Jeremy Clarkson Diddly Squat. Rok na farmie Przełożył Michał Jóźwiak Wydawnictwo Insignis, Kraków 2022 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 2/5 Kto bogatemu zabroni? Bez względu na to, co i ile jeszcze napisze, ta rekomendacja to moje pożegnanie z Jeremym Clarksonem. Pożegnanie smutne i zarazem gniewne. Clarkson bowiem przesadził, przedawkował z cynizmem, ironią, z obraźliwym, nieprzyzwoitym grubiaństwem, a nawet (nazwijmy rzecz po imieniu) chamstwem. Przekroczył granicę (w jego przypadku i tak niemożliwie naciągniętą) – i to wobec kobiety. Tak – wiem, że teraźniejszość ma kwestię różnicy płci (której wielkim jestem admiratorem) przepracowaną inaczej: od bezwzględnego mizoginistycznego patriarchatu wszystko zmierza (i jest już daleko) ku genderowej równości totalnej, a potem ku feministycznemu matriarchatowi. Jakoś mnie to nie martwi, bo wiem, że nie dożyję. A perspektywa poprowadzenia mej uroczystości funeralnej przez szybką i kategoryczną mistrzynię ceremonii w kusym przyodziewku wydaje się być zabawna. Ale wróćmy do Clarksona. Korzystając z atmosfery równości płci ze wszystkimi tego stanu konsekwencjami (żeby nie było – co do zasady równość tę też popieram), przekroczył granicę dobrego smaku, właściwego zachowania i powściągliwości. I to wobec kobiety jednak; jako człowiek o wychowaniu dość staroświeckim tego akurat jakoś nie akceptuję. Zdecydowanie. Wiem, to sui generis atawizm pedagogiczny, pozostałość wpajana w trybach domowej…
Jeremy Clarkson Świat według Clarksona. Czy da się to przyspieszyć? Przełożyli Bożena Jóźwiak, Michał Jóźwiak Wydawnictwo Insignis, Kraków 2021 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Rozterki dojrzałego rolnika Lubię czytać Clarksona (bardziej niż lubiłem go oglądać…), choć nie jestem taką konserwatywno-liberalną, skandalizującą świnią jak on. Lubiłem nawet jego felietony motoryzacyjne, aczkolwiek ześwirowanym fanem pojazdów z silnikiem spalinowym nie jestem, raczej prostym użytkownikiem – z tych, co kombinują jak najszybciej, najtaniej i najwygodniej (przy okazji cicho – nie zwracając niczyjej uwagi, a zwłaszcza policji drogowej i jakiejkolwiek innej) z punktu A dostać się do punktu B. Samochodem, ma się rozumieć. Byle jakim – może być nawet fiat multipla lub którakolwiek ze skód lub dacii – nawet jeśli po podróży niektóre elementy wyposażenia zostaną mi w rękach… Osobliwie lubiłem te jego teksty z ocenami i opiniami po dokonywanych osobiście wygłupach, samochodowych testach i eksperymentach. Pamiętacie, jak wziął na warsztat poloneza? Naszego ukochanego poloneza? A nawet dwa i obtłukiwał je jeden o drugi, zawieszone na wysokich dźwigach – twierdząc, że do tego tylko się nadają? Barbarzyńca! Mniejsza z tym wszakże. Clarkson dowiódł wystarczająco dobitnie, że oprócz posiadania osobowości telewizyjnej – charakteru prawdziwego „zwierzaka” studia, kochanego przez kamery i publiczność – potrafi pisać. A przyznać…
Jeremy Clarkson Naprawdę? Przełożyli Bożena Jóźwiak, Michał Jóźwiak, Michał Strąkow Wydawnictwo Insignis, Kraków 2020 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Tako rzecze biały miś: po co komu samochód? Jestem zawiedziony… Oto wydawcy kolejnego tomu felietonów Clarksona powrócili (zapewne w porozumieniu z autorem) do starego konceptu recenzowania samochodów. W tym nowym tomie zmieściło się 130 gazetowych felietonów (ufam wydawcy; któżby je tam liczył, zwłaszcza że podobne jeden do drugiego jak krople wody) z „Sunday Timesa” od stycznia 2015 do grudnia 2018 roku. Zatytułowane są wszystkie w rozwlekłym ironiczno-wrednym, metaforycznym clarksonowskim stylu, ale każdy sygnowany jest pełną nazwą