Chodź ze mną

Łukasz Orbitowski  Chodź ze mną Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Obcy w Gdyni tumult czyni… Kajakiem na Bornholm? To głupi pomysł i chyba tylko jedna z tzw. miejskich legend. Nie wiem, czy w całych dziejach PRL była choć jedna fortunna próba takiego rejsu… Ale motorówką do Szwecji? To już się mogło udać – i zapewne kilka razy się udało śmiałym i zdesperowanym żeglarzom (na dobitkę pozbawionym wyobraźni). Tyle że wiedza o podobnych wyczynach zbójecko-nawigacyjnych raczej nie jest dostępna, a śladów w archiwach próżno szukać; ówczesne władze czuwające nad bezpieczeństwem państwa i jego obywateli nie były skłonne do ujawniania swych „wpadek”. A i służby „po przeciwnej stronie” też zachowywały podziwu godną dyskrecję – w myśl zasady przećwiczonej i sformułowanej lapidarnie przez czynowników w służbie carskiej Ochrany – tisze jediesz, dalsze budiesz… Ale dla zdolnego, gremialnie rekomendowanego przez krytykę prozaika to żadna przeszkoda – zwłaszcza gdy pobrał zaliczkę z kasy miasta, obiecując w zamian promocję co się zowie i „lokowanie produktu” w najbliższej swej książce. Więc wystarczy tylko uruchomić resursy wyobraźni, przepracować kilka zasłyszanych morskich opowieści, przysiąść fałdów i sypnąć z klawiatury te czterysta z okładem stron – żeby nie wyglądało na zbyte, tylko poważnie i odpowiedzialnie….

Wino przelane na papier
styl życia / 24 grudnia 2022

Kuba Janicki, Tomek Kosiński, Magdalena Kubiaczyk, Joanna Plichta  Wino przelane na papier Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Więc pijmy wino… Od dawna (konkretnie od połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia) należę do grona miłośników, adoratorów zgoła, rośliny Vitis vinifera L. Oraz pozyskiwanych z niej, w drodze poważnych operacji biochemicznych, substancji płynnych umiarkowanie lotnych (circa 15 proc. spiritum vini – no, chyba że koniak…), lecz za to niezwykle smakowitych, rozweselających i depresjobójczych. Choć muszę też wyznać, że wcale nie mniejszą sympatią, pożądaniem zgoła, darzę równocześnie produkty płynne uzyskiwane z rośliny Hordeum L. Bez nich obu (tych roślinek znaczy) nie wyobrażam sobie świata. Gdyby jednak taki zaistniał, byłby niewiarygodnie smutny, ponury, nie do życia… Tak się jednak w toku dziejów złożyło, że Matka Natura oszczędziła nam losu poszukiwaczy odrobiny euforii w zjadaniu różnych grzybków czy kiszeniu ogóra… Jedni sukces Vitis vinifera przypisują wynalazczości i zuchwalstwu mitycznego praojca Noego, ale to raczej można między bajki włożyć. Inni (do nich należę) upatrują sukcesu owego w działaniu Ewolucji i nieodrodnej córy jej – Cywilizacji. Osobniki rasy kaukaskiej, które zajęły stanowiska do życia akurat na południowych stokach wspomnianego Kaukazu, zetknęły się z bujną roślinną okrywą Vitis vinifera, więc jęły z wolna…

Dziady i dybuki
biografistyka , saga familijna / 19 grudnia 2022

Jarosław Kurski Dziady i dybuki Wydawnictwo Agora, Warszawa 2022 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Zbiorowe opętanie i jak z nim walczyć… Zrządzeniem losu najlepsza książka bieżącego polskiego sezonu wydawniczego ukazała się właśnie teraz, późną jesienią, w okresie tradycyjnie i symbolicznie sprzyjającym wszelakim rozmyślaniom, podsumowaniom, rekapitulacjom i wartościowaniom. A także sentymentalnym wspominkom, wyidealizowanym wycieczkom w przeszłość, zapasom z pamięcią. W czasie mocno sprzyjającym obcowaniu z duchami. Kto żyw pisze i publikuje swoje byłoje i dumy (wedle niedoścignionego wzorca Hercena) – ale bardziej ufryzowane, wygrzecznione, pozbawione temperatury konfliktu, jedynie słuszne i kapitulanckie – nie tylko wobec historii ale i własnego sumienia. W poczuciu misji oświecenia i narcystycznej poniekąd potrzeby podwyższenia statusu intelektualnego, z chęci zamaskowania wstydu lub tylko złego wrażenia po tym i owym, co się kiedyś przytrafiło. Tak jest wiara w rozgrzeszającą moc słowa drukowanego… Ale nie z Kurskim takie numery. On wszystko zrobił w poprzek, a nawet wbrew. Powodów, dla których zdecydował się wypuścić w świat familijną sagę bez makijażu, pojawiło się aż nadto, ale jeden wydaje się przesądzający – nikt, poza mną samym nie będzie ograniczał, moderował czy cenzurował tego wszystkiego, co o losie mej rodziny chcę powiedzieć. Zwłaszcza niech nie próbuje tego robić historia, ani jej bękart z…

