Najdłuższa podróż

Oksana Zabużko  Najdłuższa podróż Przełożyła Katarzyna Kotyńska Wydawnictwo Agora, Warszawa 2023 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Prowizoryczny esej spisany z pamięci Co robi pisarz, gdy w trakcie dwudniowego wypadu promocyjnego do sąsiedniej zaprzyjaźnionej stolicy zostaje odcięty od domu – i to nie przez nagłą ingerencję sił przyrody, kataklizm czy coś w tym rodzaju – ale przez wojnę. Najprawdziwszą – z wybuchającymi znienacka rakietami, alarmami bombowymi, nacierającymi czołgami i ostrym strzelaniem z broni palnej: od karabinków kalibru 7,62 mm po armatohaubice z pociskami 155 mm. Co robi pisarz? Nie wraca, bo wyperswadowali mu bliscy, przekonali, że bardziej się przyda w ogólnym wysiłku obronnym jego wolny głos, jego świadectwo wśród sojuszników i przyjaciół. Zostaje zatem na mieliźnie – z dwiema zmianami bielizny i jakimiś przypadkowymi fatałaszkami w walizeczce. Bez własnego komputera, bez biblioteki, bez rodziny, bez dostępu do świeżych informacji i ludzi, których zna i którym ufa. Ma tylko siebie, w głowie sto pomysłów na godzinę i zapas nieopowiedzianych historii. Właśnie coś takiego przydarzyło się ukraińskiej pisarce Oksanie Zabużko 24 lutego 2022 roku. Wojna zatrzymała ją w Warszawie. I to akurat dobrze… Odcięta od korzeni, zyskała szansę przeistoczenia się w tych korzeni podróżującego ambasadora, tłumacza i delegata. Robota na pełen etat… Więc…

Planeta Piołun
esej literacki , esej społeczny / 25 kwietnia 2022

Oksana Zabużko Planeta Piołun Przełożyły Katarzyna Kotyńska, Joanna Majewska, Anna Łazar Wydawnictwo Agora, Warszawa 2022 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Szcze ne wmerła Ukraina! Nie umarła i nie umrze (to pewnik, nie hipotetyczna nadzieja…). Ale jak się narodziła, skąd się wzięła taka, jaka jest i dlaczego? Dziś, gdy między ukrainofilią (sam do ukrainofilów się zaliczam) a ukrainofobią (którą pogardzam) nie zostało nic miejsca na niuanse, na jakąkolwiek dysputę z użyciem argumentów sine ira et studio, gdy nie powinno się (w obliczu moralnego wyzwania dziejącej się i powiększającej z dnia na dzień wojny – tragedii) stawiać jakichkolwiek pytań – trudno cokolwiek ustalić. Inna rzecz, że już dawno powinniśmy wszystko mieć utrwalone, przegadane i ku pożytkowi publicznemu opowiedziane. Ale nie mamy. Pytanie – czy kiedykolwiek w ogóle próbowaliśmy na serio usiąść i przegadać Ukrainę z Polską, Polskę z Ukrainą? Podejrzewam, że nie. W sensie ścisłym. Bo akty strzeliste i wyznania nikczemne w tym rachunku się nie liczą. A co mogłoby się liczyć? Bo ja wiem – może poważny, uczciwy wspólny podręcznik wspólnej historii, może więcej tłumaczonej literatury, więcej rozmowy (a jest o czym rozmawiać). W każdym razie jakiś konsensus, wypracowany w dialogu, przy którym opowiadają się obie strony – niezależnie od aktualnych…