recenzowanego w nim egzemplarza pojazdu mechanicznego. Zresztą słowo „recenzja” to w przypadku Clarksona pojęcie osobliwe oraz umowne. O większej lub mniejszej dozie dosłowności, wszelako bez przesady. Recenzje te, aczkolwiek motoryzacyjnemu i dziennikarskiemu profesjonalizmowi ich autora niczego zgoła zarzucić nie można, to raczej dość swobodne wariacje clarksonowskie, pełne dygresji (a czasem kompletnych odlotów…), idiosynkrazji i natręctw, uprzedzeń i wycieczek osobistych (jego kumple z „Top Gear” – James May i Richard Hammond – za cierpliwe znoszenie chamskich wybryków i niewybrednych szarż Clarksona mają pewnie procent z zysków; taka marketingowa ustawka…). Wygląda na to, że Clarkson ma płacone za skrajny subiektywizm, za kontrowersyjne, niespecjalnie sprawiedliwe opinie na krawędzi…
Jeremy Clarkson Świat według Clarksona. Jeśli mógłbym dokończyć… Przełożyli Michał Strąkow, Michał Jóźwiak, Olga Siara Wydawnictwo Insignis, Kraków 2019 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Skurczybyk popija rosé pod widmem brexitu… Wydawca kazał nam długo czekać na kolejny tom felietonów Jeremy’ego Clarksona, drukowanych z imperialną powagą w „Sunday Times”. Ale w końcu jest… 92 teksty, publikowane od marca 2015 do grudnia 2017 roku. Warto zerknąć, co miał wtedy do powiedzenia, albowiem i dla Clarksona to burzliwy okres był, i dla samej jego umiłowanej Brytanii niemniej. Clarkson stracił ukochaną pracę – BBC wylała go i zakazała prowadzić (ba, nawet zbliżać się doń na pięćdziesiąt yardów!) jego dziecię najmilejsze, czyli uwielbiany przez miliony na całym świecie magazyn „Top Gear”. No, ale jak się wydaje, chłopcy – już trochę znudzeni i oszołomieni globalnym sukcesem, zaczęli gwiazdorzyć nad miarę – sami trochę nabroili, nawygłupiali się na maxa (na gościnnych występach w Argentynie! – a to już gest samobójczy), czym walnie przyczynili się do takiego smutnego finału… A Brytania? No cóż… Brytania popełniła największe głupstwo w swej chwalebnej historii, i to dobrowolnie, nie przymuszona przez żadne ekstremalne okoliczności. Urządziła sobie i światu tak zwany brexit. Więcej tłumaczyć nie trzeba. Powiedzmy sobie od razu, że Clarkson jest…
Jeremy Clarkson Świat według Clarksona. Tak jak mówiłem… Przekład: Michał Strąkow Wydawnictwo Insignis Media, Kraków 2016 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 3/5 Przygody niepoprawnego awanturnika w krainie absurdu Fenomen popularności, wręcz gwiazdorstwa Clarksona w skali globalnej polega na – co ustalono dawno i ponad wszelką wątpliwość – tym, że sukinsyn mówi głośno i pisze wyraźnie to wszystko (albo prawie wszystko…), o czym my nieustannie myślimy, ale boimy się pisnąć, nawet w stosunkowo neutralnych i bezpiecznych okolicznościach przyrody, jakimi są na przykład zakrapiane, kameralne imieniny cioci.. Więc zawsze pod prąd. I zawsze z poczuciem, że nikt cię nie traktuje serio (w sensie: dobrze koleś gada, zróbmy tak, jak proponuje…). Na własne życzenie. Bowiem Clarkson nie jest poważnym publicystą, komentatorem zawiłości świata czy nawet profetycznym felietonistą w typie nieodżałowanego Arta Buchwalda. Clarkson gada (a właściwie gadał…) z wieloma milionami publiki na całym świecie poprzez Top Gear – rozrywkowe, prześmiewcze, komiczne show brytyjskiej telewizji BBC (skądinąd solennej i wiarygodnej). Clarkson przywdział maskę błazna, który wrzeszczy z taką samą niekłamaną emfazą, pokonując zakręty na torze w bolidzie F1 pod okiem samego Berniego Ecclestone’a, czy za kierownicą leciwego vauxhalla na drodze z Basingstoke do Pipidówy-on-the-Cliff w Kornwalii. Clarkson ma zawsze niesamowite, często głupawe pomysły (krwawiło me…