Pamiętnik księgarza
diarystyka , memuary / 9 lipca 2019

Shaun Bythell Pamiętnik księgarza Przełożyła Dorota Malina Wydawnictwo Insignis, Kraków 2019 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Mądrość kurzu… Obcowanie z książkami w sensie ścisłym (to znaczy ze stosami zadrukowanego papieru w twardych lub miękkich okładkach) jest upodobaniem – a właściwie stylem życia – dość ekstremalnym, choć ciągle jeszcze nadspodziewanie rozpowszechnionym. Ba, globalne dane przemysłu wydawniczego wskazują nieśmiało na pewien rosnący trend popularności książek drukowanych na papierze (w odróżnieniu od zastoju, a nawet spadku sprzedaży zarówno elektronicznych nośników – w rodzaju kindle’a na przykład – jak i samych książek w postaci elektronicznych plików do ściągnięcia z sieci…). Wbrew ponurym przepowiedniom „postępowców” cywilizacja druku na papierze jeszcze czas jakiś potrwa, a Johannes Gensfleisch zum Gutenberg z Moguncji – genialny wynalazca tej technologii – nie musi się w grobie przewracać z rozpaczy… Oznacza to, że – po pierwsze: nadal będą rżnąć lasy na papier, po drugie: kontynuować będziemy zachęcanie… kurzu do niepowstrzymanego gromadzenia i mnożenia się, udzielając rzeczonemu wygodnego schronienia. Znana mi bardzo blisko, osobiście, intymnie, emocjonalnie i odpowiednio długo znawczyni problemu kurzu i wszelkich możliwych (w tym wielu wielce ekstrawaganckich) technologii jego usuwania twierdzi nawet, że kurz stanowi połowę sumarycznej wagi domowych i publicznych bibliotek. Mojej własnej (jakieś 4,5 tysiąca tomów!) nie…

Sztuka zwycięstwa
biografistyka , memuary / 7 stycznia 2017

Phil Knight Sztuka zwycięstwa Przełożył: Maciej Szymański Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2016 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 3/7 Do utraty tchu… Supermaraton Jak-To-Się-Robi Gdy któryś tam z licznych gatunków homo zlazł wreszcie z drzewa, bo zobaczył, jak wiele możliwości życia i wyżycia daje mu trawiasta sawanna, Matka Natura użyła wszystkich sił i narzędzi ewolucji, by ów homo stał się erectusem (człowiekiem wyprostowanym), a jego dolne odnóża, służące do przemieszczania się, stały się zarazem jego własną najgroźniejszą bronią, atrybutem przystosowawczego sukcesu. Matka Natura nie dała erectusowi kłów ani pazurów, zabrała okrywę z owłosienia (wyjąwszy łeb i kilka innych, drugorzędnych z punktu widzenia tej historii okolic korpusu…). W zamian ukształtowała mu nogi, zakończone sprawnymi, wielofunkcyjnymi stopami, nogi o długich mięśniach, zdolnych nie tylko do szybkiego, ale przede wszystkim wytrwałego, długodystansowego biegu. Erectus bowiem zdobywał pożywienie gnając tak szybko i długo, by zbliżyć się do celu na odległość pozwalającą skutecznie (znaczy: zabójczo) miotnąć kamorem, zakrzywionym kijaszkiem czy zaostrzoną gałęzią. Albo zgoła zamęczyć, zabiegać ofiarę do zdechu i skręcić jej kark… Na tymczasowym (kto wie, co będzie dalej?) końcu procesu ewolucji, już współcześnie, przystosowanie do biegania nie jest niezbędnym warunkiem zdobywania żarcia – jest (jak to zwykle bywa na manowcach ewolucji) elementem zabawy, pozostałością, atawizmem……