Edyta Żemła Wojsko z tektury Wydawnictwo Czerwone i Czarne,Warszawa 2025 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Jawa i mrzonka Na wstępie ostrzeżenie: to nie jest książka dla ludzi o słabych nerwach. To też nie jest książka dla ludzi o nerwach jak postronki. To nawet nie jest książka dla ludzi o kompleksji psychofizycznej i twardości wzorowanej na strukturze rdzenia pocisku przeciwpancernego, zrobionego ze zubożonego uranu. To nie jest także książka dla ludzi w ogóle pozbawionych receptorów odczuwania emocji. Podczas lektury szlag trafi każdego – nie ma w tym kraju nikogo, kto bez uszczerbku na ciele i umyśle (zwłaszcza na tym drugim) zniesie próbę przebrnięcia przez 260 stron druku. Po co więc to czytać? Bo czasem trzeba porzucić strefę komfortu i skonfrontować się z faktami. Bo nie ma dostatecznie wygodnego usprawiedliwienia dla zawinionej niewiedzy. Bo strach się bać. Akurat pora ku temu pojawiła się sposobna, gdy w naszą jakoby pilnie strzeżoną przestrzeń powietrzną wleciało nader swobodnie i naraz kilkadziesiąt ruskich dronów typu gerań. Podkreślam: swobodnie i jednocześnie… Jak dla mnie – szok. Mam już swoje lata, ale ciągle pamiętam, że cztery z nich (w drugiej połowie lat 60. ubiegłego wieku) upłynęły na bliższych stosunkach z wojskiem, dzięki „pośrednictwu” niezapomnianego studium wojskowego mej macierzystej…
Edyta Żemła Armia w ruinie Wydawnictwo Czerwone i Czarne,Warszawa 2024 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Pic na wodę, fotomontaż „Armia nasza jest zwycięska,Buffalo Bill, Buffalo, Buffalo Bill…”(Początek jednej z wersji starej pieśnibiesiadnej w stylu żurawiejkowym;ciąg dalszy jest jednak wysoce niecenzuralny,ale kto zna, sobie dośpiewa…) Ten tytuł (pic na wodę…) to ostatnie słowa tekstu pani Edyty Żemły. Kolokwialne powiedzonko zdaje się wiernie i celnie oddawać rzeczywistość stanu i obecnego statusu sił zbrojnych Rzeczypospolitej – lepiej niż publicystyczne, plakatowe hasło o „armii w ruinie”. Pisząc te słowa, jednym okiem popatruję na telewizyjną relację ze świątecznej defilady wyselekcjonowanego komponentu reprezentacyjnego wojsk lądowych (pieszo-konno-kołowo-gąsienicowego) i lotnictwa. No i fakt – tam na Wisłostradzie żadnej ruiny nie widać. Wszystko nowe, odpicowane, aż się lśni. No i się porusza w miarę sprawnie – żadnych awarii, kłębów dymu, paniki. Orkiestra gra, pododdziały maszerują, głowy w wielokolorowych beretach podrygują rytmicznie. Za nimi pojazdy wszelakie – samochody, transportery, samobieżne wyrzutnie rakiet rozmaitych, czołgi w trzech gatunkach (czy ktoś umie wytłumaczyć, dlaczego aż tyle?), a na końcu armatohaubice dwóch typów, w tym jeden typ z dalekowschodniego importu… W międzyczasie górą fruną małe i duże helikoptery, mniejsze i większe samoloty – nawet takie, których nie ma. Każda armia na świecie potrafi…