogła praktykować zarobkowo po zamążpójściu. Nie uchodzi w tych sferach… Z drugiej wszelako strony pracowita pani Janet Quin-Harkin (prawdziwe nazwisko naszej autorki…) napisała dotąd siedemnaście powieści o Molly (nie licząc kilkudziesięciu innych!), a „Ostatnia iluzja” z 2010 roku jest dopiero dziewiąta na liście (wydawca zleca tłumaczenia chronologicznie). A to oznacza, że pani detektyw Danielowa Sullivanowa (jeśli do ślubu dojdzie…) jeszcze parę numerów kryminalno-towarzyskich wykona. Bo inaczej o czym byłyby te brakujące do polskiego kompletu książki? Przecież nie o haftowaniu czy jakichś przedsięwzięciach dobroczynnych, stosownych dla żony kapitana policji? Ale na razie Molly ma problemy egzystencjalne – wakacje, kompletny brak zleceń (żadnego rozwodu, nawet banalnego sprawdzenia referencji pokojówki…) i nadchodzące widmo dziury budżetowej – co w obliczu ekspensów z…

Pilchu. Na rogu Wiślnej i Hożej
biografistyka / 24 kwietnia 2021

Witold Bereś  Pilchu. Na rogu Wiślnej i Hożej Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Biografia, która się nie styka… Biografistyka – osobna i wielce osobliwa dziedzina twórczości pisarskiej – wiele zna (choć nie wszystkie toleruje…) możliwych płaszczyzn stosunku między autorem biografii a bohaterem biografii. Klasyka to dystans poznawczy (może lepiej powiedzieć: oddalenie poznawcze), czyli sytuacja, w której autora od bohatera dzieli czas albo co najmniej tak znaczna separacja społeczna, geograficzna czy towarzyska, że aż uniemożliwiająca – z różnych powodów – kontakt intelektualny bądź duchowy, emocjonalny a nawet transcendentalny. Nawet gdyby doszło do kontaktu fizycznego… Oczywiście czas (im więcej go, tym lepiej, ale bez przesady) jest najlepszą barierą ochronną przed zakłóceniami w pożądanej obiektywizacji procesu biograficznego. Łatwiej nieco z faktami – wprawdzie chodzące, dwunożne źródła szybko znikają, zapominając, mieszając i wymierając, ale za to archiwa zdejmują klauzule poufności. Wprawdzie w tym samym czasie legendy, bajdy i mity szybko się petryfikują i są nie do odróżnienia od prawdy – ale dobry biograf na chłodno i cierpliwie wydrąży i rozpuści każdą skałę. Tyle że bez istotnych „źródeł osobowych” nie da się zweryfikować zawartości kwitów i legendarnych skamielin. Bezpowrotnie wyparowują klimaty, scenografie, duchy, imponderabilia, blakną kolory, cichnie muzyka, odchodzą kobiety…

Pretensja o tytuł jest jedyną, jaką mieć tu można
felietonistyka / 16 kwietnia 2021

Jerzy Pilch  Pretensja o tytuł jest jedyną, jaką mieć tu można Wydawnictwo Polityka, Warszawa 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Nostalgiczny powrót do niegdysiejszych przewag Niespełna rok po śmierci Jerzego Pilcha – wybitnego prozaika, dramaturga i przede wszystkim fenomenalnego felietonisty – redakcja „Polityki” umyśliła sobie, że uczci tę smutną skądinąd rocznicę, wydając tom felietonów swego sławnego autora. Gdy zabrali się do archiwalnych kwerend, okazało się, że ktoś ich wyprzedził. Był to nikt inny, jak sam… Pilch. Wyszło na jaw, że ten emocjonalny szaławiła, literacki awanturnik i bezinteresowny mąciwoda pozostał na wieki wieków uporządkowanym, zdyscyplinowanym po lutersku rzemieślnikiem słowa, dopilnowującym zawczasu losów swej spuścizny, odpowiedzialnym i dobrze zorganizowanym (w sensie ścisłym) spadkodawcą intelektualnym. W papierach znalazła się teczka z wyborem felietonów z „Polityki”, które – zdaniem mistrza – można było bez ochyby powtórzyć, a niektóre nawet trzeba byłoby… Nie pozostało zatem nic innego, jak intuicyjnie zaufać trafności wyboru autora tudzież intelektualnym kryteriom selekcji, zawartość teki zdigitalizować, puścić na maszyny i… dołączyć (w cenie 34,99 złociszy, co umiarkowanie zbójeckim geszeftem jest) do części nakładu świątecznego, wielkanocnego numeru „Polityki” – z tytułem wymyślonym osobliwą frazą, z iście Pilchowską dezynwolturą. Tak też i zrobiono! I jakiż osiągnięto rezultat? Zbiór felietonów w pewnym (pewność to…

