Javier Cercas 
Zamek Sinobrodego.
Terra Alta III
Przełożył Adam Elbanowski
Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2024
Rekomendacja: 4/7
Ocena okładki: 3/5
Amok w tunelu
Trzecia część wieloksięgu Javiera Cercasa „Terra Alta” nie jest już kryminałem w sensie ścisłym. Ale w zamian wyposażona jest we wszelkie atrakcyjne atrybuty thrillera sensacyjnego (z akcentami obyczajowymi tudzież społecznymi). Tego się w zasadzie spodziewałem – Cercas bowiem, mimo podejmowanych i z szacunkiem docenianych wysiłków reorientacji gatunkowej, do pisania powieści kryminalnych nie ma smykałki. Znaczy potrafi, ale nie na tyle, by się korzystnie odróżniać na rynku i odnosić sukcesy finansowe. Za to w dziedzinie literatury sensacyjnej, wspartej na solidnym podłożu historycznym i reporterskim zbieractwie faktów, nie ma sobie równych dziś w Hiszpanii. Autor fenomenalnych „Żołnierzy spod Salaminy” i „Anatomii chwili” jest po prostu pisarzem politycznym, zaangażowanym głęboko w proces „rekonkwisty” hiszpańskiej tożsamości i zgody narodowej, nadszarpniętej w słusznie minionej epoce frankizmu (niech mu ziemia ciężką będzie…). Toteż trzecia „Terra Alta” otwarcie zrzuca kostium kryminalny i przynależną gatunkowi maskę inteligentnej rozrywki, stając się powieścią sensacyjno-społeczną pełną gębą.
Ale taki już jest ten Cercas – i nie ma co wybrzydzać. Ważne, że rezultat tego przepoczwarzenia się między gatunkami jest wysoce zadowalający, to znaczy czyta się bez dyzgustu, za to z pewną taką przyjemnością. Nawet pewna osobliwa technika autoironicznej autopromocji przestała mnie razić. Oto bowiem bohaterowie bieżącej powieści Cercasa czytają (lub nie czytają) poprzednie powieści Cercasa z serii „Terra Alta” i dyskutują o ich treściach. Etycznie i pod każdym innym względem na pierwszy rzut oka co najmniej dyskusyjny zabieg. Ale nadużywany, staje się mimowolnym rozluźniaczem napiętej narracji – choć w kategorii dowcipu chwyt to ciężkawy; finezji w nim za grosz… Mniejsza z tym wszakże – jeśli Cercas ma deficyt samouwielbienia, niechże go zaspokaja, jak chce. Nie takie autorskie dewiacje zdarzało się nam znosić. Autopromocja należy do przypadków łagodniejszych – niewymagających ani terapii farmakologicznej, ani elektrowstrząsów.
Mniejsza wszakże z Cercasem. O tyle, o ile mniejsza – on ci bowiem jest autorem i z jego zdaniem musimy się liczyć… On ustala warunki i buduje napięcie, nadaje intrydze kształt. Trzeci tom „Terra Alta” z woli autora dzieje się w nieodległej przyszłości – w roku mniej więcej 2035. W dość sensownie zaplanowanej intrydze „Zamku Sinobrodego” potrzebna mu była prawie dorosła córka Melchiora – Kozeta. Dlatego pogonił czas. Ale dziesięć lat to za mało na jakieś radykalne zmiany pejzażu. Tyle, że bohaterowie się postarzeli, więc wszelkie zuchwałe ekscesy oparły się o krawędź prawdopodobieństwa, co zresztą nadało intrydze charakter ekstremalnego, zgoła zabójczego występku – wciąż w pełni profesjonalnego, lecz ryzykownego, ofiarnego nad miarę oraz szalonego nad miarę… Na czym ofiarność ta i szaleństwo polegają? Otóż Melchior (nie szkodzi, że były glina; zawodowy etos został mu na całe życie) i jego ekipa z rozmysłem porzucają policyjne reguły postępowania – prawa, zasady i regulaminy; biorą egzekucję sprawiedliwości (takiej, jakiej służyli od zawsze) w swoje ręce – łącznie z prawem do używania siły, broni i podstępu, łącznie z prawem do wykorzystania zdobytych nieregulaminowo dowodów. A wszystko dla celu, który uznali wspólnie za wyższy i uświęcony (nie tylko za usprawiedliwiony) – bez wahań, hamletyzowania i dyskusji. Choć w sensie kodeksowym akcja była przestępstwem…
W całym zbiorze literatury sensacyjnej to nic nowego. Ale u Cercasa? Lecz cóż – nawet najsurowiej, najbardziej ortodoksyjnie wykreowany strażnik prawa może czasem wzbudzić u autora odrobinę przekornego pragnienia, by sprawdzić, jak taka idealna „kreatura” zachowałaby się po drugiej stronie barykady. Zadanie okazało się trudne nad wyraz – nawet pokusa masywnego (oraz w pewnym sensie bezkarnego) użycia broni palnej nie wpłynęła znacząco na monolityczną „kryształowość” głównego bohatera i jego przyjaciół. Że o kuszącej możliwości szantażu na wielką skalę (personalnie i finansowo) nie wspomnę… Nic z tych rzeczy – ani sekundy zawahania, jeno niezłomna wiara w słuszność i sprawiedliwość. Etos, patos i egzaltacja. Hiszpańska (a ściślej: katalońska) policja może być dumna – Cercas ją zmonumentalizował wizerunkowo i merytorycznie. Może się przydać w godzinie próby…
