Hervé Le Tellier Anomalia Przełożyła Beata Geppert Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2021 Rekomendacja: 6/7 Ocena okładki: 4/5 Anatomia czasoprzestrzeni literatury Po co nam literatura? Dlaczego jedni ją piszą, a drudzy czytają? Czy pisanie i czytanie to akty tożsame – ale takie jak przód i tył, awers i rewers, awangarda i ariergarda, jak odbicie w lustrze? Czy może jednak nie – pisanie to akt twórczy, a nawet, głębiej idąc – stwórczy, a czytanie to tylko obróbka ad usum meum? Czy pisanie i czytanie to zabawa, czy może praca: zawodowa tudzież zarobkowa? A może nie jest to alternatywa albo – albo, lecz jedno i drugie zarazem? Czy dzisiejszy stan uprawiania i konsumowania literatury jest tylko pochodną działalności usługowej dla ludności, polegającej na opowiadaniu historii (z czasem nawet odpłatnym, w formie garnka piwa i kęsa jeleniego udźca…) przy wieczornym ognisku, by czas prędzej zleciał, a myśli nie krążyły tylko wokół tego, co czai się za plecami? Czy też może to wysublimowana formuła świadomości, istnienia i ekspresji umysłu, niezależna od wymagań socjalizacji, czyli życia w grupie? I wreszcie dylemat last but not least – czy piszący literaturę i czytający literaturę to jeden zbiór, pod względem emocjonalnym, intelektualnym i psychicznym nieomal tożsamy, aczkolwiek bez powszechnej wymienności…
Anne Frasier Znajdź mnie Przełożyła Grażyna Woźniak Wydawnictwo Muza, Warszawa 2021 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Życie i zabijanie w Dolinie Śmierci Thriller „Znajdź mnie” to bardzo ciekawa konstrukcja fabularna. Ma wszelkie atrybuty kryminalnego dreszczowca: seryjny zabójca, uporczywie niestrudzony detektyw, żmudne poszukiwanie ofiar tegoż seryjnego… Klasyka. Ale poza tym nurtem, nazwijmy go „zbrodniczym”, jest to tzw. romans poszukiwawczy – struktura wzięta w pewnym sensie z innego porządku opowiadania. Istota romansu poszukiwawczego zasadza się na spotkaniu (przypadkowym lub nie…) dwojga silnych osobowości, owładniętych w mocno angażującej skali jednym (lub bardzo podobnym) pragnieniem – odkryć, odnaleźć coś dla każdego z nich z osobna niezwykle ważnego, lecz w rzeczywistości tożsamego – egzystencjalnie istotnego, często decydującego o dalszym życiu – jego trwaniu i jakości… ). Ona i on (bo taki to z reguły układ) od początku nie przepadają za sobą, nie ufają sobie, utrzymują dystans i profesjonalny chłodek – ale pod wpływem emocjonujących przygód ten wstępny status znajomości się zmienia… No i tak jest – akapit po akapicie, rozdział po rozdziale (a są pięćdziesiąt dwa rozdziały…). Po ostatnie zdanie, które też o tym mówi (z nadzieją na nasz ulubiony ciąg dalszy), więc wcale nie o zagadce kryminalnej, która już przestała być istotna dla związku…
Title: Mordercza rozgrywka Autor: Ryszard Ćwirlej Gatunek: kryminał Wydawca: Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA Data wydania: 20 10 2021 Strony: 384 Ryszard Ćwirlej Mordercza rozgrywka Wydawnictwo Muza, Warszawa 2021 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 2/5 Akcja ewakuacja? – Jeszcze się tam żagiel bieli, chłopców, którzy odpłynęli… – gitarzysta klezmerskiego zespoliku na dansingu w poznańskim hotelu Polonez czule frazował podrabianym tenorem powszechnie znany refren piosenki w zasadzie należącej do Alicji Majewskiej (muzyka: Korcz, słowa: Młynarski), ale śpiewanej masowo po knajpach – tym razem wszakże w nagłym zastępstwie, bo etatowa piosenkarka zespołu gdzieś się zawieruszyła podczas regulaminowej przerwy. To znaczy wiadomo, co się stało – miała bowiem w zwyczaju wyskoczyć z jakimś bojkiem z importu na szybki numerek za sto papierów; ale gdzie tu jej szukać w takim molochowatym hoteliszczu-burdeliszczu? Więc chłopcy odpływali sami, improwizując na dużym przydechu, gdy na środek parkietu wtargnęła goła zjawa okręcona zakrwawionym prześcieradłem i padła jak ścięta – z raną postrzałową na środku efektownego biustowia… Zguba klezmerów się odnalazła. Ale nie skomunikowała się słowem ani gestem ze zszokowanym otoczeniem, więc nie miała szansy wskazania sprawcy… Na szczęście dla jakości i dynamiki śledztwa tego akurat wieczoru na dansingu bawił się (w cywilu, w czasie wolnym, z panienką o dość…
Maciej Górny Polska bez cudów. Historia dla dorosłych Wydawnictwo Agora, Warszawa 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 I ni z tego, ni z owego, będzie Polska na pierwszego Fragment piosenki legionowej, w zasadzie gorzko-ironicznej, choć z założenia zuchowato optymistycznej, nad wyraz lapidarnie i trafnie syntetyzuje myśl historiozoficzną autora – w roku tysięcznym dziewięćsetnym i osiemnastym Polska odrodziła się (jeżeli odrodzenie to jest właściwe słowo; ale na razie na nim poprzestańmy) bez nadmiaru martyrologii, bez bohaterskich czynów, bez zdarzeń nadprzyrodzonych, bez heroicznych, krwawych znojów i bojów. Ot, korzystny zbieg wydarzeń geopolitycznych – niejako przy okazji rozstrzygnięcia wielkiego, pankontynentalnego konfliktu. Gigantyczne starcie dwóch koalicji zakończyło się klęską jednej z nich – akurat tej, w której członkostwo dzierżyły dwa mocarstwa, które przeszło wiek wcześniej dokonywały ostatecznej likwidacji polskiej samodzielnej państwowości. Trzeci z likwidatorów, który od początku brał udział w tej zwycięskiej koalicji, nie dotrwał do jej sukcesu. Dotknął go wewnętrzny kolaps ( w terminologii przyjętej w środowisku historyków nazywany rewolucją) i wypadł z ostatecznej rozgrywki. A zatem zbieg okoliczności, którego nie dało się nie wykorzystać. Przyznać jednak należy, gwoli historycznej prawdy, że do tych trzech upadków żadne, ale to dosłownie żadne siły polskie nie przyczyniły się w najmniejszej mierze – no, z jednym…
Agnieszka Lis Kawiarnia pełna marzeń Wydawnictwo Skarpa Warszawska, Warszawa 2021 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 3/5 Wycieczka samopas do równoległego świata literatury+ Jak zwykle – raz do roku przed Bożym Narodzeniem włączam do listy rekomendowanych lektur jakiś tekst obyczajowo-romansowy, przypadkowo wybrany ze stosu (wirtualnego; papierowego przegrzebać by się nie dało…) tego typu literatury, która pod koniec roku ma swoje żniwa. Wydawcy – każdy na własną rękę; żadnej zmowy tu nie ma – gromadzą zapasy teksów okołoświątecznych, zasadnie licząc, że znajdą zbyt. W rezultacie oczopląs i mózgopląs to „najniższy wymiar kary” dla każdego, kto zechciałby choćby punktowo zgłębić pokłady romansowej literatury. By uniknąć serii bolesnych zastrzyków, zdaję się na los (w rodzaju ciągnienia przez papugę lub rzutu monetą), aby sprostać dorocznemu wyzwaniu-zobowiązaniu. Więc w taki sposób dziś padło na Agnieszkę