Tajne państwo z kartonu
esej polityczny , felietonistyka / 13 grudnia 2022

Marcin Matczak Tajne państwo z kartonu Wydawnictwo Znak, Kraków 2022 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Intelektualny plan odbudowy tego i owego… Wśród ptaków wielkie poruszenie, ci odlatują, ci zostająNa łące stoją jak na scenie, czy też przeżyją, czy dotrwają piosenka „W żółtych płomieniach liści” Andrzeja Zielińskiego (Skaldowie) z tekstem Agnieszki Osieckiej;śpiewała Łucja Prus A nas przy tym nigdy nie było,Wianki dziewicze na naszej skroni.To przecież tylko kilka osób robiło:To oni, to oni, to oni!piosenka z Kabaretu Olgi Lipińskiej (1990),autorstwa Włodzimierza Korcza (muzyka)i Wojciecha Kejne (słowa) …bo przecież nie wszystkiego i nie od razu. Fundamentalne pytanie – co po PiS i jak to zrobić? – dręczy mózgi, emocje i sumienia (a w innych przypadkach – instynkty samozachowawcze) wielu z nas, współobywateli (mimo wszystko) Rzeczypospolitej. Od pewnego czasu bowiem jasne się staje, że coś się zmieni, że rządzący reżim nie utrzyma się raczej – kolaps blisko, a co po nim? No co? Niedokładnie wiadomo, a oczekiwania są sprzeczne – i to w sposób tak dokładnie rozbieżny, jak to tylko możliwe… Wiele, bardzo wiele przemawia za tym, że kontynuacji nie będzie. Jeśli zatem poczynimy założenie, iż nadchodzący akt elekcyjny w konstytucyjnym terminie i na warunkach ustanowionych prawem zasadniczo zmieni układ sił politycznych, to…

Zagubiony Anioł
romans obyczajowy / 4 grudnia 2022

Magdalena Kordel  Zagubiony Anioł Wydawnictwo Znak, Kraków 2022 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 3/5 Wyroby piekarnicze angelizowane, z polewą słodką, na życzenie lukrowane „(…) liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal.” Konstanty Ildefons Gałczyński (1946) Tradycyjnie raz w roku, w okolicach ostatniego, napęczniałego świątecznie miesiąca, ze stosu „literatury” romansowej ku pokrzepieniu serc edytowanej, wybieram na chybił-trafił jeden obiekt, by rekomendować czytelnikom jego zawartość intelektualno-emocjonalną. Na co wskazał tym razem los-przypadek, o tym za chwilę. Wprzódy winien jestem wyjaśnienie, czemu w ogóle robię wyprawę, której celem jest literacka terra incognita (powiedzmy od razu, że ta nieznajomość dotyczy tylko mnie i moją wyłącznie jest winą) – w zasadzie jeden z wielu literackich lądów nieznanych (dla mnie nieznanych – jak na przykład literatura dziecięca i młodzieżowa, jeszcze większym brakiem mego zainteresowania „ciesząca się”, niż proza romansowa), wokół których na co dzień nawiguję z pewną taką dozą aroganckiej obojętności. Wyprawy, które podejmuję na literackie lądy nieznane, czynię nie tylko po to, by egoistycznie poszukiwać powodu do dobrej zabawy (ponabijać się, ponaśmiewać…) cudzym kosztem. Boże nieistniejący, uchowaj! Idzie mi tylko o stałe ugruntowywanie przekonania, że literatura dzieli się wyłącznie na dobrą i złą. Wszelkie i jakiekolwiek próby dyferencjacji, naklejania etykietek – już to zdeterminowanych płciowo (literatura…