Ale o co idzie w całej tej intrydze? No cóż, o szczegółach oczywiście nie może być mowy. Gdy kupujecie książkę za własne pieniądze, macie prawo do lektury świeżej jak marsz po dopiero co spadłym śniegu. Jednak kilka przybliżeń da lepszy obraz sytuacji – bez szkody dla jakości opowiadania. Najważniejsze z nich to pewien delikt pedagogiczny, który legł u początków całej awantury. Po prostu Kozeta, córka Melchiora, wskutek nieubłaganego działania praw biologii, dojrzała kompleksowo – nie tylko fizycznie, lecz także emocjonalnie – w związku z czym doszła do wniosku, że ojciec ją oszukiwał, mówiąc, że mama zginęła w wypadku, podczas gdy została zamordowana, a on sam ponosił po części odpowiedzialność za tę zbrodnię, bo swą pryncypialną postawą sprowokował sprawcę… Wiedzę o faktach dziewczyna zaczerpnęła ze „składnic” lokalnych plotek, a kontrraportem taty (gdy już się przemógł i chciał opowiedzieć) nie była zainteresowana. Po prostu wyjechała na wakacje z przyjaciółką Elise – na Baleary oczywiście. Ale gdy kumpela córeczki wróciła sama z Majorki, Melchior wpadł w rodzicielski amok…
To właśnie istota intrygi wysnutej przez Cercasa. Amok jest stanem ducha i nie zawsze objawia się gwałtownymi zachowaniami, agresją, niekontrolowanymi reakcjami i stanami tzw. białej gorączki. Ale zawsze jego elementem jest tzw. myślenie tunelowe, czyli zniekształcenie poznawcze pod wpływem silnego bodźca, przebudowujące widzenie świata w kierunku prostej struktury czarno-białej. Skądinąd nakierowanej na odnalezienie i wdrożenie subiektywnie najwłaściwszego rozwiązania dylematu. Osobnik dotknięty tego typu amokiem nie ulega jakiejś wyraźniejszej przemianie. Zachowuje się normalnie; tylko najbliżsi potrafią dostrzec, że jego cele i priorytety uległy jakiemuś wyostrzeniu, że jest bardziej skupiony, oszczędny w rozmowie, że nie prosi o opinie, mniej pyta o zdanie, że jest ostrożniejszy i dokładnie planuje, co robić zamierza – że mimo stresu nie wpada w czarne dziury zmiennych nastrojów, niepewności i stany depresyjne. No i najważniejsze: ogarniętemu takich cichym, skrytym amokiem i tunelowym myśleniem okresowo wyłącza się intelektualna aparatura odróżniania dobra od zła.
Taki dokładnie był przypadek Melchiora. Jeden impuls „zdezaktywował” całe jego dotychczasowe doświadczenie życiowe, całe szkolenie i policyjną praktykę. Ale nie sprawił, iż nasz bohater przestał być zawodowcem, że stał się chaotycznym, nieprzewidywalnym „aniołem zemsty”. Raczej przeciwnie – profesjonalne cnoty, tymczasowo zwolnione z wymogu wartościowania etycznego, uczynił istotą i jedyną treścią swego codziennego funkcjonowania – ba, światopoglądu bez mała… Powiedzieć, że stał się maszyną do zabijania – to nie to. Ale zafiksował się na rozwiązywaniu problemów siłą – nie poprzez prawo. Nawet gdy zaginiona córka po kilku dniach odnalazła się, choć wymagała długiej terapii psychiatrycznej, Melchior Marin nie odpuścił – chodziło mu bowiem o definitywne, sięgające choć trochę korzeni, rozwiązanie. Oczywiście nie ekstremalne, likwidujące problem do gołej ziemi – ale przynajmniej wyrównujące krzywdy. Indywidualne i zbiorowe. Potem mógł wrócić, wyjść z tunelu i swój bunt solidnie… przemilczeć. Zwłaszcza że w wir swej zemsty wciągnął solidarnych, lojalnych kolegów – bratersko-siostrzany kolektyw przyjaciół – wiernych i odpowiedzialnych.
Cercas zbudował intrygę o niskim stopniu prawdopodobieństwa – co każdy po namyśle przyzna. Ale przecież nie o to chodzi, by było jakoś tak jak naprawdę. Ważne, że dobrze się to czyta, bez wciskającego się powątpiewania – o co byłoby łatwo w zasadzie, zważywszy na delikatną materię opowiadania. No i pilnujcie krainy Terra Alta, bowiem możliwy jest nasz ulubiony ciąg dalszy…
Tomasz Sas
(12 02 2025)
Brak komentarzy