Szymon Wojtyniak Bezpańskie psy Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza, Warszawa 2019 Rekomendacja: -1/7 Ocena okładki: 2/5 Bezlitosna Urugwajka stuka sztukasa… A myśmy tamtą wojnę właściwie wygrali… A moralnie to już na pewno. A gdybyśmy mieli z tysiąc (albo lepiej pięć…) takich oficerów i dowódców jak major Feliks Zygartowicz oraz chorąży Wojciech Tuchowiak, to w trzydziestym dziewiątym do końca września nasi byliby w Berlinie, a nie odwrotnie – Niemcy w Warszawie… (Skąd te dwa nazwiska, skądinąd całkowicie fikcyjne – o tym za chwilę…). Wydawało mi się, że epoka powieści wojennej, fabularnie osadzonej w realiach II wojny światowej (a osobliwie kampanii wrześniowej…), no i będącej w całości produktem imaginacji autora, to już gatunek wymarły, znikający za horyzontem zdarzeń. Wydawało mi się, że to pole dostępne raczej dla penetracji spóźnionych scenarzystów filmowych bądź serialowych albo zgoła tzw. rekonstruktorów historii – dużych chłopców z nadmiarem adrenaliny i deficytem krytycznej wyobraźni, za to lubiących się bawić w wojsko. Wydawało mi się, że jedynie zawodowi historycy, osobliwie zaś ci ogarnięci misją, pasją, a nawet chorobą rewizyjną, na tym poletku mogą wydajnie i z rezultatami poharcować. Ostatecznie do zrewidowania mają tyle nawarstwionych mitów… Wydawało mi się. Ale tkwiłem w mylnym błędzie (jak uroczo, ale coraz rzadziej mawiają w…