Silva rerum
powieść historyczna , proza obca / 11 kwietnia 2021

Kristina Sabaliauskaite  Silva rerum Przełożyli Izabela Korybut-Daszkiewicz, Kamil Pecela Wydawnictwo Literackie, Kraków 2020-2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Skąd Litwini wracali? „(…) – Z nocnej wracali wycieczki, wieźli łupy bogate, w zamkach i cerkwiach zdobyte.” Adam Mickiewicz, „Konrad Wallenrod” W poszukiwaniu tożsamości i korzeni do niej pasujących można zajść daleko; niektórzy nawet mniemają, że można i za daleko… Litwinka Kristina Sabaliauskaite (z polskim rodowodem, czego nie ukrywa; Sabaliauskaite to po prostu panna Sobolewska, jak mniemam…) poszła wstecz. Ale nie za daleko, jakby można przypuszczać – nie do popularnej wśród pisarzy (ze względu na rozmach, legendy, symbolikę oraz konsekwencje historyczne) epoki pół-mitycznego Mendoga, Giedymina, braci Olgierda i Kiejstuta czy ich synów – kuzynów Witolda i Jogajły. Nie – Sabaliauskaite cofnęła się „tylko” do drugiej połowy wieku XVII i potem w wiek XVIII. I to po co? W poszukiwaniu mitu założycielskiego? W każdym razie wróciła z tego wypadu z osobliwą materią literacką, w sam raz stosowną do złożenia wielkiej powieści historycznej. Tetralogii (tak zapowiadają wydawcy…) „Silva rerum” – na razie tylko okrojonej do postaci i rozmiaru trylogii, bo na tom ostatni musimy u nas chyba trochę poczekać… Ale na razie jesteśmy u początków historii… Głównych bohaterów panna Sabaliauskaite przedstawia nam gdzieś tak w…

Demiurg. Biografia Adama Michnika
biografistyka / 2 kwietnia 2021

Roman Graczyk  Demiurg. Biografia Adama Michnika Wydawnictwo Zona Zero (Fronda), Warszawa 2021 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 4/5 Postępowiec w okowach Na początek skarga – zanim do refleksji i rekomendacji po lekturze „Demiurga” się zabiorę… Skarga na nieludzkie warunki tejże lektury, wręcz ludobójcze. Nie dość, że buch to ciężki (zdrowo ponad kilogram), gruby i okazały, w pancerną tekturę oprawny (680 stron! – z introligatorskiego punktu widzenia nie w kij dmuchał…), łamiący nadgarstki przy próbach utrzymania w dłoniach, to jeszcze wydrukowany na papierze o gramaturze daleko przewyższającej pocukrowe torby. Nie upieram się, żeby zaraz lekuchny biblijny welin – ale dlaczego brystol? Ale to nie koniec problemu… „Demiurga” można czytać krótkimi partiami – dłuższe przyssanie się do lektury spowoduje niechybnie ból głowy, oczopląs lub inne, gorsze nieco komplikacje neurofizjologiczne (z nawracającym, spontanicznym odruchem wymiotnym włącznie…). Czemu? Bo graficznie to koszmar. Czcionka (dziś w epoce komputerów uczenie zwana fontem) podstawowego składu tekstu jakaś dziwna – niby klasyczna książkowa, szeryfowa konstrukcja, ale jakaś taka optycznie zdeformowana, wywołująca lekki niepokój – nie tyle rozszerzona o parę procent horyzontalnie (extended), co spłaszczona w pionie, jakby przydeptana. Dobra może do eleganckich akcydensów, ale na pewno nie do standardowej wielusetkolumnowej roboty typograficznej… No i chyba trochę za duża –…