Bernard MacLaverty Przed końcem zimy Przełożył Jarek Westermark Wydawnictwo Agora, Warszawa 2019 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Psychodrama w Amsterdamie czyli ryk osła z oddali… Zimą do Amsterdamu nie polecam. Chyba że ktoś musi, bo inaczej się udusi – jeśli nie nabucha się zioła w którejś z dowolnych spelunek nad dowolnym grachtem. Ale czego nad zimowymi kanałami w strugach rytualnego (pada ze 200 dni w roku) deszczu szukać może stare dobre irlandzkie małżeństwo? Zaspokojenia? Konfrontacji? Ugody? Rozliczenia? Pamięci? Nowego początku? Czegokolwiek by nie szukali, czas wybrali dobry. Turystyczny gwałt maleje i nie rozprasza uwagi, muzea oblężone umiarkowanie, w barach i kawiarniach są nawet wolne stoliki. Słowem: zima w Amsterdamie to dobry moment, by zająć się sobą i dobrze wykorzystać czas – nawet marnując trochę na głupstwa… Więc Stella i Gerry Gilmore zapakowali się do samolotu z Glasgow na Schiphol, by wylądować w umiarkowanie wykwintnym hotelu Theo w centrum Amsterdamu. Z Glasgow – bo choć oboje są Irlandczykami, katolikami z Belfastu, od lat mieszkają w Szkocji. Do przeniesienia się na drugi brzeg Morza Irlandzkiego i zatoki Firth of Clyde skłoniły ich wypadki, typowe dla ulic i innych miejsc publicznych Belfastu w latach siedemdziesiątych, czyli swobodne i chaotyczne przemieszczanie się pocisków wystrzelonych…