Michał Przeperski Mieczysław F. Rakowski. Biografia polityczna Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Gra z wiatrem i pod wiatr… Zdumiewająca historia… Książka, o której tu i teraz piszę, jest rzetelna, uczciwa, szczera i powściągliwa, warsztatowo prawie (ale to prawie akurat nie robi wielkiej różnicy) perfekcyjna, intelektualnie zborna i metodologicznie poprawna; niczego też (lub tylko niewiele kwestii nieistotnych…) nie można zarzucić jej wnioskom, zaś emocjonalnie (tak, tak – praca ze stemplem „naukowej” też może być pasjami targana – a nawet powinna – mimo i obok obowiązku zachowania obiektywizmu) jest umiarkowana, wręcz zdyscyplinowana. No i co w tym dziwnego? W zasadzie nic – takimi pochlebnymi epitetami obdarzałem już wielokrotnie zawartość książek rozmaitych autorów, na różne tematy i różnej doprawdy rangi w naszym publicznym życiu umysłowym. Mniemam, że sprawiedliwie i zasłużenie. Więc skąd moje zdumienie? Bo po raz pierwszy (i nie wykluczam, że ostatni…) robię to wobec produktu firmowanego przez Instytut Pamięci Narodowej. Nie jest to wydawca godzien dobrej wiary i stosowania wobec niego klauzuli najwyższego zaufania (czyli takiego, jakim obdarza się innych wydawców na rynku). A jako byt życia publicznego jest to klasyczny przypadek orwellowskiego dwójmyślenia, czyli definiowania jakiegoś konstruktu słowami normalnie opisującymi byty dokładnie przeciwstawne. Ani to…
Michel Houellebecq Interwencje 2020 Przełożyła Beata Geppert Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 3/5 Podtrzymując radosne pozory trwania pochodu… Ze sporą ostrożnością, ograniczonym zaufaniem i dającym o sobie znać gdzieś z tyłu głowy przeświadczeniem, że oto ktoś mnie tu bezkarnie (bezkarność bierze się z mniemania, że skoro mam rzecz w ręku, to najprawdopodobniej ją kupiłem – a przecież o to przede wszystkim chodziło – n’est ce pas?) nabija w butelkę, biorę się za książkę, o której wiem, że jest produktem osobliwej manipulacji wydawniczej – być może nawet niezbyt chwalebnej. Oto wyobraźmy sobie, że jesteśmy książkowym edytorem i mamy w swej „stajni” autora wielce poczytnego, gdy trzeba – kontrowersyjnego, gotowego na dowolnego rodzaju umiarkowany skandalik, nie stroniącego od intelektualnych burd. Wyobraźmy sobie nadto, że już kiedyś wydaliśmy tom z jego (tego autora naszego znaczy…) esejami, felietonami, przedmowami, recenzjami, innymi tekstami ulotnymi, pozbieranymi z sieci i gazet, z polemikami, połajankami, ironicznymi kpinami i obrazoburczymi penetracjami świata kultury, polityki, religii i w ogóle życia publicznego. I to był rynkowy sukces. Zarobiliśmy. A nasz autor zaczął budować wizerunek guru, intelektualnego przewodnika, męża opatrznościowego krytyki literackiej, wreszcie przenikliwego profety. Nowy status naszego autora to nowe zobowiązania – spotkania autorskie, obowiązki jurorskie w licznych…
Guillaume Musso Zabawa w chowanego Przełożyła Joanna Prądzyńska Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2021 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 2/5 Życie pisarza na szwank kto naraża… Czy młody stosunkowo autor osiemnastu powieści popularnych (w sensie ścisłym, gdy idzie o nakłady i przekłady – oraz w sensie ogólniejszym, gdyż z całą pewnością należą do literatury z gatunku pop) – spisanych w nader nowoczesnym stylu narracji kryminało-obyczajówek z elementami fantastyki, tudzież przede wszystkim modnych – zarazem może być dupkiem? Jakby tu powiedzieć? Nie powinien, ale może, niestety… A wszystko dlatego, że postanowił zgłębić tajemnice pisarstwa – a w tym zdobyć świętego Graala całej literatury – nie tylko popularnej, czyli posiąść istotę duchowej (i innej takoż) koniunkcji pisarza z jego bohaterem. Musso zakłada, Musso przeczuwa, że długotrwałe akty spirytualnego obcowania twórcy z tworzywem inicjują coś w rodzaju znanego z dociekań cybernetycznych i innych dotyczących teorii działania systemów – na przykład inteligencji (nie tylko sztucznej) – sprzężenia zwrotnego. Zjawisko to, znane obecnie pod krótszą i lepiej brzmiącą z angielska nazwą feedback, pojawia się w procesie twórczym wtedy, gdy produkt końcowy (znaczy bohater) osiąga taką gęstość (psychiczną przede wszystkim), że sam zaczyna „nadawać” sygnały zwrotne w kierunku początkowym procesu twórczego, jakby inicjując czy wybierając, preferując określone, konkretne sposoby…
Andrzej Bart Dybuk mniemany Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Szelmostwa ducha czasów Jak to szczęśliwie się złożyło, że Andrzej Bart wrócił na dobre (i nie na złe, szczęśliwie nie!) do zajęcia, na którym zna się najlepiej i najlepiej mu ono wychodzi – czyli do pisania. Po nieszczególnie udanym epizodzie teatralnym, gdy odgrywał z rozmaitym skutkiem rolę antreprenera, pojął, że nie tamtędy droga, przysiadł fałdów i napisał powieść. Nietuzinkową – po pierwsze zważywszy na szczególną czasoprzestrzeń literackiej penetracji, oraz po drugie – zważywszy na zastosowaną formułę gatunkową. Jest to bowiem ni mniej, ni więcej, tylko o Zagładzie powieść… pikarejska. Ano tak! Tekstów o Zagładzie powstało wiele w wielu językach świata; rząd wielkości to zapewne dziesiątki, jeśli nie setki już tysięcy. A nowe codziennie przyrastają w postępie geometrycznym. Samo ich skatalogowanie byłoby zamiarem tytanicznym. Zresztą Bart już wziął udział w budowie tej werbalnej piramidy – i to na najwyższym poziomie; jego „Fabryka muchołapek” to tekst arcydzielny i znaczący, pierwszorzędny zgoła. Literatura Zagłady (odejmując wszelako od tego zbioru tysiące tekstów ewidentnie grafomańskich i nadużywających holokaustowych afiliacji w celach koniunkturalno-komercyjnych) przeważnie zaznacza swą sui generis odrębność pewnym poziomem patosu, akcentem żałoby, widomym udziałem martyrologii. Zaznacza też swą odrębność pewną powściągliwością…