Podejrzany

27 lipca 2018

Paulina Świst

Podejrzany
Wydawnictwo Akurat, Warszawa 2018

Rekomendacja: 3/7
Ocena okładki: 2/5

Zemsta jednak lepiej smakuje na ciepło…

 

Wbrew obiegowemu powiedzonku, że rewanż jednak lepiej smakować na zimno, wersja „na ciepło”, osobliwie z użyciem środków pirotechnicznych i wzniecaniem ognia, też ma swoich zwolenników, a i możliwości wykreowania interesującej akcji wydają się być daleko większe… O tym właśnie traktuje „Podejrzany” – najnowszy produkt firmy „Paulina Świst Sp. z o.o.”… Ujęcie w cudzysłów nazwiska rzekomego autora zaświadcza, że nie wycofuję się z podejrzenia (sformułowanego expressis verbis przy okazji rekomendowania w tym blogu 30 grudnia roku ubiegłego „Komisarza” – jednego z poprzednich dzieł sygnowanych tym „nazwiskiem”), że Paulina Świst nie istnieje, że to tylko literacki humbug – zarobkowa zabawa wycwanionych wyrobników, niewyżytych pod własnymi nazwiskami grafomanów… Z tamtej oceny nie cofam ani słowa. Ale kilka nowych mogę dodać…
Otóż w fabryce „Paulina Świst” doszło do nagłej eksplozji jakości. Gdyby to był konkretny człowiek (ta Paulina…), można byłoby mówić o zjawisku iluminacji. Nagłym rozświetleniu umysłu iskrą bożą. Ale nie jest… Przyjmijmy zatem, że pewnego dnia wspólnicy firmy „Paulina Świst” przyszli do pracy i przy porannej kawce powiedzieli sobie: – dzisiaj zróbmy coś na miarę naszych potencjałów i talentów! I zrobili, a przynajmniej postarali się… Oczywiście rezultat nie powala, dupy nie urywa – jak mawiają w szołbiznesie. Ale to zrozumiałe, skoro wspomniana iskra boża to nie żagiew gorejąca, jeno co najwyżej zadek świetlika, chyboczący się niepewnie w atmosferze. Niemniej różnica – ba, skok jakościowy pomiędzy „Podejrzanym” a poprzednimi wyrobami firmy „Paulina Świst” – jest wyraźnie dostrzegalny.
Po pierwsze – sama intryga nie jest już tak bezmyślna. Trochę naciągana do ledwie widocznych granic prawdopodobieństwa (żołnierze produkujący pedofilską pornografię na misji w Iraku?), ale pomysłowi atrakcyjności fabularnej odmówić nie można. Po drugie – akcja penetruje środowisko mało przez literaturę (nie tylko sensacyjną) rozpoznane, mianowicie plemię zawodowych żołnierzy, weteranów misji „pokojowych”, „szkoleniowych” i „stabilizacyjnych” oraz amerykańskich wojenek z terroryzmem, doskonale wyszkolonych w zabijaniu (nie tylko) i… psychologicznie zaniedbanych (ze stresem pourazowym), porzuconych przez państwo gromowców lub komandosów z Lublińca, idących na kondotierską służbę „psów wojny” w prywatnej firmie Blackwater albo najmujących się do okrutnych walk w klatkach… Słusznie jeden z bohaterów „Podejrzanego” utrzymuje, że Irak to stan umysłu. Afganistan zatem chyba też?
Po trzecie – w warstwie językowej pełen kolokwialny luz, ale bez przesady. Z odrobiną szaleństwa, ale bez epatowania „grubością”. Z zachowaniem klimatu, ale bez dosłowności typu jeden do jednego. Prawdziwe bowiem odwzorowanie żargonu, jakim naprawdę posługują się sfery policyjno-wojskowe w życiu codziennym, z jego rozdętą porcją wulgaryzmów i osobliwą tkanką metafor, uniemożliwiłoby komunikację między czytelnikami a autorem. Dzięki tym ascetycznym ograniczeniom język „Podejrzanego” zachowuje przymioty autentyzmu, czytelnie sygnalizując sens przekazu, bez nadużywania wolności słowa. Jedynie to, co na okładce reklamowane jest jako „Ostry seks”, nie spełnia oczekiwań. Akcjonariusze firmy „Paulina Świst”o ostrym seksie wiedzą tyle, ile wyczytali w pensjonarskich lekturach swych córeczek z gimbazy: z Greya i temuż podobnych… A poza tym są oczywistymi mizoginami, więc jakoś im to pisanie o seksie nie idzie. Następnym razem zatrudnijcie konsultanta, który lubi i rozumie kobiety – oraz wyrozumiałą, cierpliwą i pełną inwencji konsultantkę z dużą praktyką…
Po czwarte – firma „Paulina Świst” osiągnęła niejaką biegłość w operowaniu narracją naprzemienną (dwa podmioty liryczne – do tego płci i odmiennej – gadają równolegle…) z akcją skaczącą w te i nazad po osi czasu. Ktoś tu się nauczył robić porządne „drabinki” konstrukcyjne i wzorowo prowadził dokumentację wątków, postaci i następstwa zdarzeń. Ot, rzemieślnicza biegłość pisarska, pozwalająca swobodnie korzystać ze zdobyczy teorii narracji, poetyki rozumianej jako organizacja struktury dzieła literackiego oraz psychologii budowania napięcia… W dorobku firmy „Paulina Świst” to objawienie, a w każdym razie jakościowa zmiana…
Oczywiście żadnych szczegółów intrygi nie zdradzamy; miejcież, drodzy czytelnicy, i wy swoją przyjemność… pod warunkiem, że nie potraktujecie opowiastki firmy „Paulina Świst” zbyt serio, zbyt dosłownie. Ale czas letni skłania do wyrozumiałej pobłażliwości. I zbrodnicze knowania socjopatycznych zboczeńców w militarnym kamuflażu typu desert storm nie wydadzą się wam tak absurdalne, że aż niewiarygodne do bólu. Wystarczy podejść do lektury z dużym zapasem tolerancji. Firma „Paulina Świst” przebija się na rynku i – wbrew reklamie wydawnictwa – lekko nie ma. Dlatego najdziksze nawet pomysły fabularne są usprawiedliwione. A firma musi żreć…
Naturalnie, byłoby lepiej dla literatury, gdyby udziałowcy, firmy „Paulina Świst” umieli konstruować inteligentną, zaskakującą intrygę, będącą dla czytelnika przygodą intelektualną, pełną finezji, dowcipu i lekkości. Gdyby poczucie humoru mieli perliste i eleganckie – niczym nie kaleczące wysublimowanego poczucia estetyki i dobrego smaku czytających mas… Nie umieją i nie mają – to nie ten kaliber. Ich kaliber to 7,62 – pospolity, trywialny zgoła, ale przy tym zabójczo skuteczny. No cóż, mają prawo tacy być. I my za korzystanie z tego prawa ani ich nie krytykujemy, ani nie skreślamy z listy lektur, ani nie dezawuujemy.
W tej sytuacji nic innego nie pozostaje, jak życzyć nam wszystkim dobrej zabawy, a udziałowcom firmy „Paulina Świst” – wytrwałości i luzu. Może kiedyś dojdą do takiej biegłości w branży literatury rozrywkowej, jaką bez wysiłku osiągnęła inna firma – „Maryla Szymiczkowa” (czyli Jacek Dehnel z Piotrem Tarczyńskim). Szanse wspólnicy firmy „Paulina Świt”mają niewielkie, ale uczciwą pracą i pilnym staraniem nie takie góry przenoszono…
Tomasz Sas
(27 07 2018)


 

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *