Charles Bukowski No właź! Przełożył Michał Kłobukowski Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2021 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Idę, już idę – i szklaneczkę whisky mogę zaproponować… Uwaga, to są wiersze – uczciwe ostrzeżenie, a zarazem zachęta. No bo kto dziś czyta wiersze? Głupie pytanie – drogi mądralo… Kto chce, ten czyta. I nic nikomu do tego. Czyta ten, kto w dobrej metaforze szuka wsparcia, kto nie żywi złudzeń, ale potrzebuje wspólnoty. Jedności myśli i emocji, akceptacji dla wariacji, ucieczki od prozy, od konwencjonalnego życia. Kto szuka powrotu, bramy do krainy absurdu, ciepłego deszczu i zimnego piwa. Kto lata odmierza dojrzewaniem jabłek, niezmiennością uśmiechów dziewczyn i chłopaków, zapachem dymu z ziemniaczanych łęcin, brzękiem szkła, premierami w operze i podatkami do zapłacenia. Ten potrzebuje czytać wiersze, kto kupuje chleb, cebulę, książki i zgrzewkę mineralnej niegazowanej, kto firlejką bełta ciasto naleśnikowe i troskliwie podlewa surfinie na balkonie. Ten, komu wiatr niesie w twarz z daleka delikatną smużkę tytoniowego dymu z fajki, a on się lekko zaciąga… Kto wertuje dawnych filozofów i w kółko ogląda stare filmy – a już „Rio Bravo” (z kowbojską balladą Deana Martina), „Twistera” z latającą krową i „Działa Navarony” (jak już te kanony nawalone lecą lufami w dół…