Ryszard Ćwirlej Naga prawda Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, Warszawa 2022 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Gońcie się wszyscy… w Szamotułach Dacie wiarę? Ten patentowany bęcwał i skurwiel, kretyn, dziwkarz i pijak Teoś Olkiewicz – uosobienie cnót wszelakich stanu osobowego Milicji Obywatelskiej, legenda poznańskiej dochodzeniówki (jaka formacja, takie legendy…) – wciąż żyje. Tyle że od jakiegoś czasu bawi na emeryturze w… Toskanii, wódeczki nie pije (wyrok lekarskiego konsylium), dupczyć też już nie za bardzo może. Ale pozwalają mu umiarkowanie popijać winko – zresztą co innego można robić w Toskanii, gdy jest się wielkopolskim pyrem, przypadkiem bogatym, ale wciąż głupim jak but i niewrażliwym na okoliczności przyrody tudzież dorobek tysięcy lat cywilizacji śródziemnomorskiej? Taki los na emeryturze zafundował mu Ćwirlej – widocznie lubi swego bohatera (i wiele mu zawdzięcza). Mniejsza wszakże z Teosiem. Bohaterami „Nagiej prawdy” są kontynuatorzy policyjnej chwały poznańskiej dochodzeniówki w drugim pokoleniu – z podkomisarz Anetą Nowak na czele. Ta twardzielka z prawniczym dyplomem po staremu zasuwa szamotulskimi ścieżkami na ścigaczu suzuki strasząc miejscowe wampiry i innych popaprańców swą rudą czupryną ponadnormatywnej wielkości. Dróżki są szamotulskie, bo zmówieni mizogini z wojewódzkiej szurnęli ją do powiatu, by tam psuła krew kolegom i przełożonym. W takim Poznaniu upierdliwa pani komisarz…
Title: Mordercza rozgrywka Author: Ryszard Ćwirlej Genre: kryminał Publisher: Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA Release Date: 20 10 2021 Pages: 384 Ryszard Ćwirlej Mordercza rozgrywka Wydawnictwo Muza, Warszawa 2021 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 2/5 Akcja ewakuacja? – Jeszcze się tam żagiel bieli, chłopców, którzy odpłynęli… – gitarzysta klezmerskiego zespoliku na dansingu w poznańskim hotelu Polonez czule frazował podrabianym tenorem powszechnie znany refren piosenki w zasadzie należącej do Alicji Majewskiej (muzyka: Korcz, słowa: Młynarski), ale śpiewanej masowo po knajpach – tym razem wszakże w nagłym zastępstwie, bo etatowa piosenkarka zespołu gdzieś się zawieruszyła podczas regulaminowej przerwy. To znaczy wiadomo, co się stało – miała bowiem w zwyczaju wyskoczyć z jakimś bojkiem z importu na szybki numerek za sto papierów; ale gdzie tu jej szukać w takim molochowatym hoteliszczu-burdeliszczu? Więc chłopcy odpływali sami, improwizując na dużym przydechu, gdy na środek parkietu wtargnęła goła zjawa okręcona zakrwawionym prześcieradłem i padła jak ścięta – z raną postrzałową na środku efektownego biustowia… Zguba klezmerów się odnalazła. Ale nie skomunikowała się słowem ani gestem ze zszokowanym otoczeniem, więc nie miała szansy wskazania sprawcy… Na szczęście dla jakości i dynamiki śledztwa tego akurat wieczoru na dansingu bawił się (w cywilu, w czasie wolnym, z panienką o dość…
Ryszard Ćwirlej Niebiańskie osiedle Wydawnictwo Poznańskie – Czwarta Strona, Poznań 2021 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Opium dla ludu? Praktykowanie religii (osobliwie zaś dowolnego z wyznań chrześcijańskich) na większą skalę nie jest dziś możliwe bez wsadu pieniężnego. I to masowego… Transcendentalny transfer wiary nie jest możliwy – powtarzam – bez równoczesnego gromadzenia i przepływu środków materialnych, ubezpieczających niezakłócony rytm tamtego transferu. Innymi słowy: wyznanie wiary nie nabiera mocy bez wsparcia, bez suplementacji. Pada w próżnię, nie ma reakcji zwrotnej, unieważnia się samo… Niektóre czynności tegoż wyznawania wiary, niepotwierdzone dowodem przelewu, w ogóle nie zyskują sankcji wiarygodności i ważności. Jedynie intymna, niema, żarliwa modlitwa jako akt wiary może obyć się bez transferu środków materialnych, choć i ona w obliczu wspólnoty lepiej wygląda, gdy