Lis i jej najnowszy, osiemnasty w dorobku życiowym produkt literaturopodobny, ukryty w postaci książkopodobnej. Po lekturze jestem wdzięczny losowi za takie rozstrzygnięcie. „Kawiarnia pełna marzeń” w wielce istotny i wymowny sposób poszerzyła bowiem spektrum moich doświadczeń z literaturą – a także współczesną astrofizyką. Lektura tego dzieła tak bowiem jest sugestywna, że umożliwia zerknięcie poza horyzont zdarzeń, spojrzenie poza zakrzywioną czasoprzestrzeń… Niemożliwe? To Einstein i Hawking tak twierdzili. A pani Lis wykracza…
Manuela Gretkowska Mistrzyni Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków 2021 Rekomendacja: 2/5 Ocena okładki: 4/5 Przez żołądek do serca? Kto mniemał, że Manuela Gretkowska po nieszczególnie udanej próbie zwrotu ku historii (mam tu na myśli „Faworyty” z epoki wczesnego króla Stanisława Augusta) porzuci zuchwały zamysł przegrzebywania archiwaliów w poszukiwaniu aferek i awanturek z udziałem starożytnych Polaków (i nie tylko Polaków) płci obojga, srodze się zawiódł i w mylnym pozostał błędzie. Nie porzuciła… Ale niech nikt nie sądzi, że mam jej to za złe – lub w ogóle jestem przeciw tego rodzaju archeologii obyczajowej. W żadnym wypadku – przeciwnie: uważam, że nic nikomu do tego, skąd autor prozy czerpie inspirację, jak (i do jakich) się do źródeł odnosi. I w ogóle – co ma na myśli. Niech sobie ma, co zechce. Idzie tylko o to, jak to jest napisane – dobrze czy źle! W uprawianiu literatury bowiem nie ma stref zakazanych. Owszem – bywają dorozumiane umowy, iżby tego lub owego nie tykać, bywają tematy tabu, bywają normy, zasady i zakazy honorowe, moralne, religijne, kulturowe, obyczajowe, polityczne – niekiedy wzmacniane przepisami ustaw karnych lub prawa cywilnego. Jak choćby ta ogólna i bezwzględna w swym sensie reguła: kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę,…
Ken Follett Nigdy Przełożył Janusz Ochab Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2021 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Ćwiczenie z wyobraźni, czyli anatomia eskalacji Przez liczne dekady swej pisarskiej posługi na niwie literatury sensacyjnej (z historyczną jest nieco inaczej, a taką też uprawia…) Ken Follett przyzwyczaił nas do pewnej takiej powagi, sierioznej misji, która sam narzuca swej thrillerowej (więc z natury rzeczy pewnie rozrywkowej) prozie. Jak każdy prominentny przedstawiciel małego narodu (jest Walijczykiem) każe się traktować poważnie i nigdy nie pozwoliłby sobie dopuścić do sytuacji, w której posądzono by go o luzik jakiś nadmierny, poczucie humoru (uchowaj nas, Panie!) czy abnegację w kwestii wartości, zasad moralnych tudzież imponderabiliów patriotyczno-narodowo-ojczyźnianych. Ale co to za misja? No cóż, gdyby odwołać się do poetyki interviews z kandydatkami na Miss Universum, chodzi po prostu o pokój na świecie… Innymi słowy: nasz człowiek wygrywa ekstremalne starcie z ich człowiekiem, a kody startowe – z westchnieniem ulgi – są usuwane z komputerów wyrzutni, No i pięknie… W jednym pakiecie otrzymujemy ostrzeżenie i wybawienie, z serią mordobić w sensie ścisłym i symbolicznym takoż, plus odrobina konwencjonalnego seksu (jeżeli 72-letni autor cokolwiek o tej aktywności człowieczej pamięta). Follett jet majstrem tego rodzaju literatury – 100 milionów nakładów to nie byle co….