Craig Symonds Nimitz na wojnie Przełożyli Łukasz Hajdrych, Łukasz Witczak Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2025 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Dobry admirał Pearl Harbor – nie, Pearl nie – w trakcie (i od roku przedtem) tej haniebnej, straszliwej i dalekosiężnej w swych skutkach klęski floty on – Chester William Nimitz – dowodził… biurkiem w sztabach US Navy w Waszyngtonie. W stopniu dwugwiazdkowego admirała. Po angielsku nazwa stopnia brzmi rear admiral upper half, co dosłownie znaczyłoby „tylny admirał górnej połowy” – jakoś tak bez sensu… Ale rear admiral to nazwa stopnia mająca swe źródło i początek w odwiecznej taktyce floty, operującej kolumnami okrętów w szyku torowym; admirałowie i wiceadmirałowie dowodzili eskadrami od czoła, zaś oficer funkcyjny w stopniu rear admiral… no cóż – pilnował tyłów i porządku na redzie, gdy flota gromadziła się przed walką. Po polsku ten stopień nazywa się kontradmirał (zresztą w kilku innych marynarkach świata też, np. we włoskiej: contrammiraglio – tyz piknie, nieprawdaż?). No – ale w marynarce USA tych rear admirałów są dwie grupy – lower half i upper half (czyli dolna i górna połowa) – więc jak poszukać polskiego odpowiednika nazewniczego? Kontradmirałem bezspornie jest rear admiral lower half (jednogwiazdkowiec), ale czym jest rear admiral upper…
Craig Symonds II wojna światowa na morzu. Historia globalna Przełożył Fabian Tryl Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2020 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Trafiony, zatopiony! Wszyscy znają tę grę: kartka w kratkę wydarta z zeszytu do matmy, dwa kwadraty o boku dziesięciokratkowym, opisane literami i cyframi tworzącymi współrzędne (obaj uczestnicy gry musieli mieć identyczne opisy oczywiście); na jednym kwadracie ustawiasz swoje okręty: jeden czterokratkowy, dwa trzykratkowe, trzy dwukratkowe i cztery jednokratkowe (w zasadzie mówiło się nie kratki, lecz maszty…); twoja flota nie mogła kotwiczyć, czyli stykać się burtami, dziobami ni rufami, tylko dwa lub trzy (kwestia umowy) mogły stać wzdłuż brzegu, tylko dwa lub trzy (kwestia umowy) mogły kotwiczyć dziobem lub rufą do brzegu. No i potem strzelanie naprzemienne wedle współrzędnych – kto pierwszy wymacał dwadzieścia „masztów” przeciwnika – wygrywał… Teraz wyobraźcie sobie, że ta gra toczy się na dwóch oceanicznych akwenach (na trzeci – Indyjski – zapuszczano się rzadko i okazjonalnie) z przyległymi morzami. Strzelacie naprzemiennie, ale nie macie obowiązku meldowania przeciwnikowi o trafieniach. Floty macie nieograniczone (traktatowe próby narzucenia tonaży i uzbrojenia jeszcze przed wojną spaliły na panewce) – takie, na jakie was stać. Straty możecie uzupełniać, jeśli was stać. Walicie, póki się wam lufy nie stopią, samoloty nie…