Wielkie żniwa. Jak PiS ukradł Polskę

27 kwietnia 2023

Dariusz Joński i Michał Szczerba 


Wielkie żniwa. Jak PiS ukradł Polskę
Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2023

Rekomendacja: 5/7
Ocena okładki: 4/5

But w drzwiach czy daremny trud?

Spisane będą czyny i rozmowy… Przestroga wielkiego Wieszcza Czesława już ponad siedemdziesiąt lat funkcjonuje w polskiej przestrzeni publicznej, ale rzadko – zbyt rzadko! – zamieniała się w realny, prawdziwy kamień, ciśnięty w środek debaty. Nawet gdy komuś się chciało „spisywać czyny i rozmowy”, to i tak nikt nie chciał tego czytać… Owszem: raporty specjalnych komisji, tajne przemówienia do zaufanych towarzyszy, bulwersujące wyznania i zeznania zdrajców, konwertytów i uciekinierów, białe księgi, czarne księgi, odtajnione akta służb wszelakich, teczki, donosy, podsłuchy, raporty z inwigilacji, stosy korespondencji, dokumenty gromadzone w tajnych kancelariach, kompromaty i fantazmaty – to wszystko naprawdę istniało i nadal istnieje. Ba – jest niewyczerpaną pożywką dla hordy policjantów historycznych, strażników świętego ognia tudzież moralistów zdalnych, czyli zajmujących się cudzymi walorami etycznymi, a pomijających własne moralne kwalifikacje do czegokolwiek… Ale cała ta papierowa „góra hańby”, rozdrapywana z równą zaciekłością przez rzeczników ofiar, wolontariuszy triumfującej ideologii, koniunkturalnych ścierwojadów oraz archiwalnych mend, to temat na inne opowiadanie. Nie to Poeta miał na myśli, pisząc „Który skrzywdziłeś…”

A co miał? Nie grzebanie w starych papierach i obciążanie stojących nad grobami (lub zgoła pochowanych dawno) szeregowców, tylko wymagające pewnej osobistej odwagi spisywanie bieżących ekscesów władzy – dokumentowanie, śledzenie, zapamiętywanie, rejestrowanie tego bezczelnego chichotu, kłamstw, przewałów, grabieży i korupcji. W czasie rzeczywistym, akurat wtedy, gdy dokonywane są. Akurat wtedy, gdy za „podejrzaną aktywność” obywatelską (podejrzaną z punktu widzenia władzy), grożą sfingowane śledztwa, represje, inwigilacje, „pegasusy” i inne prowokacje. Aby temu ciśnieniu sprostać, trzeba mieć nie tylko cywilną odwagę, grubą skórę i odporność na „przypalanie ogniem” oraz inne tortury – trzeba mieć immunitet…

Poeci, choćby wielce utalentowani, zdeterminowani oraz odpowiedzialni – immunitetów (w sensie zwolnienia od ścigania i odpowiedzialności za czyny podjęte w trakcie wykonywania mandatu poety – ergo: sumienia Narodu) nie miewają. Dobry, celnie wymierzony wiersz może wprawdzie zwolnić od odpowiedzialności przed Muzami i Historią, lecz nie od odpowiedzialności przed sądem powołanym przez jurystów na żołdzie politycznego przeciwnika. Ale gdy się ma zagwarantowany przez państwo i nieodebrany immunitet? Dlatego do „spisywania czynów i rozmów” najlepiej nadają się ludzie z mocy prawa zwolnieni od ścigania karnego (i wszelkiego innego, choć w różnym zakresie) za działania podejmowane z upoważnienia mandatu zyskanego w przewidzianym przez prawo trybie – najczęściej obioru powszechnego, równego, wolnego, tajnego i proporcjonalnego. Na przykład posłowie na Sejm…

W bieżącej i dobiegającej powoli do końca kadencji parlamentarnej dziewiątej (liczonej od pierwszych całkowicie wolnych wyborów 27 października 1991 roku) po stronie opozycji takich „spisujących czyny i rozmowy” posłów opozycji jest kilkoro (posłowie z partii rządzącej niczego nie spisują, bo i po co?). Ale szczególną aktywnością, determinacją i zasięgiem prowadzonej akcji wyróżniają się dwaj parlamentarzyści z klubu Koalicji Obywatelskiej: wielce czcigodny poseł Ziemi Sieradzkiej pan Dariusz Joński oraz wielce czcigodny poseł Miasta Stołecznego Warszawy pan Michał Roch Szczerba.

Zapamiętajmy te dwa nazwiska. Jako wieloletni sprawozdawca parlamentarny i niestrudzony obserwator polskiego życia publicznego pozwalam sobie mniemać, że w całej współczesnej historii (czyli liczonej od 1919 roku) demokratycznego mniej lub bardziej władztwa organów wybieralnych nie było podobnego tym dwóm deputowanym duetu tak zdeterminowanych i tak wszechstronnych kontrolerów funkcjonowania maszynerii władzy – osobliwie w aspekcie wydawania publicznych pieniędzy ze środków budżetowych, ale nie tylko. Może do poziomu ich desperacji i publicznego zasięgu działalności trochę zbliżył się tylko – toutes proportions gardees – przedwojenny poseł na Sejm Ustawodawczy i kilku innych deputacji w latach dwudziestych ubiegłego wieku, skrajnie radykalny, awanturniczy zgoła działacz ludowy, lewicujący populista i zarazem cyniczny aferzysta, ksiądz (ano tak!) Eugeniusz Okoń. Jednym z najpiękniejszych jego przewałów politycznych było uratowanie (czterema głosami swego poselskiego koła) ustaw o tzw. reformie Grabskiego. W zamian za koncesję na eksport… jaj.

Joński i Szczerba nie są ani populistami, ani cynicznymi awanturnikami, ani przekupnymi karierowiczami. Nie wiem, czy to partia ich skierowała „na odcinek kontrolny”, czy sami to zaproponowali i wdrożyli. Ale zakładam – obserwując ich determinację i zaawansowanie śledczych metod (zaawansowanie intelektualne; nie dysponują przecież środkami przymusu bezpośredniego) – że obaj panowie sami są autorami swojego sukcesu. Joński-Szczerba to taran, którego boją się resortowi „chłopcy stajenni” Kaczyńskiego, to realna groźba dla pisowskiej kamaryli, dla sieci oplatających struktury państwa rozmaitego gatunku nepotyzmami. Tandem Joński-Szczerba, poniekąd niezależnie od swoich motywacji (zakładam, że szlachetnych, choć odrobiny Schadenfrëude bym nie wykluczał…) to prawdziwy malleus maleficarum w sferze współczesnego krajowego życia publicznego. Spasiony kierdel (ponad setka…) ministrów, wiceministrów, sekretarzy i podsekretarzy stanu w miarę zbliżania się wiadomej jesiennej daty sypia coraz gorzej – liczenie baranów (a więc samych siebie) nie daje już takich pewnych rezultatów jak niegdyś, a gdy spomiędzy onirycznych majaków wejrzy im w oczy zionący ogniem piekielnym potwór jońsko-szczerbaty, budzą się z wrzaskiem i niemiłym uczuciem, że wyonaczył ich od strony zadka ósmy pasażer „Nostromo”…

Cóż takiego zatem robią Joński i Szczerba? Nic zdrożnego… Podjęli tylko neverending rajzę po resortach, funduszach, fundacjach, spółkach skarbowych i innych redutach administracji rządowej, prosząc o kwity, faktury, decyzje tudzież wszelakie inne papiery działalność owych redut uwieczniające. Tylko tyle. Nie proszą nawet, by im objaśniać zawiłości papierowej mowy, bo sami doskonale sobie z tym radzą. Ale nie ma hop, siup w tym procederze… Reduty bronią się do ostatniego żywego (i dobrze opłacanego) prawnika, wszelako sądy – nierychliwe lecz sprawiedliwe – nakazują tym pisowskim warowniom wywieszać białe flagi i otwierać archiwa. W drugim akcie batalii urzędasy stosują bierny opór, zaadaptowany z realiów USA tzw. filibuster oraz strajk włoski; potrafią na przykład w ostatniej chwili rzucić na biurko dziesięć tysięcy prawie jednobrzmiących faktur na niewysokie kwoty albo pod pozorem realizacji przepisów RODO czy tam kodeksu handlowego lub statutu spółki pracowicie zaczernić mazaczkiem wszystkie istotne dane. A w trzeciej odsłonie każdego z etapów rajzy nawiedzeni przez poselską wycieczkę „tubylcy” wdają się w bój ich ostatni – strzelają oświadczeniami, wytaczają wunderwaffe w postaci zrzucania winy na Unię, Tuska, Putina i somalijskich piratów. Wreszcie uruchamiają ultima ratio: swe niespożyte umiejętności w dziele odwracania znaczenia słów.

Takimi drogami i sposobami lotta continua… Joński i Szczerba często ogłaszają wyniki swych kwerend i dochodzeń. Aż doszli do wydania książki z rezultatami tych wypadów. W „Wielkich żniwach. Jak PIS ukradł Polskę” mamy tylko siedem afer – najbardziej spektakularnych i znanych. Jest afera respiratorowa z panem Izdebskim w roli głównej, jest elegia na niechlubny zgon szpitali tymczasowych, jest o karierze Bąkiewicza, o kosztach utrzymania posła Kołakowskiego, o przekręcie z elektrownią w Ostrołęce, o wynalazkach ministra Szumowskiego, o złotonośnych działkach państwa premierostwa Morawieckich. Więcej nie weszło, a i tak to ponad trzysta stron elektryzującej – gdy się to czyta jednym ciągiem – lektury.

Ale nie zdarza się, aby ktokolwiek z kręgów tzw. władzy podjął którąkolwiek z podniesionych kwestii poselskich kontroli – nawet gdy nasz tandem składa oficjalne doniesienia do prokuratury (ze skutkiem takim, jakby urząd ten był rejonowym cyrkułem w Berdyczowie…). Taka jest logika rządzenia formacji PiS z przyległościami; co najwyżej odszczekną się, że to wszystko kłamstwo jest. A poza tym demonstrują wyniosłe, lekceważące milczenie. Wiele tedy wskazuje na to, że szarże z immunitetami w łapach to donkiszoteria, daremny trud. Ale być może powtarzanie takich gestów zadziała jak noga wetknięta w szczelinę uchylonych drzwi? Przekonamy się niebawem. Gdy choć jeden z bohaterów tych poselskich śledztw Jońskiego i Szczerby odpowie za swoje, będę usatysfakcjonowany. Boję się jednak, że nie doczekam…

Tomasz Sas
(27 04 2023)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *