Potwór z Florencji

Douglas Preston, Mario Spezi  Potwór z Florencji Przełożyła Kaja Gucio Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Piąty wymiar? Wymiar sprawiedliwości… Jeśli zdecydujecie się na lekturę – a całą swą reputacją zaręczam, że bardzo warto! – w miarę postępów tejże lektury zacznie ogarniać was zdumienie, acz po malućkiej chwili wypierane przez niedowierzanie, poczucie abstrakcyjnego absurdu, udziału w czymś nieprawdopodobnym, irracjonalnym, idiotycznym zgoła, by nie rzec – kretyńskim. Maestro Franz Kafka nie miałby pojęcia, czym być może ekstremalne wypiętrzenie jego własnych kafkowskich klimatów – sam nie dałby rady zabrnąć tak daleko i tak wysoko, jak niektórzy bohaterowie i protagoniści „Potwora z Florencji”. Mam wykształcenie prawnicze, ale starej daty i w zasadzie praktycznie nieużywane – a więc w sumie sporo po upływie terminu przydatności do spożycia. Mimo to żywię zasadne podstawy, by mniemać, że przynajmniej kilka reguł i znaczeń zaczerpniętych z prawa rzymskiego (dzięki nieodżałowanym preceptorom – profesorowi Cezaremu Kunderewiczowi oraz doktorowi i przyjacielowi Tomkowi Fijałkowskiemu) – tkwi w mym systemie wartości na stałe i na zawsze. Problem wszelako w tym, że pryncypia owe tyczą się prawa materialnego cywilnego i takiegoż procesu. Rzymskie prawo karne i stosowna dlań procedura kołaczą się w pamięci mgławicowo – już to jako system przysięgowo-kontrprzysięgowy,…

Cisza
proza obca / 27 sierpnia 2023

Don DeLillo  Cisza Przełożył Michał Kłobukowski Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Apokalipsa milcząca… „Po cichu, po cichu, po wielkiemu cichu…” fragment piosenki „Cichosza” Grzegorza Turnaua Trąby, grzmoty, wrzask potępieńczy, eksplozje, trzęsienia, erupcje wulkanów i gejzerów, gromkie pierdnięcia gazowych kawern… To tylko trochę spaczona wyobraźnia autorów Księgi, nie znająca innych środków ekspresji niż akustyczne, podsunęła im taki obraz końca świata. Tymczasem prawdziwa apokalipsa odbędzie się w ciszy. Jak na to wpadł DeLillo? Badając naturę ludzką – przez dziesięciolecia, nie tylko na potrzeby tego skromnego tekstu. Czytelnicy jego „Białego szumu” będą wiedzieli, o co chodzi… Czy zatem koniec świata nadejdzie dyskretnie? Ziemia po prostu się wyłączy? Ale kto naciśnie na wyłącznik? Może nikt. Może to automat, wyłącznik czasowy, który zadziała, gdy zaprogramowana wcześniej pora nadejdzie? To możliwe. Wszystko jest możliwe. Najpierw zaczną spadać samoloty. Bez uprzedzenia, bez chaosu, bez eksplozji – po prostu zaczną spadać. Jakby powietrze stało się słabsze. A może to wzrosła grawitacja? Cokolwiek się dzieje, to w ciszy. Może to wojna, może dezintegracja. Może wszystko dzieje się na poziomie kwantowym, a może to tylko kontynenty masywnie, ale chybotliwie popłynęły po oceanie lawy. Trzecia planeta od Słońca zwariowała. Albo i nie… Może to część…

Wisła. Biografia rzeki

Andrzej Chwalba Wisła. Biografia rzeki Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Modra rzeko… Znów woda. Znów płynąca, ale w ilości takiej, iż „rzeki, których nie ma” zalałyby się na amen… Największa, z jaką możemy mieć do czynienia w naszym kraju. Znaczy się Wisła. Krajowa potęga, choć w Europie dopiero na piętnastym miejscu względem długości (a są statystycy geograficzni, ustalający ten ranking Wisły dopiero na siedemnastym…). Nie wiem, jak wyglądałaby taka tabelka, gdyby za kryterium przyjąć masę toczonej wody (w metrach sześciennych na sekundę, liczoną u ujścia), ale też pewnie niezbyt dla wzmiankowanej Wisły imponująco. W każdym razie Wisłę z jej tysiącem i czterdziestoma siedmioma kilometrami zostawiają w tyle nie tylko takie potęgi jak Wołga, Wołga mat’ radnaja (3688 km), Dunaj piękny i modry (2850) i bat’ko Dnipro szyrokij (2285), ale także graniczny (z Azją – a co!) Ural (2534), Dniestr (1362), Ren (1233), Łaba (1165) lub taka Oka (1500) nostalgiczne wspominana w wojennej pieśni. A przecież są jeszcze dłuższe od naszej Wisełki cieki wodne, o który pies z kulawą nogą nie słyszał, a od dziesięcioleci (gdy kibitki i cziornyje worony przestały kursować) nikt z tutejszych nie widział: Kama, Peczora, Biełaja (ki czort?), Don z Dońcem, Desna… W…

