PigOut Świnia ryje w sieci, czyli z pamiętnika hejtera Wydawnictwo Edipresse Polska SA, Warszawa 2017 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 2/5 Napalony wieprzek na torfowisku, albo Aaaby wieczyście dowcipnym być i nie sucharzyć… Mamy wysyp, nadprodukcję, inwazję. Dezerterów. I do tego bierzemy udział w rehabilitacji – ba, w zmartwychwstaniu Gutenberga. Dezerterzy pochodzą z krainy wirtualu, zwanej też siecią, netem, dipspejsem, chmurą, czarną dziurą… Przed laty wypięli się na papier, demonstracyjnie podcierając nim zadki po wyprodukowaniu stolca i ćwierkając, że tylko do tego rzeczony się nadaje. Papier do dupy, tylko bajty mają przyszłość – wrzeszczeli. I faktycznie – przez lat parę w oczkach i węzełkach sieci uwiły gniazdka tysiące nieodkrytych wcześniej geniuszy, na własną rączkę (sorry za grubą dwuznaczność…) wynajmujące domenki za grosze, za grosze bulące abonamencik za neta, za grosze kupujące pecety i lapy na szrotach… Za grosze dające upust rozpierającemu ich ekstremalnie musowi gadania do świata. W epoce Gutenberga nie mieli szans. Narzędzia przemawiania do świata były drogie, przez co mocno skapitalizowane (w końcu przynosiły dochód…), a na domiar złego trzymały je w łapach strasznie wredne sukinsyny, które asertywną perswazją (a gdy było trzeba – kłami, pazurami i innymi środkami przymusu bezpośredniego) broniły dostępu do rozpowszechniania słowa. Wiem coś o…