Korponinja
rozrywka, satyra / 21 sierpnia 2016

Lars Berge Korponinja Przekład: Natalia Kołaczek Grupa Wydawnicza Foksal – Wydawnictwo WAB, Warszawa 2016 Rekomendacja: 1/7 Ocena okładki: 3/5 Troll sikający do kawy w ołpenspejsie Korporacja biznesowa (branży dowolnej) – z jej strukturą, formalizmem, osobliwym językiem (kiedyś na taki półprofesjonalny, acz zwulgaryzowany dialekt mówiono kmina…), obyczajami, rytuałami, hierarchią, skrywanymi tajemnicami, subkulturą (podobną do więziennego „drugiego życia”, zwanego czasem niezbyt fortunnie i precyzyjnie grypserą) tudzież życiem erotycznym – jest, jak się wydaje, arcywydajnym tworzywem literackim, wręcz wymarzonym źródłem sukcesu na niwie twórczej. Wystarczy wejść do środka, szeroko otworzyć oczy i uszy, mieć dobrych informatorów (znudzonych, zniechęconych, wreszcie oburzonych – w żadnym razie nie trywialnych zadowolonych…), gapić się i opisywać… Opisywać! Korporacyjnym świeżym mięskiem (choć czasem trudno je odróżnić od padliny…) żywi się literatura, kino, telewizja. Ba, satyra nawet! I właśnie z tą ostatnią jest kłopot… Bo raczej nie ma się z czego śmiać. Korpoklimaty nadają się idealnie do kryminału; zadowoleni byliby też kontynuatorzy dzieła Kafki, Dostojewskiego, Schulza; może też mistrz King i legion naśladowców jego uszczknąłby surowca dla korpohorroru. Może nawet być obyczajówka z pełnym spektrum wariacji i dewiacji seksualnych. Ale humor? I to w szwedzkim wydaniu? No nie, to już po prostu niemożliwe… Każdemu, kto pokładałby jakowąś nadzieję w tzw….

Robert Ludlum. Odwet Bourne’a
sensacja / 15 sierpnia 2016

Eric van Lustbader Robert Ludlum. Odwet Bourne’a Przekład: Jan Kraśko Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz S.C., Warszawa 2016 Rekomendacja: 1/7 Ocena okładki: 2/5 Zabili go i uciekł Tor lotu pocisku kalibru od mniej więcej 7,62 mm do jakieś 12,5 mm, który w wyniku gwałtownej eksplozji ładunku miotającego opuścił lufę broni strzeleckiej, krótkiej lub długiej, szalenie trudno zakłócić. Owszem – snajperzy, czyli precyzyjni strzelcy długodystansowi, od razu powiedzą, że czynniki takie jak wiatr, ciśnienie atmosferyczne, wilgotność i temperatura powietrza… Mają nawet specjalne tablice przeliczeniowe i algorytmy w podręcznych komputerkach polowych (opancerzonych i w kamuflażu bojowym), by te niedogodności usunąć. Ale w zasadzie wystrzelony pocisk porusza się po swej trajektorii (wybranej przez wycelowaną lub nie lufę…) bez przeszkód i z siłą pewną taką – niepohamowaną i destrukcyjną. Więc jeśli przypadkiem (lub nie) na tej drodze znajdzie się obiekt jakowyś, dajmy na to ciało ludzkie, nie ma ono prawa uniknąć dekompozycji (z dużym – rosnącym wraz z kalibrem pocisku – prawdopodobieństwem zejścia definitywnego). Zasada ta ulega jednak zawieszeniu na gruncie tzw. literatury sensacyjnej, z osobliwą zaś siłą zawieszenie to demonstruje się w przypadku osobnika, znanego pod prowizorycznym (ale od lat ważnym) imieniem i nazwiskiem Jason Bourne… Postać tę wykoncypował amerykański klasyk powieści sensacyjnej, awanturniczej,…

Ciuciubabka
kryminał , sensacja / 12 sierpnia 2016

Arne Dahl Ciuciubabka Przekład: Anna Krochmal, Robert Kędzierski Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2016 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 2/5 Precyzja niewidzącego Kreowany na nową gwiazdę kryminalno-sensacyjnego nurtu literatury skandynawskiej szwedzki pisarz (etatowo pracujący – ciekawostka! – jako researcher i lektor noblowskiego komitetu…) Arne Dahl (naprawdę nazywa się Jan Lennart Arnald) powoli dorasta do oczekiwań krytyki… Starsi mistrzowie ustawili jednak poprzeczkę tak wysoko, że dla juniora-aspiranta (rocznik 1963 – ledwie 53 lata – doprawdy, cóż to za wiek…) ciągle jest wolna przestrzeń na wypracowanie potęgi skoku… A przestrzeń to niezwykle potrzebna. Dotąd bowiem uważałem Dahla za sprawnego wyrobnika-rzemieślnika, dobrego w opowiadaniu i snuciu intrygi, operującego przy tym językiem przyzwoitej próby (jeżeli coś nie zostało lost in translation, czego zweryfikować nie sposób, jeśli się nie zna szwedzkiego ni w ząb…). Być może krzywdzę wielkiego pisarza niechcący, ale przed kilkoma laty już zaliczyłem trzy (z ośmiu lub dziewięciu…) jego seryjne powieści o tak zwanej Drużynie A, wyimaginowanej komórce szwedzkiej policji do zwalczania przestępczości niekonwencjonalnej, zorganizowanej i przekraczającej granice kraju: „Misterioso” (2010), „Na szczyt góry” (2011) i „Europa Blues” (2012; wszystkie wydane w Muzie, a w Szwecji jakąś dekadę wcześniej…). No i nie wydały mi się one lekturą wielką, szlusującą do Mankella, Läckberg czy tego…

Zostawić Islandię
literatura drogi / 8 sierpnia 2016

Hubert Klimko-Dobrzaniecki Zostawić Islandię Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2016 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Nostalgia słowiańskiego wikinga, czyli wołowina z tranem Karierę literacką Huberta Klimko-Dobrzanieckiego od kilku lat śledzę z sympatią i nieudawanym zainteresowaniem. Lubię bowiem facetów osobnych, trasujących własne szlaki w kompletnej izolacji od pisarskich mód, stadnych fascynacji i gorączkowego odkrywania, jakie też najaktualniejsze są trendy opiniotwórczych koterii, by w nie się wpasować – czy to przodem, czy tyłkiem, byle Nominację załapać… A taki Klimko (to nazwisko po żonie; po tatusiu, który odszedł w siną dal trzy bloki nieopodal, jest Dobrzaniecki…) ma to gdzieś. Robi swoje, a w zasadzie szuka swojego tam, gdzie go fantazja (po części zapewne motywowana materialnie…) zaniesie. No i pisze też po swojemu. Na początku trochę na boku jakby uporczywej walki o pomysł na życie i środki na życie. A ponieważ umie opowiadać, tworzyć klimaty i ludzi – innymi słowy: kreować osobliwą (może nieco po Einsteinowsku zakrzywioną…) przestrzeń fabularną, to pewnym czasie terminowania literatura zaczęła mu do życia wystarczać. Nawet Nominacje przychodziły niechcący… Ale co się przedtem nachapał, to jego: dorastanie w Bielawie, nowicjat u pallotynów, studia rozmaite filo-, a nawet teolo-, cebulki i kapucha w Holandii, mały handełes zigaretten nach Berlin, studia filologiczne…

Kto wydał wyrok na miasto?
historia / 1 sierpnia 2016

Andrzej Leon Sowa Kto wydał wyrok na miasto? Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Ofiara bohaterów, zbrodnia dowódców, dramat zakładników… Zostanie po nas złom żelazny i głuchy, drwiący śmiech pokoleń. Koniec „Pieśni” (1942) Tadeusza Borowskiego Dwa lata przed brzemiennym w wydarzenia i kluczowym dla późniejszych dziejów polskich rokiem 1944 poeta przeczuł tak precyzyjnie jak mógł – co się z nami stanie… Nie wiedział tylko, że złomu żelaznego będzie niezwykle mało, za mało, bo cokolwiek z nim zdziałać. Nie wiedział, że znacznie więcej zostanie ruin i grobów. Więcej żywotów przetrąconych, więcej gwałtownie zakończonych… No i ten śmiech metaforyczny w rzeczywistości nie pojawiał się wcale (chyba że na rozkaz tępych propagandzistów…). A jeśli, to szybko wiązł w gardłach. Więcej zawsze było uświęconej patriotycznie afirmacji – już to jawnej, już to uprawianej konspiracyjnie, w legendzie i mitycznej narracji plemiennej – ale zawsze wykluczającej, bądź w najlepszym razie prawie uniemożliwiającej uczciwą dysputę. Dysputa taka w pierwszej kolejności jest przywilejem historyków, którzy wprzódy zbadają dokumenty, źródła, a poddawszy takowe krytycznemu (zgodnie z regułą de omnibus dubitandum) osądowi, osadzonemu w kontekście możliwie obszernym, ustalą stan faktyczny, wywiodą zeń hipotezy i postarają się zaprotokołować myślowy przewód interpretacyjny, ku elegancko i krótko sformułowanym wnioskom prowadzący….