Piotr Ibrahim Kalwas Dziecko księżyca Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2020 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Długie życie suma Andrzeja Większość (i to licząca się nader poważnie) pisarzy płci obojga albo zaczyna pisać od (w sensie debiutancki temat), albo gdzieś w trakcie kariery zatrąca o – dzieciństwo. Gdy ktoś nie wie, o czym by tu, gdy ma problemy z pisarską inicjacją, albo cierpi na uwiąd (ma się rozumieć – chwilowy…) lub zgoła niemanie talentu, zwrot ku dzieciństwu i młodości to pewniak, jak wielogłowa hydra niedomagająca na nerwicę natręctw. Bo to surowy ojciec – oprawca i pijak, nie szczędzący pasa, bo to formacyjny dziadek, nauczający odróżniać dobro od zła podczas dyżurów przy pędzeniu bimbru, bo to toksyczna babcia – rozmodlona, dewocyjna strażniczka pierwszych piątków i siedmiu grzechów, bo to mamcia nadopiekuńcza, karmiąca pomidorową, jak zbity pies wiernopoddańczo wpatrzona w faceta-oprawcę, bo to molestujący wuj lub kochanek matki, bo to przywódca podwórkowej albo szkolnej bandy, znęcający się nad bohaterem bez umiaru, bo to tamta dziewczyna płocha i zła, rozpalająca pocałunkami i niespełnionymi obietnicami, potem odchodząca w dal z tamtym chłopakiem równie jak ona złym (zaś bohater ze złamanym sercem i pierwszym wzwodem wpada w nałóg wąchania kleju lub nawet wali kompot w żyłę…)….