Joan de Déu Prats Barcelona. Opowieści o mieście Przełożyła Marta Pawłowska Wydawnictwo Znak, Kraków 2025 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Rambla, Gaudi i Blaugrana „Uliczkę znam w Barcelonie, pachnącą kwiatem jabłoni. Bardzo lubię chodzić po niej, gdy mnie już znuży śródmieścia gwar. Tam kroki własne me słyszę – i wiatr, jak liśćmi kołysze. Zresztą nic nie mąci ciszy uliczki mojej; w tym tkwi jej czar.” (piosenka z repertuaru Hanki Ordonówny – muzyka Alberto Laporte i Otelo Gasparini, słowa Michał Tyszkiewicz) Ludzkość po całości dzieli się na dwie grupy: tych, którzy byli w Barcelonie i tych, którzy w niej nie byli. Przy czym druga z tych grup dzieli się dodatkowo na mniejsze partycje – tych, którzy jeszcze nie byli, tych, którzy się nie wybierają i tych, którzy o Barcelonie nie słyszeli i nie mają pojęcia, że coś takiego w ogóle istnieje. Oczywiście pierwsza grupa, czyli ci, którzy w Barcelonie byli, też ma swoje podziały – na tych, po których ta wizyta spłynęła jak woda po kaczce, tych, którzy „już nigdy więcej” i tych, którzy w katalońskiej stolicy zakochali się miłością pierwszą i nieodwoływalną. Joan de Déu Prats – barcelończyk, Katalończyk, dziennikarz i pisarz – nie czyni tego rozróżnienia, a przynajmniej nie…
Marek Maruszczak Głupie ptaki Polski Wydawnictwo Znak, Kraków 2024 Rekomendacja: 3/7 Ocena okładki: 4/5 Lata ptaszek po ulicy… Długo zastanawiałem się po lekturze, dla kogo właściwie jest ta książka? To znaczy wróć – jest dla wszystkich, którzy posiedli umiejętność czytania, a procesowi ich oddawania się lekturze nie czyni przeszkód ani religia, ani zanikający organ wzroku. Ale nie sposób nie zauważyć, iż występują w przyrodzie autorzy – znaczy ludziowie, które umią słowa układać w zdania jedno za drugim; czasem nawet przyjemne dla oka (i ucha, gdy się takowe powie na głos) – którzy teksty swe kierują ku konkretnej, zdefiniowanej pokoleniowo, mentalnie, intelektualnie, płciowo (i jak tam jeszcze chcecie) grupie docelowej, zwanej też targetem. Pan Maruszczak (nie mam pojęcia, kim jest; podobno to lubiany bloger…) – ze względu na osobliwości swej prozy – długo mi się wymykał próbom takiej właśnie „targetowej” klasyfikacji. Aż się klapka otworzyła: tak, on pisze dla starszej młodzieży gimnazjalnej. Gdyby nie fakt, że „jęta szałem” (przy okazji – z czego to cytat jest, gołąbeczki?) madame Zalewska akurat te gimnazja zlikwidowała, target gimnazjalny pasowałby jak ulał. Czemu? No cóż, zgromadziło się trochę dowodów… Pierwszy z nich to przymus sadzenia dowcipasów werbalnych i fabularnych różnej proweniencji w każdym fragmencie tekstu….
Toni Sepeda Wenecja komisarza Brunettiego Przełożył Marek Fedyszak Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Warszawa 2022 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Geolokalizacja uczuć Professoressa Antonia (a może Antonina?) Sepeda, znana pod imieniem Toni, wykładowczyni literatury i historii sztuki na State University of Maryland – obecnie, z racji wieku (rocznik 1942), zapewne raczej na emeryturze – jest typową (tak mniemam, ale może się mylę…) przedstawicielką wielotysięcznej, wielopłciowej, wieloetnicznej i multikulturowej (choć w zasadzie anglojęzycznej) gromady campus people (niekiedy zwanej też nobliwie university men) – hałaśliwej, różnobarwnej, znerwicowanej i utalentowanej (chociaż w sumie – to może nie za bardzo utalentowanej…) populacji uniwersyteckiego planktonu… Cóż to takiego? No tak – tylko w USA działa ponad cztery tysiące uniwerków i college’ów. Różnej rangi – nie każdy z nich to MIT, Stanford, Harvard, Yale czy Princeton. Nie każdy dysponuje budżetem znacząco większym niż średniej wielkości wyspiarskie państewko w archipelagu Antyli. Nie w każdym pracuje laureat Nobla czy Laskera albo chociaż Pulitzera. Większość to skromne, niezbyt drogie (ale i nie za tanie…) fabryki okazałych, graficznie wysmakowanych, wystylizowanych dyplomów, które tak ładnie wyglądają w złoconych ramach na honorowych ścianach gabinetów „specjalistów” różnych branż. Proces produkcji tych kwitów nadzoruje parumilionowa dziś zapewne korporacja „fabrykantów” (a w zasadzie, w sensie…