Dystopia

14 listopada 2023

Vincent V. Severski 


Dystopia
Wydawnictwo Czarna Owca,
Warszawa 2023

Rekomendacja: 4/7
Ocena okładki: 4/5

Cicha wojna trwa…

– Co czujesz, strzelając do człowieka?
– Lekki opór języka spustowego…

(fragment wywiadu z zawodowym snajperem)

Każdy, kto czytał słynny wywiad gen. Piotra Pytla – byłego szefa kontrwywiadu wojskowego – dla „Gazety Wyborczej”, podejmie lekturę „Dystopii” bez zdziwienia, bez wypieków na twarzy, spowodowanych zaskakującymi, zgoła niewiarygodnymi ocenami i informacjami. No i bez uczucia, że to niemożliwe, że ktoś go robi w konia… Generał Pytel ujawnił i unaocznił, że niemożliwe jest możliwe, prawdopodobieństwo jest ruchome, a ludzie – nieobliczalni. I w ten oto sposób prawda dogoniła fikcję literacką – i teraz idą sobie łeb w łeb, ale ze wskazaniem: niebawem prawda może fikcję wyprzedzić, a nawet zdublować na kolejnym okrążeniu. Chociaż oczywiście w naszych realiach ministrem i wicepremierem w jakimkolwiek rządzie nie zostałby ruski agent. Co to, to nie! My tu Ruskiego zawczasu byśmy wykryli i pogonili – takie z nas antykacapskie gieroje. Lance do boju, szable w dłoń… Tyle o nich wiemy, że się nie damy!

Ale wiecie co? O prawdziwość tej tezy jednak bym się nie założył. O nic i za nic. Jestem przekonany, że zarówno generał Pytel, jak i emerytowany pułkownik Sokołowski (czyli onże Severski) wiedzą, co mówią. Za ich narracją przemawia nie tylko mądrość dziejów, ale osobiste doświadczenie i niezbywalna pamięć, zwana w niektórych kręgach wiedzą operacyjną. Zresztą „Dystopia” nie jest zaskakującą pozycją literacką wprost z frontu cichej, wywiadowczej wojny polsko-ruskiej; Severski czyni to po raz ósmy w istocie. Najpierw były cztery powieści z cyklu „Nie-” (-legalni, -wierni, -śmiertelni, -pokorni), potem tetralogia „Sekcja” („Zamęt”, „Odwet”, „Nabór” – „Dystopia” jest czwarta…). I to zapewne nie koniec. Kierunek rosyjski sensu largo to bodajże literacka specjalizacja pułkownika Severskiego (jaka była prawdziwa, gdy był jeszcze w służbie – nie wiem…). Zresztą innych „specjalizacji” polskie służby nie mają. Przeciw przyjaciołom z NATO nie są potrzebne (chyba że jestem w mylnym błędzie), a inne wektory (osobliwie te na bliskim, średnim i dalekim Wschodzie) dość skutecznie (ze skutkiem śmiertelnym) zlikwidował niejaki Antoni Macierewicz (niech imię jego będzie przeklęte i zapomniane na wieki).

Polska literatura sensacyjna oczywiście może – mocą wyobraźni i talentu autorów – instalować się i poruszać w dowolnym rejonie świata, ale lepiej się czuje w obszarach, które nasi funkcjonariusze penetrowali operacyjnie. Można w to powątpiewać, ale subtelne iunctim między rzeczywistością a fikcją literacką w tym przypadku jednak istnieje. Oczywiście mogę sobie wyobrazić w całości polską powieść o przygodach dzielnego agenta MI5 (czyli brytyjskiego kontrwywiadu), który goni po Falklandach nasłanych z Patagonii zbirów z argentyńskiego Secretaria de Inteligencia. Wszelako powieść taka raczej nie powstanie. Autorowi bowiem – kimkolwiek byłby – w którymś momencie zabraknie realiów i poczucia nieznacznej choćby, prowizorycznej zgodności z rzeczywistością, czyli prawdopodobieństwa. Niezależnie od tego, jak intensywnie i gruntownie by takowe przestudiował, nawet w terenie. Polski zatem autor pozostanie raczej w rewirach, które dobrze zna. Severski nie jest wyjątkiem. A kierunek wschodni – bliższy lub dalszy – jest w zasadzie jedynym wiarygodnym. Trzymamy się tego planu i tego „placu”, jeśli nie chcemy, by nas uznano za nieodpowiedzialnych fantastów, zgoła bajkopisarzy…

