Łukasz Barys Jeśli przecięto cię na pół Wydawnictwo Cyranka, Warszawa 2022 Rekomendacja: 2/7 Ocena okładki: 3/5 Test drugiego podejścia, czyli zmarłych obcowanie we wsi Sromutka Już na wstępie biegnę zapewnić, że test drugiego podejścia Barys zdał! Ale zdał bez przesady – dostatecznie z plusem. A może – gdyby rzecz potraktować nieco wyrozumialej niż zazwyczaj: na dobry z minusem. Czemu? Bo się nie oderwał, nie wykonał płodozmianu. Albowiem chłopak z niego iście po pabianicku oszczędny. Zobaczył, że zebrało mu się tworzywa na dwie historie, więc ulepił dwie historie – jedną po drugiej. Lecz zombistyczna opowiastka o dziadkowym kadawerze, chowającym się w domowym kufrze, by czasem wyjść, napić się bimbru i namieszać w familijnych sprawkach, nie ma już tej urody, co miłosny w gruncie rzeczy dialog z przedwojennym pomnikiem fabrykanckiej córeczki na pabianickim cmentarzu (przypomnijcie sobie tegoż Barysa „Kości, które nosisz w kieszeni”). Zmarły dziadek-zombie jako persona dramatu nie broni się – jak prawie każda powtórka resztą… Na szczęście Łukasz Barys jest bystrym i pamiętliwym obserwatorem, więc nagromadził zapas opowieści do opowiedzenia – nadających się doskonale albo tylko tak sobie (zawsze jednak w granicach przyzwoitości narracyjnej…). Autor nie odważył się przejść choćby na literaturę rówieśną samemu sobie – pozostał przy dziecięctwie, w…
Łukasz Barys Kości, które nosisz w kieszeni Wydawnictwo Cyranka, Warszawa 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Będąc małą dziewczynką… To nie jest znane miasto – te Pabianice – nie ma powodu, by je znać. Poza symbolicznym okręgiem o promieniu stu kilometrów od Łodzi zapewne nikt prawie nie będzie wiedział, co to jest; a im dalej, tym liczba „wiedzących” bliższa zeru. Bo jako się rzekło – powodu nie ma. Ani nic tam w historii się nie wydarzyło – żadna wielka bitwa, ani jeden zjazd czy kongres pokojowy. Nie urodził się nikt naprawdę ważny (jak dla mnie, wyjąwszy może Romana Kubiaka; a kto zacz? – no, no, tego nie wiedzieć?), nie napisano tam wielkiego traktatu naukowego, religijnego czy moralnego; piłkarze nie grali w ekstraklasie, Napoleon nie popasał ani miss świata… Ot, ubocz jakaś, chociaż w środku Polski prawie bez mała. Tyle że ubocz sporawa, do niedawna sprawna, do niedawna dynamiczna i do niedawna korzystnie gospodarująca – od czasu, gdy dwaj przedsiębiorczy włókniarze z Saksonii – herren Krusche und Ender – założyli i z sukcesem rozwijali manufakturę bawełnianą. Fartownych biznesów w mieście zresztą było więcej: tkalnia wełny i szwalnia gustownej odzieży, wędliniarnia spora, fabryczka noży (spokojnie, tokarskich – ma się rozumieć), tkalnia bandaży…