Armia w ruinie
komentarz polityczny , polecam , wywiad-rzeka / 17 sierpnia 2024

Edyta Żemła  Armia w ruinie Wydawnictwo Czerwone i Czarne,Warszawa 2024 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Pic na wodę, fotomontaż „Armia nasza jest zwycięska,Buffalo Bill, Buffalo, Buffalo Bill…”(Początek jednej z wersji starej pieśnibiesiadnej w stylu żurawiejkowym;ciąg dalszy jest jednak wysoce niecenzuralny,ale kto zna, sobie dośpiewa…) Ten tytuł (pic na wodę…) to ostatnie słowa tekstu pani Edyty Żemły. Kolokwialne powiedzonko zdaje się wiernie i celnie oddawać rzeczywistość stanu i obecnego statusu sił zbrojnych Rzeczypospolitej – lepiej niż publicystyczne, plakatowe hasło o „armii w ruinie”. Pisząc te słowa, jednym okiem popatruję na telewizyjną relację ze świątecznej defilady wyselekcjonowanego komponentu reprezentacyjnego wojsk lądowych (pieszo-konno-kołowo-gąsienicowego) i lotnictwa. No i fakt – tam na Wisłostradzie żadnej ruiny nie widać. Wszystko nowe, odpicowane, aż się lśni. No i się porusza w miarę sprawnie – żadnych awarii, kłębów dymu, paniki. Orkiestra gra, pododdziały maszerują, głowy w wielokolorowych beretach podrygują rytmicznie. Za nimi pojazdy wszelakie – samochody, transportery, samobieżne wyrzutnie rakiet rozmaitych, czołgi w trzech gatunkach (czy ktoś umie wytłumaczyć, dlaczego aż tyle?), a na końcu armatohaubice dwóch typów, w tym jeden typ z dalekowschodniego importu… W międzyczasie górą fruną małe i duże helikoptery, mniejsze i większe samoloty – nawet takie, których nie ma. Każda armia na świecie potrafi…