Z biegiem dni.Pamiętnik minionego roku Wydawnictwo Literackie, Kraków 2024 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Ustosunkować się do życia – w rękopisie „Albert, wychodzimy!”(Maks Paradys do Alberta Starskiego w jednej ze scen „Seksmisji” Juliusza Machulskiego) No i wyszedł… Ale sam – i na zawsze. Dlaczego? Bo Matka Natura tak to urządziła – wszystkich powołuje, a potem odwołuje. Odwołani wychodzą. Ale nie od razu bezpowrotnie – bo przecież nie z pamięci, nie z emocji ani serc tych, którzy jeszcze na trochę zostają. Taki niekończący się korowód z zakładkami. Jerzy Stuhr był wielkim aktorem. Mamy wprawdzie urodzaj wielkich aktorów – ale może bezpieczniej byłoby powiedzieć, że mieliśmy. Do niedawna. Bowiem szybko odchodzą (tym akurat rządzi biologia…), a po nich cóś taka… Nie, nie pustka zupełna, jeno dziura. Pokoleniowa jakby, ale nie całkiem. Nie ma bowiem płynnego wskakiwania na wyższą półkę; nikt nie mości się w butach po-mistrzowskich. Owszem, są uzurpatorzy, ale nikt ich poważnie nie traktuje (poza zblatowanymi materialnie krytykami). Zresztą – któż zastąpiłby Stuhra. Nawet jego syn Maciej – aktor skądinąd znakomity – się nie kwapi; czuje, że jest z innej bajki, choć warsztatowo jest wszechstronny i byłby na odpowiednim poziomie. Zresztą nie o to przecież chodzi. Nie chodzi o to, by…