Tomasz Jastrun Alfabet polifoniczny Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2024 Rekomendacja: 5/7Ocena okładki: 2/5 Pępizm nasz niepowszedni Lubię takie książki… W miarę bezczelne, minoderyjne (popatrzcie na okładkę tej książeczki!), narcystyczne, kabotyńskie, plotkarskie ponad przyzwolenie (naciągnięte, bo formuła tzw. alfabetu – twórczo sprokurowana przez Urbana – na to pozwala…), ale przede wszystkim skrywające potężne kompleksy, fobie, natręctwa, idiosynkrazje i manie pod pikarejską peleryną samozadowolenia. Życie okazuje się fajne, nieprawdaż? Zwłaszcza gdy można komuś z towarzystwa, elity (nie jakiemuś jednemu – wielu „komuś”) przypierdolić zawiesiście, po staropolsku… Do tego trochę liryki, trochę aforyzmów – z tych mniej popularnych (żeby nie było, że wtórne); na koniec pamiętać, żeby hołdy oddać komu tam trza i skrupulatnie jeszcze raz przebadać listę pominiętych – to jest bowiem źródło prawdziwej satysfakcji cynicznego manipulatora. Tomasz Jastrun osiągnął w tej branży mistrzostwo – mimo przeszkód osobistych, o których zresztą pisze szczerze i obszernie. Ale jest to mistrzostwo całkowicie uprawnione, ze wszech miar usprawiedliwione, zasłużone – a z tym wszystkim wartościowe intelektualnie. Nie wiedzieć czemu… Nawet jak się dokona rozbioru. Może dlatego, że Tomasz Jastrun przede wszystkim jest poetą. A czym jest poezja? Tego to już zupełnie nie wiadomo. Zresztą spróbujcie sami zdefiniować – wyjdzie jakiś potworek epistemologiczny. Niezależnie od tego, ile…
Tomasz Jastrun Opiłki i okruszki Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2020 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Przeciw grawitacji Kapitalny pomysł: sprowadzić całe ludzkie życie do pojedynczych, migawkowych (ale znaczących, niekiedy wręcz przełomowych) epizodzików. Dosłownie – jeden na każdy rok życia. Jedno zdarzenie, ale reprezentujące cały rok, opowiadające cały rok, odpowiadające za cały rok, definiujące cały rok, skrywające cały rok, rozgrzeszające cały rok, magazynujące cały rok. Jedno – w zasięgu pamięci, w zasięgu słów, w zasięgu horyzontu, w zasięgu wyobraźni. Osobliwy koncept, bardzo poetycki, metaforyczny jak cholera… Jak dla mnie – czyniący Jastruna na powrót wierszokletą. Tęgim – zasługującym na wieniec laureatusa poetą życia codziennego. Piewcą poszukiwania (i znajdowania) osobliwości w zwyczajności. Poczułem się raźniej – to ja tam jestem, w tych opiłkach i okruszkach. W końcu jestem starszy od autora ledwie o dwa lata bez trzech dni. Na podwórku w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku to byłaby różnica – ale teraz? Rówieśnictwo, ot co… No i te tytułowe opiłki i okruszki… Kosmiczna, cudowna metafora! Drobinki materii – tak różniące się pochodzeniem i strukturą morfologiczną – zjawiają się w zasięgu naszego wzroku i możliwości poznania, gdyż (po oderwaniu się od macierzystej bryły; pomińmy na razie kwestię – z jakiego powodu…) ich wywołany prawem…
Tomasz Jastrun Wyszedł z siebie i nie wrócił Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2017 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Inteligent (a już artysta na pewno!) nie trafi do nieba Nie trafi, bo wątpi (czasem tylko w siebie, ale to wystarczy…). A przed wątpiącymi wrota niebieskie zatrzaskują się z hukiem. Mają gorzej niż nawróceni grzesznicy, którzy tylko czasem (przy niesprzyjających okolicznościach towarzyszących) muszą trochę poczekać przed bramą… Manichejski świat, jakoby wykreowany przez Istotę Najwyższą, nie toleruje wątpiących. Wierzący bez zastrzeżeń i bez namysłu prostaczkowie z uwierzytelnionymi świadectwami grzechów odpuszczenia przez wrota przechodzą krokiem marszowym, całymi tyralierami. Ci, co myśleli albo (cóż za horror!) zadawali pytania, względnie pozwalali sobie na sceptyczne komentarze, mają czerwone światło. Więc gdy wyjdą z siebie, wiadomo, dokąd nie trafią. Ale gdzie ich szukać, jeśli nie w elizjum? Tomasz Jastrun – poeta i syn (rocznik 1950…) poetyckiej pary Mieczysława i Mieczysławy, wielce zasłużony nie tylko dla kultury krajowej i europejskiej, ale i dla SPRAWY (tak teraz górnolotnie mawiają o aktywności opozycyjnej, antysocjalistycznej i konspiracyjnej…) – z mocy osobliwego splotu właściwości intelektualnych i czynników zdeterminowanych biologicznie stał się murowanym, kilkakrotnie zapewne poddanym próbom, kandydatem do niepowrotu. Szczęśliwie dla rodziny, literatury i wiernego grona czytelników (sam też lubię skurczybyka…), niepowrót ów…