Księgobójca
kryminał / 3 lutego 2017

Maja Wolny  Księgobójca Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2017 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 3/5 Amsterdamski galimatias męsko-damski (na mokro…) 185 dni w roku mży, mgli, kropi, pada, leje… W Amsterdamie. Taką przerażającą, obezwładniającą statystykę meteorologiczną lokalnych zjawisk pluwialnych przytacza autorka „Księgobójcy”. Mokro z góry, mokro od dołu (te kanały, nieprawdaż?). A pośrodku zbrodnia… Wyrafinowana, ale nie ujdzie na sucho! Jak to w Amsterdamie – stolicy wilgoci. Tam nic nie uchodzi na sucho. Po to zresztą amsterdamczycy wymyślili osobliwe piwo; spróbujcie maximatora od Grolscha, a poczujecie, o co chodzi… Prawie 12 procent mocy; nie w kij dmuchał! Dobre na deszcz… Utrzymuje w jakiej takiej równowadze bilans płynów we wnętrzu i na zewnątrz organizmu. Z nim nie sposób się utopić… Bohaterowie pani Wolny piwa nie piją. A jeśli, to śladowo, bez znaczenia dla intrygi. Kryminalnej. Bo to kryminał jest pełnoprawny. Ma zagadkę z nieoczywistym zrazu rozwiązaniem, ma pewną ręką poprowadzoną fabułę, ma wielu równorzędnie podejrzanych bohaterów, a niemal każdy jest obciążony tajemnicami, które potencjalnie mogą prowadzić do zbrodni. No i ma pejzaż nostalgicznego, zimowego, chandrowatego (a nawet może depresyjnego – w sensie psychologicznym, nie tylko geograficznym…) Amsterdamu, którego dekoracje i didaskalia autorka odtwarza pieczołowicie, szczegółowo i z miłością pewną taką. Aż nader przyjemnie…