Zagadki bytu
opowiadania - zbiór , proza polska / 14 sierpnia 2023

Sławomir Mrożek  Zagadki bytu Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 …nie wiedziałem nawet, że spadam Mrożek nie jest tylko pisarzem polskim – jednym z wielu, choć niewątpliwie czołowym (na pewno mieszczącym się w pierwszej dwudziestce, od Kochanowskiego po Tokarczuk) i dla wielu ważnym, najważniejszym. Wszelako żadnemu z tych dwudziestu autorów płci obojga nie został nadany tak szeroki przywilej istnienia symbolicznego w kulturowym zasobie polszczyzny, zrozumiałego chyba dla wszystkich, którzy polskim posługują się jako językiem rodzinnym, w nim odbyli edukację i nim się wspierając, posiedli pewne podstawowe kompetencje intelektualne tudzież emocjonalne. Inaczej mówiąc: zapasy swej wiedzy indywidualnej i społecznej zrobili po polsku. Po drodze też je w tym języku uzupełniali. Więc czym jest Mrożek? To symbol, pojemna metafora, epitet zastępczy, definiujący coś takiego… Ale co? Mrożek to skrót intelektualny, w zasadzie synonimicznie równoważny ze słowem „absurd”. Ale nie ze wszystkim… Prawie. Bo możliwe do wyobrażenia zakresy znaczeniowe „Mrożka” i „absurdu” nie całkiem się pokrywają. Absurdy mają bowiem swoje toporne, chamskie, prostackie i pospolite desygnaty. Ale gdy mówimy, że „to coś to czysty Mrożek” albo „Mrożek by tego nie wymyślił” bądź „sytuacja jak z Mrożka” – często mamy na myśli okoliczności i zdarzenia bardziej wyrafinowane, wysublimowane czy…

Lato z Rimbaudem

Sylvain Tesson  Lato z Rimbaudem Przełożyła Agata Kozak Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Podeszwy z wiatru Szczęśliwa Francja… Gdy rodzi się tam poeta (a owi rodzą się tamże licznie nad wyraz), to chociaż raz może być geniusz, co wszystko powie i napisze na nowo – nie za, nie przeciw, nie obok, nie zamiast – ale od początku, na surowym korzeniu, jak gdyby nigdy nic, nie bacząc na historię oraz imponderabilia. 20 października 1854 roku urodził się właśnie ktoś taki – w Charleville (po połączeniu się z sąsiednim miasteczkiem, dziś znane jako Charleville-Mézières) w Ardenach, nad Mozą akurat. Ale mógł gdziekolwiek; a samo Charleville nie ma tu żadnego znaczenia wobec aktu narodzin poety. Arthur Rimbaud… Tak wielki, że od czasów Franciszka Villona nie ma go z kim porównać – chyba że z Charlesem Baudelaire’em. W innych ważnych językowych „hemisferach” – anglosaskiej, niemieckiej, luzytańskiej, hiszpańskiej, rosyjskiej, arabskiej czy chińskiej – próżno szukać kogoś podobnego (chociaż nie zniechęcam – szukajcie, może znajdziecie). Może w anglosaskiej Yeats i Eliot, może w rosyjskiej „Jebłokowa” – gdyby udało się w jedno skleić Jesienina, Błoka i Achmatową… Rzecz nie w tym jednak, by Rimbauda sklasyfikować i posadowić na należnym mu miejscu…

Chłopcy. Idą po Polskę
esej polityczny , grand-reportaż / 4 sierpnia 2023

Marcin Kącki  Chłopcy. Idą po Polskę Wydawnictwo Znak Literanova, Kraków 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Gówniarze maszerują… Nie wiem, jaki jest realny udział konfederastów (i pobrzeżnej ich otoczki rozmaitego sortu – od faszystów po „tylko” genetycznych antysystemowców) w całej populacji potencjalnych posiadaczy czynnego i biernego prawa wyborczego w Polsce. Mam tu na myśli wyłącznie „twardych” konfederastów, czyli jądro owej formacji – konfederastów holistycznych, znaczy całościowych: konserwatywnych, fanatycznych, arcykatolickich, szowinistycznych, ksenofobicznych, mizoginistycznych w każdym z aspektów swej intelektualnej (choć boję się, czy to nie jest nadużycie: pospołu konfederaści i intelekt?) struktury programowej. Nie biorę pod uwagę „konfederastów miękkich”, pobierających na sztandary i transparenty po jednym hasełku programowym, wedle własnych potrzeb – na przykład to o obniżeniu podatków aż do zera, albo totalnym zakazie aborcji czy zniesieniu rozwodów. Nie, takich farbowanych konfederastów wykluczam z rachunku, chociaż to realnie istniejące głosy wyborcze. W celach zliczeniowych – jak mniemam – można przyjąć że tych twardzieli o ustalonych poglądach, nie oddalających się koniunkturalnie od ortodoksyjnego faszystowsko-nacjonalistyczno-katolickiego trzpienia, jest może ze dwa, góra trzy procent populacji mającej głos i mogącej takowego użyć… No to dlaczego w czasach przedwyborczych ekstremistom i innym antysystemowcom tudzież nieregularnym, ochotniczym formacjom politycznym poparcie skacze do dziesięciu procent? Czy to zagadka…