Z czym zatem mamy do czynienia? Literacko – z przedstawieniem tzw. wojny wywiadów dwóch państw sobie nawzajem niechętnych (na podłożu ideologicznym, historycznym i poniekąd moralnym), by nie rzec – wrogich. Konflikt ów (nie analizujemy jego przyczyn, praprzyczyn, źródeł i praźródeł, nie badamy, czy są one realistyczne, czy urojone, nie ekstrapolujemy, co się w nim i z nim stanie…) z zewnątrz wygląda nieco osobliwie, bo z jednej strony agresywne imperialne mocarstwo, nieco osłabione, ale wszak nie do końca – a z drugiej niewielka kraina, od lat bezskutecznie aspirująca do grona średnich potencji kontynentalnych. Ogromna między nimi różnica potencjałów, środków i możliwości, ogromna różnica tradycji i kultury służb intelligence. I toczą cichą wojnę prawie jak równy z równym? W literaturze to akurat jest możliwe; dysproporcje mogą być atrakcyjnym środkiem budowania fabularnego napięcia. W realu to się raczej nie sprawdza, ale czasem intuicja, improwizacja i szczęście mogą zastąpić rutynę, zasoby i wyszkolenie. Lepiej wszakże na to nie liczyć. Lecz literatura to co innego – autor Severski może swobodnie tkać wątki na osnowie swej intrygi…

I utkał. „Dystopia” w zamyśle jest kulminacją intrygi „Sekcji” (a może jeszcze nie?), więc w zasadzie jej zrozumienie bez znajomości trzech poprzednich ksiąg dość jest trudne, aczkolwiek nie jest niemożliwe. Sporo odwołań do przeszłych zdarzeń, sporo ludzi z CV objaśnionymi wcześniej… Lecz cóż – taka jest uroda seryjnej roboty. Pierwszą część cyklu pisze się dla koneserów gatunku. Następne – dla przyjaciół…

Istotą tej intrygi jest konflikt (choć w istocie to zbyt słabe emocjonalnie słowo); więc raczej w sensie ścisłym walka – bezpardonowa, krwawa i kontaktowa (czasem dosłownie wręcz) – między potężnymi strukturami służb bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (znaczy wojskowej GRU oraz bezpieki w pewnym sensie „cywilnej”, czyli FSB – następczyni KGB), a polskimi agencjami wywiadu i kontrwywiadu. A ściślej: między potężnymi, wyposażonymi w praktycznie nieograniczone środki otdielieniami na polskom naprawlien’ji – a niedobitkami naszej profesjonalnej służby, rozbitej przez ruskich agentów ukrytych w polskim rządzie; jej trzon osobowy został właśnie „wyaresztowany” pod zarzutem – jakżeby inaczej? – całkiem fikcyjnej (ale uprawdopodobnionej podrzuconymi materiałami) współpracy z… Rosjanami. Walkę podejmuje „drugi szereg”, a konkretnie partnerki aresztowanych oficerów. Robi się coraz ciekawiej, bo to dość zuchwały chwyt literacki, ale stwarzający mnóstwo atrakcyjnych fabularnych możliwości. Akcja się spiętrza, a jej temperatura rośnie…

Oczywiście zgodnie z umową nie liczcie na jakiekolwiek szczegóły tej doskonałej narracji – może poza tym, że główny ruski agent na polskim teatrum cichej wojny (wraz ze swym oficerem prowadzącym) wypada z listy aktywów Putina (with a little help from friends). Ale w okolicznościach takich, które aż się proszą o nasz ulubiony ciąg dalszy… No i oczywiście żałuję bardzo, że nie mogę choćby napomknąć o wyczynach pewnego dezertera ze specnazu, uzbrojonego w karabin snajperski wintoriez, pistolet giurza i nóż kizlyar – ekwipunek marzeń każdego kaukaskiego skrytobójcy o przedłużonej żywotności i zdatności do użytku. (Oczywiście ta przedłużona żywotność i zdatność dotyczy samego skrytobójcy, a nie jego ekwipunku…).

I to tyle, jeśli chodzi o literaturę sensacyjną, o szpiegowskie thrillery – nawet w skrajnie niekorzystnych warunkach na końcu to my wygrywamy! Bo taka jest konwencja tego gatunku rozrywki. Na prawdziwym froncie wojny wywiadów zapewne już tak dobrze nie jest. Rany zadane służbom przez nieodpowiedzialnych lub zgoła wrogich polityków nie goją się ani szybko, ani łatwo – tak jak odrastają odnóża aksolotla. Jeden głupi lub chory na umyśle minister potrafi zaszkodzić bardziej niż brygada pancerna w polu. A w obliczu wojny tuż za granicą jesteśmy ślepi i głusi; nawet tego, co jawne, czytać nie potrafimy. Nadzieja przeto w literaturze – że pokrzepi nam serca do czasu, aż sami powtórnie okrzepniemy…

Tomasz Sas
(14 11 2023)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *