Wojciech Orliński Lem. Życie nie z tej ziemi Wydawnictwo Czarne Sp. z o.o., Wołowiec 2017 Wydawnictwo Agora SA, Warszawa 2017 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Summa lemologiae, czyli sepulka twoja mać… Do tej pory uważałem się za lemologa-amatora. Bez wyrafinowanej erudycji, na stosunkowo niskim stopniu kompetencji – ale jednak lemologa. Obudzony w nocy prawidłowo identyfikuję Pirxa, Tarantogę, Tichego, Trurla z Klapaucjuszem i parunastu innych bohatyrów. Bukoliczny pejzaż osobliwego Państwochodu Kurdlandii moim domem się stał niemalże… Wespół z redakcyjnym kolegą, który przyjaźnią mnie zaszczycał, świętej pamięci Jurkiem Panasewiczem – krytykiem teatralnym, dziennikarzem, szachistą, połówką gwoździa (tę zagadkę rozwiązać mogą dzisiaj najwyżej dwa tuziny ludzi na całym świecie…) i oczywiście także lemologiem (na wyższym niż mój stopniu wtajemniczenia) – lubiliśmy na rozgrzewkę przed czarną szychtą wieczorną w sekretariacie redakcji przerzucać się lemologicznymi zagadkami typu: jakim urządzeniem w ostatnich chwilach życia kierował Pirx? (proste: diglatorem na Tytanie). Albo: jakie nazwisko Terminus najczęściej wystukiwał morsem? (m-o-m-m-s-e-n)… Więc uważałem się za lemologa. Kiepskiego, ale jednak. Aż do rozpoczęcia lektury książki Orlińskiego. To prawdziwa, jedyna taka summa lemologiae, którą swą zawartością, precyzją i elegancją wywodu zwala z nóg. I pozbawia złudzeń: prawdziwym lemologiem nigdy nie byłem – i nie będę…Czytanie Orlińskiego, nabawiwszy mnie kompleksów (o rozległości…