Andrzej Leon Sowa Kto wydał wyrok na miasto? Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Ofiara bohaterów, zbrodnia dowódców, dramat zakładników… Zostanie po nas złom żelazny i głuchy, drwiący śmiech pokoleń. Koniec „Pieśni” (1942) Tadeusza Borowskiego Dwa lata przed brzemiennym w wydarzenia i kluczowym dla późniejszych dziejów polskich rokiem 1944 poeta przeczuł tak precyzyjnie jak mógł – co się z nami stanie… Nie wiedział tylko, że złomu żelaznego będzie niezwykle mało, za mało, bo cokolwiek z nim zdziałać. Nie wiedział, że znacznie więcej zostanie ruin i grobów. Więcej żywotów przetrąconych, więcej gwałtownie zakończonych… No i ten śmiech metaforyczny w rzeczywistości nie pojawiał się wcale (chyba że na rozkaz tępych propagandzistów…). A jeśli, to szybko wiązł w gardłach. Więcej zawsze było uświęconej patriotycznie afirmacji – już to jawnej, już to uprawianej konspiracyjnie, w legendzie i mitycznej narracji plemiennej – ale zawsze wykluczającej, bądź w najlepszym razie prawie uniemożliwiającej uczciwą dysputę. Dysputa taka w pierwszej kolejności jest przywilejem historyków, którzy wprzódy zbadają dokumenty, źródła, a poddawszy takowe krytycznemu (zgodnie z regułą de omnibus dubitandum) osądowi, osadzonemu w kontekście możliwie obszernym, ustalą stan faktyczny, wywiodą zeń hipotezy i postarają się zaprotokołować myślowy przewód interpretacyjny, ku elegancko i krótko sformułowanym wnioskom prowadzący….
Niall Ferguson Dom Rotschildów. Prorocy finansów 1798 – 1848. Tom I Przekład: Katarzyna Bażyńska-Chojnacka, Piotr Chojnacki Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016 rekomendacja: 5/7 ocena okładki: 3/5 Złoto toczy się w krąg, z rąk do rąk… Ten wers z operetkowego („Baron cygański” Johanna Straussa syna) kupletu niejakiego Sandora Barinkaya, onegoż barona, podobno nad wyraz trafnie oddaje zasadniczy mechanizm gospodarki kapitalistycznej (i nie tylko: niektórych innych epok chyba też…). To znaczy tak jest w popularnym polskim tłumaczeniu libretta Ignacego Schnitzera, w oryginale niemieckim chodzi o coś innego… Owszem – złoto (symboliczne upostaciowienie pieniądza wszelkiej maści) krąży sobie tędy i owędy, na sposób lekko chaotyczny i uśredniony, wyjąwszy jednak miejsca, okazje i czas, gdy ma zwyczaj (i powód) gromadzić się intensywnie i ponadprzeciętnie (by nie rzec – w nadmiarze, bo w nadmiarze nigdy go nie ma!). Jedna z takich okoliczności, o konsekwencjach globalnych niemalże, ma swój prapoczątek w drugiej połowie XVIII stulecia na Judengasse, ulicy-osi żydowskiego getta we Frankfurcie (tym nad Menem), w domu „Pod Czerwoną Tarczą” (Zum roten Schild), gdzie mieszkała rodzina drobnych kupców, używających naturalnie (a dlaczegóżby nie?) nazwiska Rotschild, a z nich pierwszy bardziej znany był Mayer Amschel (1744 – 1812) – handlarz antykwarycznymi monetami, który później wszedł na rynek jako…