jest zwieńczona ofiarą. Ale wszystkie pozostałe transcendentalne akty wiary, osobliwie te dosadnie manifestowane publicznie, są ze strukturą powiązane finansowo – i to od wieków. Niektóre mają swe ustalone zwyczajowo (lub całkiem formalnie) pozycje w cenniku usług transcendentalnych. Tak to działa… Utowarowienie rynku usług transcendentalnych, monetaryzacja aktów wiary wyznawców mają swoje racjonalne uzasadnienie. I nic w tym nie ma nagannego: tworzenie i konserwacja transcendentalnej infrastruktury, wikt, opierunek oraz inne przyjemnostki i przywileje tysięcy funkcjonariuszy-pośredników, dzieła miłosierdzia, głoszenie słowa i…
Ryszard Ćwirlej Szybki szmal Wydawnictwo Muza SA. Warszawa 2020 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Pisanie ze słuchu… Teoś Olkiewicz wciąż jeszcze żyje, co dziwi nawet jego kumpli ze służby i dawnych milicyjnych lat. Potrącony przez samochód (rozmyślnie, z zamiarem pozbawienia…), leży w szpitalu i powolutku dochodzi do formy, na wszelki wypadek organizując życie swoim spadkobiercom. Zaiste przywiązanie Ćwirleja do swego podstawowego bohatera jest dowodem niezwykłej wierności. Autor może wszak wszystko – ale fakt, że nie uśmierca Teosia, oznacza, że lubi go nad miarę i literacką potrzebę; może Olkiewicz jest czymś w rodzaju talizmanu, magicznego totemu serii? Albo może jeszcze się do czegoś przyda w planowanych (niewątpliwie, bo całość ładnie „żre”) dalszych ciągach. A może chodzi tylko o to, by wbrew badaniom rozmaitych mędrków wykazać, że wóda jest najlepszym konserwantem egzystencjalnym… No cóż, to może taki literacki ukłon w stronę polskiej racji stanu. Umysłowego. Wiecznie pijane dziecko szczęścia, przy tym idiota, dupek, miglanc i beznadziejny bęcwał – oto sól ziemi, tej ziemi – narodowy bałwan, narodowy idol i narodowy błazen. Ikona polskiego prawdziwka. Symbol może bez mała wszystkiego, co między Bugiem a Odrą ma pretensje do życia. Odwieczny nasz prototyp, powielany w milionach prototypów, porzuconych w fazie eksperymentalnej, bo się nigdy…
Ryszard Ćwirlej Upiory spacerują nad Wartą Wydawnictwo Muza, Warszawa 2019 Rekomendacja: 3/7Ocena okładki: 3/5 Śledztwo Skarambełusza – wina trabanta… Niebywała sprawa z tym Ćwirlejem. Rozpędza się, jakby mu tyłek wpadł do Wielkiego Zderzacza Hadronów – wydał już w tym roku „Ostrą jazdę”, dokonał reedycji swego książkowego debiutu z 2007 roku (było to w wydawnictwie Replika…) – „Upiory spacerują nad Wartą” oraz dorzucił czwartą księgę z cyklu o przedwojennym komisarzu policji państwowej Fischerze – „Pójdę twoim śladem”. Może do końca roku jeszcze coś wrzuci na rynek. Imponujące… Nie jest to oczywiście nawet ćwierć wydajności osławionego Mroza, ale idzie w tę samą stronę. I nic w tym nie ma złego. Ale i dobrego niewiele… Już w „Upiorach…” autor Ćwirlej objawił, że istotą jego „kryminalnej” prozy nie jest i nie będzie rozwiązywanie kryminalnych zagadek. Owszem – takowe pojawiają się. I to chwackie. Zwłoki młodych kobiet bez głów (głowy osobno…) wyławiane z rzeki Warty to przecież nie byle co! W końcu mamy rok 1985, nad miastem wisi groza antyustrojowych demonstracji w kolejną rocznicę Czerwca, wszystkie siły bezpieczniacko-milicyjne trzeba rzucić na odcinek tropienia zawziętych opozycjonistów i środowisk wrogich socjalizmowi – a tu taki szpas… Dwa gołe trupy młodych kobiet w rzece; to może być gorsze…
Ryszard Ćwirlej Ostra jazdaWarszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, Warszawa 2019 Rekomendacja: 3/7Ocena okładki: 3/5 Teoś Olkiewicz był chłopak morowy… Dacie wiarę, że największa menda poznańskiej milicji – tak wielka, że aż budząca sympatię swą nieposkromioną mendowatością – czyli porucznik Teofil Olkiewicz, wciąż żyje i ma się dobrze? A przecież ma już z osiemdziesiąt lat oraz setki tysięcy litrów gorzały przefiltrowanej przez nereczki i wątrobę… Normalnie pijacy jego kalibru już dawno gryzą ziemię, a ten… Ma wykwintną knajpę Świat Wódek i udziały w sieci burdeli – pije u siebie, a jesień życia umilają mu jego własne kurewki. No i na chuj mu resortowa, mundurowa emerytura? O gilotynę ustawy dezubekizacyjnej też troszczyć się nie musi. A jeszcze do tego błogie poczucie ubezpieczającej świadomości, że jego obecne zajęcia wciąż mają „wartość operacyjną” dla starych kumpli… Ryszard Ćwirlej nie może się rozstać ze swym ulubionym bohaterem, który wypromował go na lidera literatury kryminalnej – historycznego, milicyjnego sortu, ale w stylu noir, bez sentymentalnego lukru. Toteż, jeśli jeszcze można to uzasadnić, ustawia go chociaż na drugim planie i czyni niezbywalnym elementem intrygi. Bez Teosia Olkiewicza nie ma dobrej fabuły… Co czyni go elementem wiecznotrwałym i fundamentalnym prozy Ćwirleja. Nawet gdy za dwa lub trzy „ciągi…
Ryszard Ćwirlej Milczenie jest srebrem Wydawnictwo Muza SA, Warszawa 2017 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 2/5 Oko świętego Wojciecha, czyli szczęście cymbała Kolejne spotkanie z chorążym MO (a właściwie już podporucznikiem…) Teosiem Olkiewiczem nie rozczarowuje. Bałwaństwo, debilizm, grubiaństwo, prymitywne instynkta (ze skłonnością do chlania wódy i dupczenia na czele…), cwaniactwo i lenistwo wyż. pomienionego zdają się rosnąć w postępie geometrycznym, a wraz z nimi postępuje wszerz, wzdłuż i w górę pula zadziwiającego, nieprawdopodobnego szczęścia Teosia, wyciągającego się własnoręcznie za włosy (ściślej: za maskujący osełedec misternej zaczeski…) z każdego gównianego szamba – niczym baron Münchhausen… Tym razem kaskada szczęśliwych przypadków żywota Teosia O. zaczyna się od powierzenia mu przez zwierzchnika (samego generała z Komendy Wojewódzkiej) – wraz z oficerskim awansem – sprawy do samodzielnego rozwiązania (na zasadzie testu przydatności…). Teoś, szczęśliwy jak szczypiorek z powodu nominacji (gwiazdki można przeliczyć na lepsze zarobki, podstawę wymiaru emerytury, nie wspominając o innych nieformalnych możliwościach…), odczuwa jednak pewien taki niepokój… Samodzielność to odpowiedzialność i papierkowa robota, dużo takiej roboty. A robota i do tego pod własnym nazwiskiem, na własne konto w aktach personalnych, to dwie rzeczy, których w milicji Teoś bał się najbardziej. Ale co tam – papiery się zepchnie na Młodego, a on pokręci się…
Ryszard Ćwirlej Śliski interes Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, Warszawa 2016 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 2/5 „Zacznij od flachy” – wyznanie wiary gliniarza-farciarza… Jakoś tak w okolicy drugiej połowy lat 60. XX stulecia do kierownictwa wiadomego resortu dotarła wreszcie wiadomość z kręgów tzw. społeczeństwa, że wyż. wzmiankowane społeczeństwo nie lubi i polubić się nawet nie stara. Kogo? Ano zbrojnego, czujnego, zdeterminowanego, karzącego ramienia władzy ludowej i społecznej sprawiedliwości. Milicji Obywatelskiej – znaczy… Z przyległościami. O niektórych z nich (jak o esbecji na ten przykład) to nawet mówić nie wypada. Ponura ta konstatacja zmartwiła towarzyszy z kręgów dowódczych wiadomego resortu. Przeto uradzili: wizerunek ocieplić, problematykę zwalczania przestępczości, prewencji i w ogóle stania na straży zdobyczy budownictwa socjalistycznego – przybliżyć, pryncypia – objaśnić, spraw trudnych i drażliwych nie pomijając… Co ja piszę? Pomijając – jak najbardziej. W końcu, towarzysze, wydajemy niemałe pieniądze. Na propagandę, ma się rozumieć. Więc do własnej zupy sikać nie będziemy! Jak uradzili, tak zrobili. W koszmarnym dla Polski roku 1968 zaczęły się ukazywać (do kupienia za grosze w każdym kiosku „Ruchu”) zeszyty z serii „Ewa wzywa 07”. To dla dorosłych; a dla dzieci komiksy z kapitanem Żbikiem… Nie były tak popularne, jak niegdyś wojenne „tygrysy”, sprzedawane spod lady,…